piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 27

Zmęczona wszystkim Iza wyżywała się na szpitalnym automacie z kawą, który na złość nie chciał wydać reszty. Zdenerwowaną Malinowską zauważył lekarz, który momentalnie do niej podszedł:
-Pani Iza Malinowska?
-Tak. Słucham?
-Marco Reus przed chwilą się wybudził. Można Go odwiedzić.
Nie zważając na nic dookoła Izka pobiegła przed siebie co sił w nogach.
-Marco! Nigdy więcej tak nie rób! Rozumiesz?!- krzyknęła dziewczyna, której potokiem popłynęły łzy.
-A moze by tak Dzień Dobry?- zapytał żartobliwie Reus przytulając dziewczynę.

***

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

Iza wkraczała już na SIP aby zdążyć na próbę chearleaderek, gdy ujrzała Marco w przejściu.
-Co Ty tu robisz?- zapytała
-Gram tutaj, pamiętasz?
-Pamiętam też, że miałeś wypadek.
-Zwolnili mnie i nakazali małą aktywność fizyczną- stwierdził Reus przybliżając się do Malinowskiej- Treningi odpadają ale...-w tym momencie złożył namiętny pocałunek na wargach Izy- ciągle mogę marzyć o mojej dziewczynie.
-A co się dzieje w tych marzeniach?- zapytała brunetka
-Powoli obejmuję ją w pasie, przybliżam się tak jak teraz i...- Bella momentalnie odsunęła się jak poparzona od Marco.
-Co jest?- zapytał blondyn
-Odprowadzisz mnie do na próbę?
-Tak- stwierdził Marco nie do końca rozumiejąc zachowanie dziewczyny.

***

Od razu po próbie Izka skierowała się do domu Doris. Teraz właśnie poczuła, że musi z kimś porozmawiać.
-Jak między Tobą a Marco?- zapytała dziewczyna.
-Dobrze, odrzekła brunetka.
Po chwili ciszy jednak dodała:
-Nie za dobrze. Ostatnio Go unikam.
-Czemu?- zapytał Doris-Jesteście w fazie "miesiąca miodowego", powinniście przebywać ze sobą godzinami.
-Kiedy ostatnio raz całowałam się z Marco miał wypadek. Prawie umarł. Przynoszę pecha.
-Zamknij się, nie przynosisz- odrzekła Doris.
-Przynoszę. Pomyśl o każdej bliskiej mi osobie: mamie, Dereku. Gdzie teraz są? Nawet mój tata pracuje tysiące kilometrów stąd.
-Nie uwzględniłaś jednej rzeczy- stwierdziła dziewczyna
-Jakiej?
-Żadna z tych osób nie jest Reusem.

***

Iza zaczęła porządkować wszystkie rzeczy w pokoju. Zawsze to robiła, gdy herbata z melisy nie pomagała na rozkołatane nerwy.
-Zajęta?- w drzwiach mignęła jej sylwetka Marco
-Nie, tylko udaję. Przepraszam, że ostatnio byłam dziwna.
-Masz na myśli, to że mnie nie pocałowałaś- zapytał Marco
-Tak- brunetka opuściła wzrok

-Co jest Bella?
-Chcę Cie pocałować Marco, tylko nie chcę Cię stracić.
-Czemu myślisz, że mnie stracisz?- zapytał blondyn siadając na łóżku obok dziewczyny.
-Bo tracę wszystkich na których mi zależy. Za każdym razem gdy się przed kimś otworzę to on odchodzi albo umiera albo się wyprowadza albo okazuje się jakimś psycholem...
-Nie każdy- stwierdził Reus
-Ostatnim razem gdy Cię pocałowałam miałeś wypadek.
-I nie umarłem. Nie mogłem umrzeć. Wiesz dlaczego? Musiałem wrócić i spojrzeć w twoje brązowe oczy i powiedzieć, że Cię kocham.
***********************************************
Przepraszam za 2-tygodniowe opóźnienie mordeczki:**
Rozdział troszkę spokojniejszy ;)
Ażebyśmy na zawał na padli ;)
Pozdrawiam:**
Kalina

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 26

Nieubłaganie zbliżał się czas rozpoczęcia bankietu. Wszyscy już tu byli. Amelia również. Zabrała ze sobą swojego brata, który miał dotrzymywać jej towarzystwa. Dziwnym trafem Mela znalazła się przy tym samym stoliku co Bella z Reusem i Mario z Ann. Przez to, że była kapitanką chearleaderek miała wgląd we wszystkie szczegóły dotyczące bankietu. I o dziwo nagle jej miejsce znalazło się koło Marco. Izka postanowiła nie zważać na głupie gierki Meli toteż zajęła się rozmową z Ann, która siedziała obok. Meli nie przeszkadzało to, że na sali jest dużo ludzi i przystawia się do zajętego chłopaka łapiąc Go za kolano. Iza stwierdziła, że Reus świetnie się bawi konwersując z Amelią więc postanowiła wyjść na zewnątrz i iść do domu. Jednak blondyn zorientował się, że coś jest nie tak i poszedł za Izą.
-Czemu wyszłaś?- zapytał
-Idę do domu. Baw się dobrze- stwierdziła Bella
-Tak wcześnie? Coś się stało?
-Nie, no skądże. Widzę, że dobrze się bawisz więc wracaj tam.
-Iza, o co chodzi?
-Mam tego dosyć Reus. Mam dość Meli ale najwidoczniej ona Ci nie przeszkadza.
-Usiądźmy tu- stwierdził Marco pokazując na ławkę. -Przecież wiesz, że Cię kocham.
-Marco! Czy Ty naprawdę tego nie widzisz? Przecież ona stara się nas skłócić i jak widzisz udaje jej się to.
-To nie pozwólmy na to, co? Nie kłóćmy się już- swoje chłodne czoło blondyn przybliżył do skroni dziewczyny. -Idziemy do środka?
-Nie chcę- zaprzeczyła Bella -Chodźmy do domu
-O nie! Nie będziemy w sobotni wieczór siedzieć w domu. Idziemy do kina!
-W takich strojach?-zapytała Bella
-Wszędzie trzeba się dobrze prezentować- uśmiechnął się Marco.

***

Kolejny mecz BVB wygrało śpiewająco. Iza po skończonej rozgrywce wparowała do domu aby sprawdzić pocztę. Z nad komputera wyrwał ją telefon ze szpitala:
-Marco Reus miał wypadek. Leży nieprzytomny. Proszę przyjechać.
Nie namyślając się długo Iza ubierając buty wybiegła z domu.

***

Wchodząc do poczekalni Malinowska ujrzała całą drużynę BVB prócz Marco i Matsa, który jak się okazało również miał wypadek.
-Co się stało?- zapytała Iza podbiegając do Kloppa
-Chwila nieuwagi- rzeknął Jurgen- Jakiś wariat przejechał na czerwonym z prędkością światła, nie starał się nawet zahamować i potrącił chłopaków
-Ale to nic poważnego, prawda?
-Iza, nie wiem. Na razie nikt nie chce nic powiedzieć. Musimy czekać.

***

Śpi, wciąż śpi. Podłączony do miliona kabelków nie może się obudzić. Malinowska wyszła na zewnątrz aby nabrać świeżego powietrza siadając na murku.
-Wiedziałam, że Cię tu znajdę- rzekła przyciszonym głosem Mela siadając obok -Nie będzie jak wtedy Izka. Nie stracisz Marco tak jak kiedyś mamę.
-Tak jak straciłam Ciebie?- zapytała Bella -Po co tu w ogóle za mną przyszłaś?
-Przepraszam. Byłam okropna. Tyle ostatnio przeżyłaś a ja...
-Tęsknię za Tobą Melka
-Ciągle tu jestem
-Możemy znów być przyjaciółkami?
-Jasne- odparła Mela
-Tak jak dawniej?
-Przykro mi Iza, ale nic już nie będzie tak jak dawniej.


***

Amelia Czyż powolnym krokiem skierowała się w stronę szpitala a dokładnie do sali gdzie leżał nieprzytomny jeszcze Reus.
-Hej, to ja- zaczęła swój monolog - Pewnie dużo teraz przechodzisz, ale musisz się obudzić, bo chcę żebyś zajął się Izą. Jesteś dla Niej dobry i nie wiem czy poradzi sobie bez Ciebie. Co Ty na to, żeby się obudzić?....... Tylko nie mów jej o naszej rozmowie. Otwórz oczy Marco.......

