niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 30

Co czuła Iza Malinowska po wczorajszym wieczorze? Sama tego nie wiedziała. Szargało nią mnóstwo przeróżnych emocji. Siedząc przy biurku próbowała rysować. To zawsze ją uspokajało i pozwalało wyrzucić z siebie złą energię. Usłyszała ciche kroki w pokoju. Mianowicie był to Marco, który chciał się dowiedzieć co z jego dziewczyną.
-Ciągle wkurzona?
-Nie, o takim czymś łatwo się zapomina- oburknęła dziewczyna.
-Już więcej nie zapytam. Mam dla Ciebie propozycję. Dzisiaj wieczorem jest impreza. Jurgen ma urodziny, robimy mu niespodziankę. Odciągnie Cię to od tego wszystkiego....Wiesz, widziałem się rano z Melą, czuje się naprawdę okropnie.
-Pierwszą rzeczą jaką zrobiłeś rano było pójście do Amelii?- obruszyła się dziewczyna
-Było po drodze.
-Wiesz co jeszcze jest po drodze? Moje frontowe drzwi. Zamknij za sobą.

***

Niespodziewanie do drzwi brunetki zapukała Mela.
-Bardzo przepraszam Bella. Co jeszcze mam powiedzieć?
-Uderz mnie zasługuję na to-stwierdziła Bells
-Ty też nie jesteś doskonała.
-Wyrzuciłaś mnie ze swojego życia za całowanie Marco, gdy Ty kochałaś się za moimi plecami z Oliwierem!
-Zerwaliście ze sobą!- krzyknęła Amelia.
-Tak, wmawiaj to sobie jeżeli poczujesz się przez to lepiej.
-Wiesz co miało dla mnie znaczenie? Twój romans z Marco za moimi plecami!
-Masz rację. To moja wina. Byłam głupia, bo myślałam, ze to ja zniszczyłam naszą przyjaźń kiedy Ty zniszczyłaś ją już dawno temu. Nigdy nie byłyśmy przyjaciółkami- stwierdziła Iza.
-Mówisz, że nigdy nimi nie byłyśmy? Nigdy nic dla Ciebie nie znaczyłam? Izka! Czemu nadal Ci zależy, odpusc!
-Czemu? To był najgorszy rok w moim życiu. Potrzebowałam swojej przyjaciółki bardziej niż kiedykolwiek a Ty wyrzuciłaś mnie ze swojego życia, bo byłam z Tobą szczera. Ty nigdy ze mną nie byłaś! To bolało. Ale już teraz nie, bo między nami koniec. Czesc-Malinowska zatrzasnęła Meli drzwi przed nosem płacząc jak dziecko.
Nie miała ochoty na nic. Nie chciała nikogo widzieć. Czuła się okropnie, tak jakby ktoś zabrał jej jakąś część siebie.
-Cześć- do pokoju ponownie tego dnia wszedł Marco.
-Hej.
-Przepraszam, miałaś rację powinienem najpierw przyjsc do Ciebie. Możemy to wszystko zostawić za nami?
-Nie idę na imprezę.
-Czemu? Co jeszcze się stało?
-Nic. Po prostu nie mam ochoty tam isc.
-Iza...nie musimy widzieć się z Melą. Będzie fajnie, obiecuję Ci.
-Nie chodzi o nią. Naprawdę nie chcę isc.
-Będziesz tego żałowała. Wiem, że ja będę żałował nie pójścia z Tobą.
-Po prostu nie mogę. Przepraszam- rzekła dziewczyna
-Mam nadzieję, że zmienisz zdanie. Wpadnę do Ciebie później i jeżeli otworzysz te drzwi wiem, że będziemy się świetnie bawic a jeżeli nie to pójdę sam- oznajmił Marco wychodząc z pokoju.