*********************************************
Przepraszam za to coś powyżej:)
Chyba cały tydzień Go pisałam:)
Pozdrawiam:**
Kalina

czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 25

Nie spodziewanie do apartamentu Marco zapukała Amelia. Tak, ta sama dziewczyna, która przyjaźniła się kiedyś z Izą.
-Witaj chłopaku- zaczęła blondynka.
-Hej Mela. Co tu robisz?
-Pomyślałam, że może pójdziemy gdzieś na obiad razem? Zaprosisz mnie do środka?
-Tak, wejdź- Reus odsunął się od drzwi by Mela mogła wejść do środka.
-Przepraszam. Tęsknię za Tobą Marco i myślałam, że powiesz, że też za mną tęsknisz.
-Mela, jestem trochę zmieszany.
-Dużo myślałam o Tobie o o nas....
-Amelia....
-Wiem to przez Izę.
-Czy Ty nigdy nie odpuścisz?

***

Iza Malinowska wyjątkowo dziś spóźniła się na próbę, na co Mela jako kapitan chearleaderek nie byłaby sobą gdyby nie wymyśliła kary dla dziewczyny. Lecz Bella już dawno przestała się przejmować swoją ex przyjaciółką. Pakując swoje rzeczy do szafki uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Co tak późno?- zapytał Reus, który w tym momencie dotarł na trening.
-Zaspałam
-Nie prawda- stwierdził Marco
-Zapomniałam, ze spimy w jednym łóżku.
-Nie sądzę, żeby ktokolwiek o tym zapomniał.
-Mam pewna wiadomość- powiedziała nagle brunetka- Złapali Go...Thomasa albo jakkolwiek się nazywa. Jest w więzieniu.
-To koniec! To super, Bella.
-Dziękuje- odparła
-Teraz możesz spać w swoim łóżku.
-Szczęściara ze mnie. Strasznie rzucasz się przez sen- rzekła Iza idąc przed siebie.
-Nieprawda!
Dziewczyna odwróciła się na pięcie, żeby pokazać ten uśmieszek, który miał oznaczać "No proszę Cię, nie oszukuj się!"
-Iza, wcale nie!
Dziewczyna podchodząc  bliżej położyła blondynowi rękę na ramieniu:
-Pogódź się z tym robaczku, rzucasz się, chrapiesz i gadasz przez sen!
-Kłamiesz, prawda?
Robiąc po raz kolejny facepalm Malinowska podążyła w stronę samochodu.

***

Amelia najwidoczniej postanowiła wrócić do gry. Nie miała zamiaru się opanować. Nic nie mogło jej stanąć na drodze.
-Iza!- krzyknęła do swojej byłej przyjaciółki.
-Tak?
-Coś Ci przyniosłam. Może Ci się przyda- odpowiedziała Mela podarowując dziewczynie małe pudełko.
-Coś przegapiłam?- zapytała brunetka
-To pudełko a w środku prezerwatywa, pieprzysz moich byłych.

-Naprawdę Mela? Wysiliłaś się i przyniosłaś mi prezerwatywę. Naprawdę oddana z Ciebie dziwka.
-Mówi oddana szmata.
-Dla Twojej wiadomości nie pieprzę Marco.Nic między nami jeszcze nie było ok? Wiem, że nie potrafisz wyobrazić sobie dwójki ludzi razem w łóżku tylko śpiących!.
-Pamiętaj Iza, oddałam Ci Marco, jeszcze mogę Ci go zabrać.
-Mela czy Ty siebie słyszysz?

***


Zbliżał się bankiet. Reus udawał nadal obrażonego za to całe chrapanie i rzucanie się przez sen.
-Hej Reus- Izka postanowiła przełamać lody, w końcu facet to facet, moze obrażać się w nieskończoność.
-Wyspałaś się dziś? Spałaś sama i nikt Ci nie chrapał.
Rozbawiona dziewczyna patrzyła na Marco jak na psychicznego furiata.
-Już? Możemy porozmawiać.
-Zależy.
-No weź Reus. Zachowujesz się jak kobieta w ciąży!. A mówią, ze to my mamy humorki.
-Nie pomagasz- oznajmił Marco.
-Okey, nie chrapiesz.
-I?- dopytywał się blondyn
-Nie rzucasz się i nie mówisz przez sen, tak dobrze?- zapytała Iza krzyżując z tyłu palce na znak kłamstwa.
-Po co przyszłaś?
-No wiesz co? Nie spodziewałam się tego po Tobie! Musi już być coś, żebym przyszła? Obrażam się na Ciebie..- Izka była dobrą aktorką. Reus uwierzył w tą całą szopkę.
-Belluś no...- objął dziewczynę od tyłu- Tęskniłaś?
-Nie!
-A ja tak!- przypierajac dziewczynę do ściany złożył na jej wargach namiętny pocałunek.


-Pójdziesz ze mną na bankiet?- zapytała nagle dziewczyna
-Masz na myśli randkę? Brzmi fajnie. Ok, pójdę z Tobą.
-Ach, faceci- westchnęła Bella.
*****************************************************
Kolejny;)
Dodałam zakładkę Informuję!
Jeśli chcecie abym Was powiadomiła o nowych rozdziałach to wpiszcie się tam bo nie jestem ogarniać wszystkich komentarzy po kolei od początku bloga i pamiętać kto chciał być informowany:)

Uśmiech Marco zawsze spoko!!;)
Buziaki:*****
Kalina

czwartek, 31 października 2013

Rozdział 24

Iza postanowiła zrobić porządki w szafie, gdy słyszała trzask drzwi na dole. Po doświadczeniach z Thomasem wiedziała, że nie powinna schodzić na dół, jednak zrobiła to. Dobiegła szybko  do drzwi i zasunęła zamek lecz ten się wyłamał.
-Iza.
Dziewczyna odwróciła się gwałtownie widząc swojego prawdziwego brata.
-Jak tu wszedłeś?- zapytała
-Udało mi się otworzyć tylne drzwi, okno w piwnicy i okno na ganku. Biorąc pod uwagę Twoją historię myślałem, że bardziej się ubezpieczysz.
-Ok. Co Ty tu robisz? Myślałam, że nie jesteś zainteresowany kręceniem się tu.
-Nie jestem. Chciałem upewnić się, że jesteś bezpieczna zanim wrócę do swojego życia- odparł chłopak
-Świetnie spałam ostatniej nocy....sama. Wiec misja skończona.
-To dlatego nie chodzisz na próby od tygodnia?- zapytał Thomas
-Wiele osób tak robi!
-Opuszczają próby, żeby się zabawić a nie ukrywać w pokoju bojąc się wyjść na własny taras.
-To nie to robię- sprzeciwiła się Bella
-Jeżeli poradziłaś sobie z psychopatą to nie ma powodu, żebyś nie była na próbie. Chyba, że wolisz być tutaj i użalać się nad sobą.
-Dobra. Jeśli to Cię wykurzy z mojego domu to pójdę na próbę.
-Ok. Podwiozę Cię.
-Ok.
-Ruszaj się. Jest 8.00- odrzekł brunet.

***

Thomas podrzucił Malinowską na próbę ale niestety na stadion musiała już wejść sama. Dziś był otwarty trening. Na Idunie pełno ludzi. Nie wiedzieć czemu przez jej głowę przemykały się klatki z obrazem Thomasa. Widziała Go w każdym miejscu na jakie spojrzała. Ktoś nie spodziewanie dotknął jej ramienia od tyłu. Brunetka wystraszona krzyknęła na cały głos obracając się.
-Co się stało Iza?- zapytał Reus
Dziewczyna nie była w stanie odpowiedzieć, gdyż szybkość bicia jej serca na to nie pozwalała.
-Chodź- rzekł Marco przytulając do siebie Bellę- Zabiorę Cię do domu.

***

Bella leżała na łóżku rozmyślając o tym co się stało. Nie miała nawet ochoty zdjąć swojego chearleaderskiego stroju.
-Iza...Masz gościa- rzekł Marco -Muszę iść do Mario przed meczem a nie chcę Cię zostawiać samej więc po Niego zadzwoniłem.
Do pokoju wparował Thomas.
-Co się stało?- zapytał
-Nic. Nie wiem. Miałam atak paniki.
-Wiec nie jest w porządku ale i tak poszłaś na próbę, żeby udowodnić, że się mylę- stwierdził brat Izki
-Dobra. Dostałam lekcję a teraz jestem rozbita- stwierdziła Bella podnosząc się z łóżka.
-Chciałem, żebyś się przyznała, że masz problem, żebyśmy mogli sobie z nim poradzić zamiast chowania się i udawania, że wszystko jest w porządku. Każdego dnia ludzie na świecie doznają jakiejś tragedii. Tracą rodziny, przyjaciół i każdego dnia Ci ludzie walczą jak cholera, żeby złożyć swoje życie do kupy! Nie zwijaj się w kulkę i walcz!
Reus zauważając temperament i podniesiony głos chłopaka rzekł:
-Musisz odpuścić. Miała ciężki dzień.
-Nie będzie jej łatwiej z Tobą niańczącym ją na każdym kroku!- odpowiedział Thomas - Myślisz, że możesz ją chronić ale nie możesz. Im szybciej zdacie sobie z tego sprawę tym lepiej......Wiesz kiedy świat odwraca się od Ciebie Izka? Kiedy Ty odwracasz się od Niego.
-Dobra więc odwal się ode mnie- rzekła Iza
-Ok, skończyłem marnować swój czas- powiedział po czym wyszedł z domu.
-Przepraszam nie powinienem  dzwonić po Niego- rzekł Reus
-Nie. W porządku. Jest wrzodem na dupie ale ma rację. Też powinieneś iść.
-Spotkamy się na meczu. Możesz iść ze mną.
-Nie możesz mnie ciągle chronić. Muszę nauczyć się radzić sobie samej. Nic mi nie będzie.

***

Malinowska cudem dotarła na mecz lecz gdy zobaczyła błysk fleszy, wszędzie stąpających reporterów, dziennikarzy robiących zdjęcia przypomniał jej się Thomas. Ten psychopata, który też podawał się za fotografa i wszędzie gdzie się dało robił jej zdjęcia. Wybiegła stamtąd jak najszybciej, Zwalniając kroku dopiero na chodniku dostrzegła, że ktoś za nią idzie. Może to tylko obsesja ale odwróciła się i ku jej oczom ukazał się jej brat.
-Nie wytrzymałam tam 5 minut. No dalej. Nazwij mnie dzieckiem.

-Nie przyszedłem nazwać Cię dzieckiem. Przyszedłem przeprosić. Jeśli obiecuję nie być takim dupkiem, wybaczysz mi?
-Nie wiem. Już przywykłam do krzyku.
-Wiem, że ten psychol gdzieś tam jest i wiem co Ci zrobił ale masz wybór. Możesz pozwolić mu Cię zniszczyć albo podnieść się i walczyć.
-Nie wiem czy jestem taka silna.
-Dopóki będziesz próbowała będę Ci pomagał.
-Ok. W porządku.
-----------------------------------------------------------
Hej kochane:**
Już Was przepraszam za to coś powyżej. Wiem, że Iza już może być wnerwiająca przez to wszystko, że tak się wszystkiego boi ale po prostu coś ostatnio mam gorsze dni i nic nie wychodzi.
Może być jeszcze gorzej?
Okazuje się, że może!

Niedawno poznałam chłopaka na fotce.pl. Nie wiem czy kojarzycie portal:)  Kojarzyłam Go bo mieszkał w mojej miejscowości;p
W ogóle to fajnie się z nim pisało doprowadzał mnie do szału bo ciągle mnie wnerwiał a ja Jego:)
Po prostu jedyny facet który miał mózg;p
Wczoraj bardzo długo z nim pisałam i w końcu powiedział, że był na imprezie z jakaś dziewczyną i się z nią całował:(
Nie powiem, że nie zabolało;
Wiec obróciłam to w żart, że niby taki porządny a na pierwszej randce się całuje;p
On mi na to, że to nie pierwsza tylko 3 albo 4;(
No ludzie tego to już nie wytrzymałam i życzyłam szczęścia;p
Na co on, że nie że to tylko zabawa bo ona była niby starsza;p
Pożegnałam się poszłam spać a dziś jest dostępny na fb i nawet do mnie nie napisze!;p
Nie wiem czemu ale łzy mi lecą jakoś;p
Nie zanudzam już:)
Się rozpisałam!:)
Buziaki:**

czwartek, 24 października 2013

Rozdział 23

Marco jeszcze przed treningiem postanowił pójść do Izy sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Lecz gdy zaszedł na miejsce nikt nie raczył mu otworzyć a drzwi były szczelnie zamknięte. Reus zaczął więc uderzac mocno pięścią w futrynę wołając Bellę. Po chwili z okna pokoju dziewczyny spadł klucz. Blondyn odkluczył mieszkanie i dostał się do środka. Zmierzając po schodach na górę usłyszał jak Iza odklucza swój pokój z co najmniej trzech zamków. Dziewczyna nie mogła spac więc sprzątała całą noc swój pokój. Było już sporo po jedenastej wiec postanowili się wybrać na SIP.
Iza jak nigdy przedtem założyła czapkę. Tak jak teraz po tym wypadku z Thomasem jeszcze nigdy się nie bała.
-Czy my oczekujemy napadu papparazi, czy po prostu wstydzisz się ze mną pokazywać?- zapytał Marco gdy już wyszli z domu.
-Za każdym razem gdy zamykam oczy widzę Go tam obserwującego mnie.
-Zadzwoń po ochronę. Są prawdo podobnie setki policjantów szukających psycho- Thomasa.
-Nie, sama sobie poradzę.
Głaskając delikatnie Izę po policzku blondyn rzekł:
-Wiem o tym, ale Belluś w porządku bac się czasami.
Widząc jednak, że słowa te nie przekonały dziewczyny dodał:
-Musisz pozostać tym kim jesteś. Zdejmij tą czapkę. Jeżeli pozwolisz, żeby to Cię zmieniło, on wygra.
-Moze już wygrał- odrzekła dziewczyna oddalając się na próbę.

***

Po skończonej próbie  Malinowska odważyła się sama pójść do domu. Usiadła przed domem na schodach i zaczęła rysować. Nawet nie zorientowała się jak czas szybko mija.
-Całkiem mroczne, nie sądzisz? -zapytał Reus spoglądając na rysunek.
-Może trochę.
-Więc przyszedłem sprawdzić co u Ciebie, jak Twoja czapka?
-Wyrzuciłam ją......Tak sobie myślę...czy to ja czy jest jakiś inny powód dla którego ludzie ode mnie odchodzą. Może po prostu moim przeznaczeniem jest bycie samą.
-To nie Ty i nie jesteś sama- Marco przytulił mocno Izę.- W razie czego masz klucz do mojego mieszkania.
-Dziękuje- opowiedziała.

***

Izka postanowiła skorzystać z ofert Reusa, gdyż bardzo się bała i nie potrafiła sobie z tym potrafiła sobie z tym poradzić. Był już środek nocy wiec postanowiła nie budzic blondyna dzwoniąc dzwonkiem tylko od razu wyciągnęła klucz aby dostać się do środka. Lecz gdy weszła do pomieszczenia Marco właśnie się obudził.
-Hej- rzekł rozespany
-Hej, przepraszam, ni chciałam Cię obudzić.
-Rozmawiałaś z bratem? Tym prawdziwym?
-Nie oddzwonił, jest jakimś wojskowym czy coś. Mogę zostać?
-Jasne- Reus przesunął się aby Izka mogła swobodnie się położyć. Dziewczyna wpatrując się tępo w róg poduszki nie zdawała sobie sprawy, ze do jej oczu napływają łzy a blondyn cały czas ją obserwuje.

***

Iza przebywała tego popołudnia u Reusa gdy ktoś zapukał do drzwi. Po chwili z futryny wyłonił się Thomas- lecz ten prawdziwy brat Izki.Widząc zamieszanie na twarzach rodzeństwa Marco postanowił ich opuścić. Wiedział ile ta rozmowa znaczy dla Izy i jak długo na to czekała.
-Próbowałam do Ciebie zadzwonić...- zaczęła Iza
-Nie byłem pewien czy chcę Cie widzieć.
-Jak za pierwszym razem gdy dzwoniłam a Ty odłożyłeś słuchawkę....
-Zwykłe dziękuję by wystarczyło.
-Ja byłam ofiarą, to nie moja wina- oburzyła się dziewczyna.
-Więc tu masz swój pierwszy problem, myślisz jak ofiara.
-Nie! Nie osądzaj mnie, bo nic o mnie nie wiesz.
-Masz rację, zmieńmy to. Przejedź się ze mną.
-Podaj mi jeden dobry powód dla którego powinnam.
-Bo teraz jestem jedyną rodziną jaką masz i jeśli się nie obrazisz, że krytykuję Twój wygląd: kiedyś musisz się wyspać.!
-Dlaczego mi pomagasz?- zapytała Izka
-Bo patrze na Ciebie i widzę ten strach ale widzę również siłę. Chodź!- rzekł Thomas
Chłopak zaprowadził Izę do sali, w której trenują zawodowi bokserzy, by mogła przezwyciężyć swój lęk. Weszli na ring i Thomas kazał aby Bella Go uderzyła.
-Zapomnij! To jest dziwne.
-Pierwszy krok aby przestać się bać to umiejętność obrony. Dalej uderz mnie!
Iza zaczynała być coraz bardziej pod denerwowana całą sytuacją.
-Nie uderzę Cię, ok?
-Przypomnij sobie Thomasa- tego psychopatę!
-Przestań!- Bella z płaczem uruchomiła swoją wyobraźnię uderzając chłopaka w brzuch.
-To wszystko na co Cię stać? Bijesz jak dziewczyna!
-Bo nią jestem!
-Słaba, przestraszona, bezbronna mała dziewczynka.
W tej chwili fala łez wylała się z jednej bezbronnej osoby, która nie dawała już rady z przeświadczeniem, że ten psychopata gdzieś tam chodzi sobie po wolności.
-Dobra, przepraszam- szepnął Thomas przytulając siostrę.

***

Po dostarczeniu Izy do domu nadeszła pora by się pożegnać.
-Więc odchodzisz?- zapytała dziewczyna
-Wiem, że jesteśmy spokrewnieni i może w przyszłym czasie będziemy bliżej ale ja jestem żołnierzem a Ty masz własne życie.
I odszedł tak po prostu a Bella umierała ze strachu spędzając pierwszy raz samotnie noc po wypadku z nienormalnym Thomasem. Lecz wiedziała, że nie może się poddać, bo będzie się bała do końca życia.
Na zewnątrz Marco zobaczył jak Thomas wsiada do auta. Żołnierz również zauważył Reusa i powiedział:
-Możesz sobie odpuścić, dzisiaj nic jej nie będzie.
-Jesteś pewien?- zapytał blondyn
-Nie, ale jeśli dalej będziesz ją tak niańczył to się nigdy nie dowiesz!
-Posłuchaj, naprawdę musisz ja poznać, potrzebuje kogoś wyjątkowego w jej życiu, wiesz?
-Ona ma już kogoś takiego. Ma Ciebie! Dzięki Reus.
-Wiec po prostu ją zostawisz?
-Tego nie powiedziałem. Mam doświadczenie z nocna strażą, ale ona nie musi tego wiedzieć. Musi myśleć, że może zrobić to sama- Thomas przeczekał w samochodzie, aż Izka w końcu zgasi światło i siedział tak do rana.
--------------------------------------------------
OMG!!!
Jak to coś powyżej mi się nie podoba!
Takie o niczym!
Pozdrawiam:**
Kalina

czwartek, 17 października 2013

Rozdział 22

Iza odłożyła słuchawkę patrząc na Thomasa..
-Hej Tommy.
-Iza- chłopak złapał ją za nadgarstek -Chcę z Tobą porozmawiać.
-Posłuchaj, mówiłam Ci, że mój tata jest już w domu.
-Nie, nie ma Go tam- stwierdził Thomas - Sprawdziłem to.
Izka z przerażeniem dorwała się do klamki.
-Iza, Iza- mówił Thomas zachodząc od tyłu dziewczynę- Czy nie wiesz o tym jak bardzo Cię kocham?
-O Boże Thomas posłuchaj....- Bella nagle się odwróciła i psiknęła gazem pieprzowym chłopakowi w oczy.  Udało jej się otworzyć drzwi i zatrzasnąć je przed fałszywym bratem.
-To nie było zbyt miłe!- krzyknął Thomas
-Lepiej stąd odejdź! Dzwonię na policję!- Iza chwyciła za słuchawkę telefonu.
-Chyba raczej nie zadzwonisz. Widzisz, upuściłaś swoją komórkę na werandę a telefon w domu jest jakby to powiedzieć...nieczynny. Odłączyłem wszystkie kable.
-Zostaw mnie w spokoju!- krzyknęła dziewczyna, gdy w tym samym czasie Thomas zbił szybę w salonie i wtargnął oknem.
-O Boże!- Brunetce udało się uciec do pokoju.
-Przecież wiesz, że powinniśmy być razem. Otwórz drzwi.
Nagle dało się usłyszeć nagły wielki huk i wszystko momentalnie ucichło. Iza pomyślała, że Thomas spadł ze schodów więc uchyliła lekko drzwi. Thomas postanowił wykorzystać sytuację i wtargnął do pokoju. Przerażona Iza zaczęła płakać. Pierwszy raz w życiu nie wiedziała co robić.
-Nie płacz. Jestem tu z Tobą. Przyjechałem tu dla Ciebie- mówił Thomas wyciągając z kieszeni elektryczny paralizator. W tym samym czasie po schodach wbiegł Marco, który nie wiele myśląc uderzył z pięści zboczeńca, lecz on był co najmniej dwa razy większy od blondyna i skutecznie poraził Go paralizatorem.
Pewnie tak długo by Go męczył, aż by umarł lecz Bella w porę złapała lampę i z całym rozmachem uderzyła w głowę Thomasa.
Reus leżał nieprzytomny, natomiast Thomas dostał wystarczająco za słabo aby zemdleć. Podniósł się do góry i przycisnął Izę do szafy
-Obserwowałem Cię Iza, słuchałem Cię, mówiłaś do mnie- Malinowska poczuła zapach Thomasa, który od tej pory o ile przeżyje będzie jej największą zmorą. Poczuła jak ręce chłopaka błądzą po jej ciele. Poczuła jego obleśne usta na swojej szyi. Zebrała w sobie wszystkie siły i kopnęła Go w brzuch najmocniej jak potrafiła. Unieruchomiło Go to na chwilę, ale tylko na parę sekund. Już pchnął ją na łóżko gdy do pokoju wbiegł chłopak, którego Marco widział na komisariacie. Wziął Thomasa za szmaty i odciągnął od Izy.
-Kim Ty do diabła jesteś?- zapytał Tommy
-Jestem jej prawdziwym bratem gnoju.
-Naprawdę miło było poznać ale w życiu Izy jest miejsce tylko dla jednego faceta- oznajmił Thomas ubezwłasnowalniając wybawicela Belli.
Gdy teraz zarówno Marco jak i prawdziwy Thomas leżeli na podłodze mógł dobrac się do Izy, lecz nie zauważył, ze obaj panowie powstali z podłogi i na raz napadli od tyłu na zboczeńca. Próbował się bronić lecz w rezultacie zbił szybę i wypadł przez okno. Nie zabił sie, okno było za nisko lecz leżał zwijając się z bólu.
Iza siedziała w kącie a do jej oczu napływało coraz więcej łez.

-W porządku, już w porządku. Jestem tutaj- Marco podszedł do Belli.
Izka dopero zauważyła, że w pokoju jest jeszcze jeden mężczyzna.
-Kim Ty jesteś?
-Przypuszczam, że Twoim bratem.
Po kilku minutach przyjechała policja, lecz po Thomasie została tylko kaluża krwi. Najzwyczajniej w świecie uciekł.
-------------------------------------------------------------
Czeeść dziubaski:****
Co tam?
Jak tam?
O meczu pisac nie będę bo szkoda słów:(
W szkole beznadzieja:(
I jeszcze jakiś koles sie do mnie przyczepił....Grrrrrrrrrrrrrrrr
Pozdrawiam
Kalina

czwartek, 10 października 2013

Rozdział 21

Reus jak postanowił tak uczynił. W celu prześwietlenia osoby Thomasa udał się na policję, aby wyjaśnic cała sprawę. Wyjaśniając funkcjonariuszowi sytuację orzekł:
-Ja naprawdę mam złe przeczucia względem tego faceta i martwię się o Izę.
-Dobrze. Znajdziemy Go- stwierdził detektyw
-Więc mi Pan wierzy?
-Wystarczy, że Ty w to wierzysz, pomożemy Ci.

***

Izka nie wiedziała co o tym myśleć. Wszystko to o czym mówił Marco...
A co jeśli ma rację? Postanowiła to sprawdzić. Udała się więc do motelu, w którym przebywał Thomas. Drzwi były uchylone więc bez trudu weszła. W pokoju nikogo nie było toteż gdy ujrzała laptop bez zastanowienia postanowiła sprawdzić czy aby to nie Thomas z nią pisał.
Włączając komputer ukazała jej się tapeta na której była Iza w chearladerskim stroju. To robiło się coraz bardziej dziwne. Zauważyła pod łóżkiem zdjęcie, to które jej zginęło. Jedyne na którym była z mamą.Przerażenie osiągło zenit, gdy weszła w archiwum rozmów i ujrzała tę samą rozmowę, którą rzekomo odbyła z Marco.
-Witaj Iza.
Bella podskoczyła ze strachu słysząc głos Thomasa. Zamknęła szybko laptop po czym zmusiła się do udawanego uśmiechu by brat niczego się nie domyślił.
-Kto Cie tutaj wpuścił?
-Drzwi były otwarte.
-To dziwne
-Więc chodzi o to, że... Wiesz o tym, iż naprawdę cieszyłam się mogąc miec Ciebie w pobliżu ale próby naprawdę zaczynają mnie absorbować...wiec może powinieneś wrócić do Barcelony?
-To Marco, nieprawdaż?- przerwał Thomas -On mnie nie lubi.
-Nie- kłamała Iza
-On sabotuje nasze wspólne relacje.
-Nie Thomas. To nie Marco.Chodzi....Chodzi o mojego tatę. Wrócił wiec muszę z nim spędzać jak najwięcej......
-To tylko Twój ojciec!- krzyknął Thomas na co Iza poczuła jak jej ciało zaczyna paralizowac strach.
-Ja...Przykro mi Iza, ja tylko.....Zawsze sobie wyobrażałem jak to będzie gdy Cię poznam, teraz nie wyobrażam sobie nawet tego, że mógłbym Cie nie poznac...Nie liczyć się dla Ciebie........Liczę się dla Ciebie, prawda Iza?- Thomas zbliżał się na niebezpieczną odległosc.
-Tak
-Bardziej niż Marco?
Iza ominęła szybko chłopaka po czym za jego plecami rzekła:
-Do widzenia Thomas.

Zdruzgotana dziewczyna jak najszybciej pojechała do Marco. Akurat wychodził z domu, więc złapała Go w odowiednim momencie. Brunetka wyszła z samochodu trzaskając drzwiami i biegnąc mocno wtuliła się w chłopaka.
-Posłuchaj nie wkurzaj się na mnie, ale rozmawiałem z policją i nie znaleźli niczego. Chwila....Hej, wszystko w porządku?- zapytał Reus gdy poczuł jak Bella cała się trzęsie.
-Nie. Miałeś rację. Spójrz. To było w jego pokoju motelowym- Izka wyciągnęła fotografię swojej mamy.
-Coś Ci zrobił?- zapytał blondyn
-Nie. Skłamałam mówiąc że czeka na mnie mój tata i wyszłam.
-W porządku już- oznajmił Reus głaszcząc Izę po plecach.- Chodźmy po Twoje rzeczy.
-Przepraszam, że  Ciebie wątpiłam.


***

Reus wraz z Bellą zdążyli dojechać pod jego dom gdy rozdzwonił się telefon Marco.
-Słucham?
-Tu detektyw Bieller. Złapaliśmy Thomasa.
-Mają Go- szepnął Marco do Belli
-Mógłby Pan przyjsc na posterunek? Poprosiłbym o złożenie zeznania.
-Pewnie. Juz do Was jadę.
Reus zakończył rozmowę i zwrócił się do Izy:
-Chcą, żebym przyjechał na komisariat.
-Też mam jechać?- zapytała dziewczyna
-Nie. Wiesz co? Myślę, że nie powinnaś.
-Dobra, zadzwonię do Ciebie.
-W porządku- odparł blondyn.

***

Marco wchodząc na komisariat od razu zmierzał do gabinetu detektywa Biellera. Policjant zauważając Reusa  postanowił mu wszystko wyjaśnic:
-Ten numer telefonu, który nam pan dał, doprowadził nas wprost do Niego- policjant wskazał palcem na mężczyznę.
-To nie jest on.
-To Thomas Milne z Barcelony, ma ten sam numer telefonu, który nam pan dał.
-To nie jest on- powtórzył Marco zdając sobie sprawę co naprawdę się dzieje. Wyjmując szybko telefon z kieszeni wybrał numer Izy:
-Czesc. Zamknęli nie tego co trzeba.
-Co?!- zapytała Iza, która już była przed swoim domem.
-Thomas. On wciąż jest na wolności. Nie wracaj do domu!- Izka odwróciła się i ku jej przerażeniu za nią stał brat. Postanowiła udawać przed nim, ze nic się niewie i rzekła do słuchawki:
-Hej Marco, muszę juz kończyc, własnie wróciłam do domu i mój tata czeka na mnie. Dodatkowo jest tu Thomas.

-Nie, nie. Poczekaj. Nie słyszałaś co mówiłem?!
---------------------------------------------
Cześć Dziubki:*
3 dni chyba dodaję tego posta:D
Co chwila mi się komputer zacinał:(
Może to znak, że rozdział beznadzieja/..
Nie wiem;)
Buziaki dla Was:*

Czytacie= komentujcie

Nawet jak jest beznadziejnie:)
Przepraszam za błędy ale słownik nie chce zadziałac;p
Kalina;)

środa, 2 października 2013

Rozdział 20

Marco Reus podążał w stronę SIP, gdy koło szpitala ujrzał dziewczynę, która miała identyczną kurtkę, tą samą która zginęła Izie. Dodatkowo miała takie same włosy więc, Reus pomyślał, że to Bella. Postanowił więc podejść bliżej do dziewczyny aby wybrali się razem na SIP. Zmierzając do kobiety uświadomił sobie jednak, że to nie Iza. Dziewczyna zdjęła po chwili perukę i okazała się blondynką. Lecz niewątpliwie kurtka należała do Izy. Na przedniej kieszeni był charakterystyczny znak, który tylko Bella posiadała.
-Ja, przepraszam, ale to kurtka mojej dziewczyny- zaczął Reus
-Weź ją i wynoś się- rzekła rozzłoszczona blondynka.
Gdy Marco dojechał na parking zauważył Izę, która z kimś smsowała.
-Izka!- krzyknął z oddali- Znalazłem Twoją kurtkę.
-Marco- ucieszyła się brunetka- Gdzie była?
-Miała ją pewna dziewczyna przed szpitalem.
-Co?- zdziwiła się Iza.
-Belluś myślę, że to sprawka Thomasa.
-Dobra, dziwne to wszystko przyznaję. Ale co ma to wspólnego z Nim?- zapytała Iza przystając na chwilę , nic nie rozumiejąc  z tej całej sytuacji.
-Tamtej nocy na koncercie, kiedy obejmował Cię na dobranoc, on tak jakby.....wąchał Twoje włosy. A potem zniknęła ta kurtka i odnalazła się na jakiejś dziwce przed szpitalem, która nosiła czarną perukę i była ubrana zupełnie jak Ty.
-Chwileczkę- przerwała Iza- Skąd wiesz, że była dziwką?
-Nie wiem. Wyglądała na dziwkę. 
Bella wywróciła oczami nie zdawając sobie sprawy z powagi sytuacji. Nie dopuszczała do siebie myśli, ze jej nowy ukochany brat mógłby być jakoś powiązany z ta sprawą.
Posłuchaj, wiem, że jesteś trochę zazdrosny o niego i...
-Moment, moment. Nie jestem zazdrosny o Thomasa.
-Świetnie. W takim razie zamiast myśleć, ze to ta dziewczyna ukradła mi kurtkę, uważasz, że zrobił to mój brat...potem założył ja na dziewczynę, która może być prostytutką. Tak właśnie myślisz?
-Szczerze mówiąc, tak.
-Marco, przestań. To jest dla mnie ważne. Posiadanie rodziny, Thomas. On był dla mnie przez cały czas dobry, wiec nie każ mi w niego wątpić, dobrze?
-Ja tylko staram się Ciebie chronić Iza.
-Wiem i dziękuję Ci za to ale może poeskortujesz mnie na próbę?- zaśmiała się Iza biorąc Reusa za rękę.



***

Kończąc wyczerpującą próbę Malinowska wsiadła do swojego wozu i ruszyła w kierunku swojej posesji. Szukając kluczy w torbie zauważyła, że drzwi są uchylone. Wiedziała, że to niebezpieczne i nie powinna tam wchodzić, bo włamywacz czy ktokolwiek tam był mógł jeszcze przebywać w środku ale Iza należała do odważnych osób i postanowiła zaryzykować.
Powoli uchylając drzwi zapytała:
-Jest tu ktoś?
Nikt się nie odzywał, nie słychać było też żadnych dźwięków wskazujących na to, że ktoś tam przebywa. Bella postanowiła wejść na górę. Z każdym stawianym krokiem adrenalina rosła w górę. Nagle usłyszała tupot stóp w swoim pokoju, pchnęła lekko drzwi i usłyszała jak ktoś się zbliża. Krzyknęła ze strachu i jej oczom ukazał się
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Marco
-Wszystko w porządku, to tylko ja.
-Ty dupku!
-Przepraszam. Chciałem rozejrzeć się zanim wrócisz do domu.
-Marco, jedyną osobą, która mnie terroryzuje jesteś Ty, rozumiesz?
Uspokajając powoli oddech Malinowska zapytała:
-I co znalazłeś coś?
-Nie, wszystko w porządku.
-Masz rację, wszystko w porządku- zgodziła się Iza przytulając się do blondyna.
-W przeciwieństwie do Twojego brata wąchającego twoje włosy- za te słowa Marco otrzymał kuksańca w bok.
-No dobrze, więc źle coś widziałem. Przepraszam....Znowu. Pójdę do domu.
-Marco Reusie...Dziękuję za troskę.
-Nie ma za co- rzeknął blondyn zmierzając do wyjścia. Reus znalazł list od mamy Izy, ten sam w którym były dokładne dane Thomasa. Marco postanowił Go prześwietlić.

***

Iza miała chwilę spokoju więc postanowiła włączyć laptopa. Ledwie się zalogowała a na komunikatorze otrzymała wiadomość od nicku: MARCOREUS3:
-Hej tu Marco.
-Co jest?- napisała Izka
MARCOREUS3: myślę o Tobie. Uwielbiam ten uśmiech.
IZA: Co jeszcze uwielbiasz?
MARCOREUS3: twój tyłek.

Malinowska odchyliła się od komputera, co prawda Reus był trochę zboczony ale nie na tyle, żeby pisać o jej tyłku i to przez komunikator społecznościowy.

Postanowiła to wyjaśnić i zadzwonić do Reusa.
-Hej
-Cześć.
-Pisałeś do mnie przed chwilą?
-Nie. Dlaczego?
-Nic ważnego, wszystko w porządku. Porozmawiamy później.
-Ok
-------------------------------------------------------------------------

Cześć robaczki:**
20-tka leci do Was:**
Wczorajszy meczyk- przenajlepszy:)
Buziak:*
Kalina






piątek, 27 września 2013

Rozdział 19

Iza patrzyła cały czas w stronę Marco, który podszedł do Meli. Po chwili zdziwiona całą sytuacją Amelia zaczęła krzyczeć, że nie jest w ciąży i kazała Reusowi się do niej nie odzywać.

***

Marco spokoju nie dawała myśl co Thomas powiedział do Izy, więc postanowił to wyjaśnić.
-Więc co powiedziałeś Izie, że niby mówiłem?
-Co?
-Na imprezie. Najwyraźniej słyszałeś jak rozmawiałem z Melą. Co powiedziałem Thomas?
-Wszystko  co powiedziałem to, to,że jeśli wrócisz do Meli będziesz mniej czasu spędzał z Izą. To wszystko. Nie mam nic do Ciebie Marco- poklepał Reusa po ramieniu po czym podbił do baru. Marco z nienawiścią odprowadził Go wzrokiem.
-Palant- pomyślał Reus.

***

Nastąpił koniec koncertu więc wszyscy zabrali się do domu. Zostali nieliczni wiec Iza też już miała w planach iść i się wyspać na jutro. Po chwili podszedł do niej Thomas, który już musiał się szybko zbierać.
-Przykro mi, że sprawy z Marco nie wyszły tak jak zaplanowałaś. Nie bierz Marco i Meli za bardzo do siebie. Jest tam gdzies facet dla Ciebie Iza.
-Wiem to. Dzięki.
-Chodź tu- Thomas przytulił Izę wąchając jej włosy. Na pewno nie był to uścisk typu brat- siostra.
-Do zobaczenia później?- zapytał
-Tak. Ok.

Cała sytuację obserwował z oddali Marco. Gdy zobaczył jak Thomas żegna się z Izą zagotowało się w nim. Kiedy brat Malinowskiej wyszedł już z klubui podszedł do niej.
-Hej
-O kogo ja tu widzę. Mela nie jest jednak w ciąży i stwierdziła, ze nie chce z Tobą być więc wracasz spowrotem do mnie?
-Iza....
-Wiesz co? Ja bym się nawet na to zgodziła..Bo taka ze mnie idiotka, że poszłabym za Tobą w ogień- dziewczyna zażarcie zapinał zamek w torbie który na złość nie chciał sie zamknąć.
-Iza, zostaw to...Co ci powiedział Thomas o mnie i o Meli?
-To nie jest ważne.
-Nie, nie, nie. Muszę wiedzieć.
-Powiedział, że słyszał jak mówisz, ze usuniesz mnie ze swojego życia jeśli ona wróci do Ciebie.
-O mój Boże. Nigdy bym tego nie powiedział, Iza. A zresztą po co miałaby do mnie wracać? Nie chcę tego. Jak dużo wiesz o tym Thomasie? Jeśli kłamał o tym, ciekawe o czym jeszcze.
-Wiesz co? Moze nie kłamał. Może wydawało mu się, że tak mówiłeś.
-Izka- powiedział blondyn łapiąc ją za obie rece i widząc smutek w oczach dziewczyny- Popatrz na mnie.
Dziewczyna spojrzała w górę, prosto w oczy blondyna.
-Nawet przez myśl by mi nie przeszło, ze mam wrócić do Meli, rozumiesz? Za żadne skarby świata- pocałował ją w czoło po czym mocno przytulił.
-Marco?
-??
-Za co Ty właściwie mnie kochasz co? Jestem normalną dziewczyną, która boi się zaufać ludziom. Nie wyglądam jak top model i ogólnie jestem do niczego.
-Przestań. Nigdy więcej tak nie mów. Wiesz za co Cię kocham? Jesteś najwrażliwszym człowiekiem jakiego znam i każdemu chcesz pomóc, choć to czasem nierealne. I jesteś piękna. Rozumiesz? Na głowę bijesz te wszystkie lalunie, które nigdy nic mądrego nie mają do powiedzenia.
-Jesteś taki słodki, wiesz? Kocham Cię.- stwierdziła Iza dajac chłopakowi soczystego buziaka.


***

Thomas poszedł do domu a za nim weszła prostytutka.
Dziewczyna wchodząc d domu ujrzała całą ścianę obtapetowana zdjeciami Izy.
-Opętała Cie prawda?
Cłopak nic nie mówiac wyciągnął z paczki papierosa.
--------------------------------
Hej:**
Mrocznie sie robi:)
Ale pogodziłam nasze gołąbeczki:)
W zakładce BOHATEROWIE dodałąm Thomasa..mozecie sobie popatrzec na czarny charakter!!
Buziaki:**
Kalina

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 18

Iza coraz lepiej dogadywała się z Thomasem. On był fotografem więc gdzie się dało robił jej zdjęcia. Mógłby już chyba galerię otworzyć, ale co tam.
Z samego rana do dziewczyny wparował Marco. Trening i próba chearleaderska była o tej samej porze więc mogli wybrać się tam razem.
-Więc, jak idzie z Thomasem? Nagłym bratem?
-Cóż...sam możesz Go o to spytać. Podwiezie Nas na trening.
Jechali dobre dziesięć minut po czym wysiedli z auta.
-Do zobaczenia na obiedzie- rzuciła Izka do Thomasa
-Rozdamy te ulotki na dzisiejszy koncert- zaproponował brat Belli
-Jesteś pewny? Marco może mi pomóc- stwierdziła dziewczyna na co Reus twierdząco pokiwał głową.
-Do egzaminów mam dużo czasu- oznajmił Thomas
-To trzymaj się- rzuciła Iza kierując się z Marco na SIP.
Gdy się odwrócili Thomas zrobił Izie zdjęcie. Dziwne tylko, że zdjęcie było od pasa w dół i obejmowało tylko dziewczynę.
Marco rozmawiając z brunetką kątem oka dostrzegł co robi Thomas.
-Nie sądzisz, że to trochę dziwne, że zawsze robi Ci zdjęcia?- zapytał Izy
-To na jego zajęcia z fotografii
-Jasne co to za projekt? Zdjęcia tyłka Izy?
-Zamknij się!
Marco od samego początku był dziwnie nastawiony do Thomasa więc Iza nie zwracała na to zbytnio uwagi.

***

Bella szykowała się do wyjścia na koncert gdy do pokoju wszedł jej brat.
-Hej, fajna kurtka- zagadał
-Dzięki. Jest po mojej mamie.
-Chciałbym ją poznać. Masz jakieś znaki szczególne po niej?
-Tak, mam bliznę na nodze.
-Pokaż
-Nie!
-No dalej
-Daj spokój.
-No weź, zrobię zdjęcie do kolekcji
-No dobra
Iza podniosła nogawkę spodni do góry aby pokazać Thomasowi bliznę.
-To takie słodkie- stwierdził
-Co?
-Nie ruszaj się!
-Jesteś szalony! Wiesz o tym?
-Jeśli to wyląduje w necie, dorwę Cię.
-Mam pomysł. Rodzinne zdjęcie- oznajmił Thomas wyciągając aparat i obejmując ramieniem dziewczynę do wspólnego zdjęcia.
-Gotowa? Cheese!
Iza zapozowała do zdjecia i poszła do łazienki przebrać się na koncert. Po chwili wyszła prezentując się bratu.
-Więc co myślisz?
-Chyba powinienem Ci powiedzieć, że spodenki są za krótkie, masz za bardzo czerwoną szminkę na ustach a chłopcy będą tam z jednego powodu ale wyglądasz pięknie....Dziękuję Iza za dopuszczenie mnie do siebie, za zaufanie mi.
-Wiesz, jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. Mam już dosyć Meli i tego jej ciagłego obrażania. Kocham Marco i nikogo na świecie nie byłabym w stanie tak pokochać.
W tym momencie Iza zeszła na dół poszukać torebki natomiast Thomas usiadł na łóżku przymrużając oczy i namiętnie o czymś rozmyślał.

***

Koncert był wyśmienity. Zaproszono pół Dortmundu w tym oczywiście Borussię. Marco ulotnił się od Izy, gdyż musiał iść do toalety, więc Thomas podszedł do siostry.
-Powinnaś coś wiedzieć Izka...Mela jest w ciąży.
-Nie może być. Jesteś pewny?
-Tak. Słyszałem jak gadała z jakąś kumpelą.
-Muszę pogadać z Marco- stwierdziła Iza lecz Thomas ją zatrzymał
-Iza...tej nocy wtedy na imprezie..usłyszałem jak Marco rozmawiał z Melą. Powiedział, żę jeśli do Niego wróci nigdy więcej się do Ciebie nie odezwie.
-Tak powiedział?
-Przykro mi. Chyba Marco nie jest facetem, jakim myślałaś, ze jest.
Do Izy nie docierało to co powiedział Thomas. Przeciez specjalnie dla niej zerwał z Melą. Przecież na tej imprezie byli już parą. Ale nie to teraz było najważniejsze. Mela była w ciąży a Marco nic o tym nie wiedział. Dziecko jest niczemu winne. Postanowiła poszukać Reusa.
-Możemy chwilę pogadać?- zapytała
-Jasne
-Rozmawiałeś dziś z Melą?
-Nie. Czemu?
-Krążą plotki, że jest w ciązy.
-Muszę ją znaleźć- stwierdził Marco.
-Więc chyba to pożegnanie?- zapytała Bella
-Co masz na myśli?
-Marco przestań! Błagam Cię przestań. Nie udawaj głupiego. Myślałam, ze jesteś inny..Myliłam się. SKoro ją tak kochasz to po co jesteś ze mną..Nie rozumiem... Thomas powiedział mi co mówiłeś Meli na imprezie. Rozumiesz?Chcę żebyś wiedział, ze nikt mnie jeszcze tak nie skrzywdził...- mówiła zapłakana Iza



-Chwila. Co mówiłem niby na  tej imprezie?
-Idź pogadać z Melą- Iza nie miała już siły ciągnąć dalej tego cyrku.
-----------------------------------------
Cześć moje robaczki:)
Troszke namieszamy, nie może być kolorowy bo będziemy rzygac tęczą:)
Przepraszam, że tak późno ale internetu przez tydzień nie miałam:)
Buziaki:*
Kalina

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 17

Iza zauważając Thomasa na schodach stanęła jakby ją sparaliżowało. Nie spodziewała się Go tutaj. Nie była przygotowana na taki rozwój wydarzeń. Weszła więc do domu i zatrzasnęła drzwi przed nosem. Po chwili uświadamiając sobie jakie to było niegrzeczne uchyliła je spowrotem:
-Przepraszam...Ja, ja nie jestem gotowa. Spotkajmy się jutro. Przy tek kafejce obok SIP, ok?- zapytała
-W porządku.

***

-Chyba nie zamierzasz tam pójść?- dopytywał się Marco
-No tak się składa, że ja zaproponowałam to spotkanie więc raczej pójdę.
-Iza, przecież Ty Go w ogóle nie znasz.
-No i właśnie idę po to aby Go poznać.
-Może inaczej- stwierdził blondyn kucając przed Izą która siedziała na fotelu -Twoja mama nie zostawiła zdjęcia twojego brata, więc nie wiesz czy to on. Nie uważasz, że to dziwne? Przyjechał o tak późnej porze i nie zadzwonił wcześniej? Najpierw kategorycznie nie chce z Tobą rozmawiać a teraz jest taki chętny. Iza nie podoba mi się on.
Bella ciężko westchnęła łapiąc Marco za rękę.
-To co mam teraz zrobić?Poprosić Go o okazanie dowodu osobistego? Marco, jak tam nie pójdę to będę żałować do końca życia.
-Zrobimy tak: Umówisz się z nim na godzinę 15.00. Po treningu pójdę z Tobą. Po prostu usiądę tyłem i w razie czego...
-Taaa będziesz udawał Sherlocka Holmesa
-Iza,....
-No dobra już, dobra.

***

Jak postanowili tak też zrobili. Thomas spóźniał się już dobre dziesięć minut. Po chwili jednak wtargnął do kawiarni.
-Pierwszy raz rozmawia ze mną chearleaderka, która jest moją krewną- zagaił.
-Jeszcze nic nie powiedziałam.
-Właśnie to robiłaś. Dzis jest lepszy dzień od tego, kiedy zatrzasnęłaś mi drzwi przed nosem.
-Po tym jak mnie rozłączyłeś?- zapytała Bella
-Nie byłem przygotowany.
-A myślisz, że ja oczekiwałam Cię na moich schodach?
-Wiedziałem o Tobie od pewnego czasu ale nie wiedziałem czy chcę Cię poznać, więc kiedy zadzwoniłeś spanikowałem...
-Dlaczego po prostu nie oddzwoniłeś?
-Bałem się, że mnie rozłączysz...Ok, zacznijmy od nowa. Cześć. Jestem Thomas, chyba jestem twoim bratem.
-Cześć Thomas. Jestem Iza- uścisnęli sobie dłonie po czym chłopak rzekł:
-Wiec kogo przyprowadziłaś?
-Co masz na myśli?
-Nie wyglądasz na głupią dziewczynę, więc...kogo przyprowadziłaś jako wsparcie na wypadek gdybym okazał się psycholem?
Iza śmiejąc się obróciła się do Reusa, blondyn zrobił to samo.
-Thomas, to jest Marco.


***

Po godzinnej pogawędce czas było zbierać się do domu.
-Koleś wydawał się spoko- stwierdził Reus- Podobni jesteście.
-Nie jesteśmy aż tak podobni.
-On jest fotografem, Ty jesteś artystką. Nie przestawałaś nadawać o albumie Linkin Park. Obydwoje zamówiliście to samo danie. Myślę, ze to urocze.
-Zamówiliśmy jajecznicę z tostem, tak jak Ty i jak wszyscy. To nie było nic szczególnego.- stwierdziła dziewczyna
-Wiesz co? Rezygnuję. Nie masz nic wspólnego ze swoim bratem.
-Ojej, no po prostu nie wiem czy chcę dalej to ciągnąć, zbliżyć się do kogoś, żeby znów odszedł.
-Nie wszyscy odchodzą.- oznajmił Marco- W porządku? Ostatnio kiedy sprawdzałem ciagle tu jestem, tak jak Doris, Mela...Ok, moze ona nie, ale...
-Pewnie chciałaby, żebyśmy odeszli- stwierdziła Iza.

***

Nadszedł czas meczu, w którym pszczółki jak zwykle pokazali co potrafią i wygrali. Po sukcesie Gotze zaprosił wszystkich na imprezę do swojego domu. Iza postanowiła zabrać ze sobą Thomasa. Już na wejściu zauważyła ich Mela.
-Jesteś z Izą?- zapytała Mela Thomasa nie patrząc w ogóle na dziewczynę.
Nie czekając na odpowiedź pocałowała chłopaka z premedytacją i powiedziała:
-Nie martw się. To tylko Was upodobni.
Iza ruszyła żwawym krokiem za Amelią.
-Co Ty wyprawiasz?- zapytała Iza
-Co?
-Całowałaś Thomasa
-Przepraszam Iza, taka jestem. Nowy chłopak?
-To mój brat.
-Masz brata?
-Tak.
-Twoja matka puszczała się bardziej niż Ty- stwierdziła Mela.
Izie do oczu napłynęły łzy. Bądź co bądź Mela może ją obrażać ale na pewno nie jej mamę, którą ledwie co znała.
------------------------------------------------
Czzześć Wam:**
Jak tam po 1 tygodniu w szkole?
Omomom
We wtoreczek u Kuby Wojewódzkiego Łukasz Piszczek!
Muszę oglądać!:)

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 16

Na próbie chearleaderek Mela postanowiła powyżywać się na dziewczynach. Co chwila im się obrywało za byle co. Najwięcej obelg było w kierunku do Izy. Dziewczyna dzielnie to znosiła, bo co w końcu miała zrobić. Ale tak na prawdę było jej przykro, zauważył to Reus, który z oddali dostrzegł dziewczynę.
-Iza, chciałem...- przerwał Marco gdy zobaczył na nadgarstku Izy bandaż. -Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że pocięłaś się wczoraj? To przeze mnie tak?
-Co?- Iza spojrzała na rękę. -Nie, źle upadłam wczoraj i przecięłam się.
Marco ze zrozumieniem pokiwał głową.
-Izka chciałem Cię przeprosić. Za mocno wczoraj nakrzyczałem. Wiem, że jest Ci ciężko.
-Marco, posłuchaj. Miałeś rację, zachowywałam się jak jakieś rozpieszczone dziecko. Nie będę się nad sobą użalać.
-Cieszę się.
-Idziemy gdzieś na spacer?- zapytała Iza. -Czuję jak Mela pożera mnie wzrokiem.
-Jasne.

***

Iza Malinowska znalazła w skrzynce list, który rzekomo zaadresowany był do niej. I to co zobaczyła w kopercie bardzo ją zadziwiło. Mianowicie był to list od matki, tak od jej mamy, która zmarła gdy Bella była jeszcze mała. Był to list pożegnalny,
-Tylko dlaczego ktoś mi przysyła Go dopiero teraz?- pomyślała Iza.
W największe zadziwienie wprawił ją akapit w którym było napisane, że ma brata. Było podane imię, nazwisko, praktycznie wszystko.
W tym momencie oczywiście bez pukania do pokoju wparował Reus.
-Hej, co tam masz?- zapytał zauważając kartkę w dłoniach Izki.
-List od mamy.
-Przecież ona nie żyje.
-No właśnie. Ale nieważne. Pisze w nim, ze mam brata. Masz przeczytaj sobie- Bella przekazała list Marco.
-Ok, więc ten Twój brat to nie jest dziecko Twojego taty, tak?
-Nie, jest synem jakiegoś faceta z którym miała romans- Iza mówiąc to skrzywiła się na samą myśl, ze jej mama mogła z kimś romansować-Najwyraźniej nazywa się Thomas.
-Zadzwonisz do niego?-zapytał blondyn.
-Nie wiem. Nie chodzi tylko o mnie. Muszę też pomyśleć o jego życiu. Może nawet o mnie nie wie i może nie chce mnie wiedzieć.
Nagle w domu zgasło światło. A laptop się wyłączył.
-To bezpieczniki- stwierdziła Iza
-Albo Mela odcięła prąd a teraz chce nas zabić
-Zabawne. Powinien się za chwilę pojawić. To zdarza się co jakiś czas. Nadal trochę mnie przeraża.
Marco podszedł do dziewczyny i rzekł:
-W porządku. Jestem tutaj. Podaj mi rękę.- wstając z łóżka dziewczyna wyciągnęła swoją dłoń i za chwilę zapaliło się światło. Iza postanowiła nastawić swój elektryczny zegar.
-Wiesz która godzina?- zapytała
-Tak, północ.
-Wiesz co to znaczy?
-Nie.
-To oficjalnie urodziny Meli.

***

Izka szwędała się po domu nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Zawsze w urodziny Amelii, ten jeden raz do roku chodziły do drogerii i kradły po jednym perfumie dla siebie. To był taki zwyczaj, który bądź co bądź był głupi ale dla nich był świętością. Żeby zabić jakoś czas Iza wybrała się do Doris. Ta dziewczyna stała się dla Izy bardzo bliska, Oprócz Marco tylko ona wiedziała o jej bracie.
-Mówiąc o Twoim bracie. Dzwoniłaś do Niego?
-Tak. Ale się rozłączyłam zanim odpowiedział.
-Iza. Na pewno jest powód, dla którego Twoja mama zostawiła Ci ten numer.
Bella postanowiła w końcu zadzwonić do Thomasa, raz się żyje.
Po kilku sygnałach ktoś odebrał telefon.
-Halo?
-Cześć. Rozmawiam z Thomasem?
-Kto mówi?
-Iza Malinowska. Przepraszam. To zabrzmi trochę dziwnie. Moja mama nazywała się Dorota Malinowska i ona...
-Nie dzwoń więcej- usłyszała po drugiej stronie słuchawki.

Iza rozumiała zachowanie chłopaka i tą niezdolność dopuszczania do siebie ludzi. Przecież niedawno też taka była. Ale wierzyła, że Thomas i ona mają wspólne cechy. Naprawdę chciała z nim porozmawiać.

***

Zbliżało się zamknięcie ulubionej drogerii Meli. Izka postanowiła nadal walczyć o swoją przyjaźń i kraść perfum dla przyjaciółki. Miała nadzieję, że Mela się zjawi.
Iza czekała i czekała ale Meli nie było, więc wysłała sms-a do Marco, czy mógłby po nią przyjechać.
Było jej przykro. Miała nadzieję, że się pojawi. Zauważyła kątem oka Reusa więc ruszyła w jego stronę.
-Masz- podała mu fiolkę z perfumem.- Ukradłam to dla Ciebie.
-Cooo?

-Długa historia.
Reus otworzył flakonik po czym powąchał zawartość.
-Ładnie pachnie.- stwierdził Marco po czym objął Izę swym ramieniem i ruszyli do auta. -Kradziejka
-Ejj nie podoba się to oddawaj!
-Nie ma mowy
Marco odwiózł dziewczynę pod jej dom lecz nie wszedł z nią, ponieważ jutro wcześnie rano miał być trening i musiał jechać do domu.
Wchodząc po schodach zauważyła siedzącego chłopaka na werandzie.
-Ty jesteś Iza?
Dziewczyna pokiwała twierdząco głową.
-Jestem Thomas.
-------------------------------------------------
Kolejny, jak dla mnie beznadziejny ale oddaje Waszej ocenie:)
Jutro szkoła:(
Buuu
I tak nie idę, pójdę dopiero we wtorek,plan skombinuję od koleżanki a na te 5 minut apelu nie chce mi się iść:D
I o dziwo mama się zgodziła:)
Haha<3
Odliczamy dni do wakacji!:)
Pozdrawiam:)
Kalina:)