***

Najwidoczniej dziś był jakiś dzień odwiedzin, bo pielgrzymek do domu Izy nie było końca.
-Przepraszam- rzekł Oliwier- Wiem, że jest za późno, powinienem to dawno temu zrobić.
-Więc czemu Cię nie było?- zapytała Bella
-Bo byłem palantem.
-Czemu Mela? Aż tak bardzo mnie nienawidziłeś?.
-Nie. Po prostu dbałem tylko o siebie. Przespałem się z nią, bo była pijana a ja byłem draniem. To nic nie znaczyło. Kiedy pójdziesz na imprezę....
-Nie idę- przerwała brunetka.
-Wiem, że jesteś zła na mnie i Melę ale niech to nie odbije się na Marco. Zależy Ci na Nim, bo wiesz, że Cię kocha. Spójrz prawdzie w oczy Bells. Ubieraj się i idź z nim.
Malinowska przeanalizowała słowa Oliwiera. Miał rację. Zależy jej na Reusie, zależy jej nadal na Meli. Postanowiła wziąć się w garść i doprowadzić do porządku. Nie miała zbyt dużo czasu bo było już późno. Ale gdy usłyszała dzwonek do drzwi była gotowa. Schodząc na dół postanowiła przeprosić Reusa za swoje zachowanie. Lecz gdy otworzyła drzwi mina jej zrzedła. Nie był to Marco.
********************************
Hue hue któż to może byc?
Poczekacie sobie tydzień i się dowiecie:D TAKA JESTEM OKROPNA :)
Miłego tygodnia misie :*

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 29

Izabela Malinowska od samego rana była jakaś nieswoja. Wszystko ją drażniło i czego się nie dotknęła robiła źle.
-Cholera jasna! Pieprzony kubek!- zaklęła dziewczyna, gdy naczynie spadło na podłogę i roztrzaskało się na milion malych kawałeczków. Zbierając pozostałości po swoim ulubionym kubku usłyszała dzwonek do drzwi.
-Cześć. Mogę z Tobą porozmawiać?
MELA. Takiego gościa u siebie w domu Iza się nie spodziewała.
-Jasne.
-Jakby co nie przyszłam się kłócić.
W tym momencie Bella poczuła, że Amelia naprawdę nie ma złych zamiarów. Zdała sobie sprawę jak bardzo brakuje jej przyjaciółki. Ich wspólnych wygłupów, wypadów na miasto, zwykłego plotkowania. Miała Reusa, ale to nie to samo. Zapaliła jej się w głowie lampka nadzieji, że Amelia Czyż przyszła się pogodzić, gdyż odczuwa to samo. Jakże bardzo się zawiodła gdy dziewczyna powiedziała:
-Zostawiłam kiedyś u Ciebie moje notatki, są dla mnie bardzo ważne, gdyż bez nich nie zaliczę semestru na uczelni. Możesz ich poszukać?
-Jasne, poczekaj zaraz znajdę.
.
.
.
.
.
.
.
No tak Iza stwierdziła, że za dużo sobie wyobraziła.
-Wiesz, że Go kocham?- zapytała wręczając plik kartek -Ale nigdy nie chciałam, aby moja miłość Cię skrzywdziła.
-Dziękuję Bella- odrzekła Mela zmierzając ku wyjściu.

***

Oliwier Zieliński dowiadując się, że zostanie ojcem oraz ucieszony faktem wygranych mistrzostw pomyślał, że po tym wszystkim trzeba urządzić porządną imprezę.
Niechętna Doris do jakiejkolwiek rozrywki zgodziła się w końcu więc nie pozostało nic innego jak zebrać się do domu Oliwiera.
Wystarczyło kilkanaście minut aby towarzystwo dobrze się rozkręciło. W pewnym momencie ktoś włożył do odtwarzacza DVD płytę z napisem "ZALICZENIA OLIWIERA".
To co zostało aktualnie włączone zebrało wielu zaciekawionych gości.
-Oliwier w akcji- usłyszano damski głos.
-To moja dziecinka- powiedział Oli, który w pełnej krasie widniał na telebimie.
-O Boże czy to Doris?- zapytał Mars, który nie dowierzał w to co widzi.
-To chyba Iza-krzyknął ktoś z tyłu- przed telewizorem zebrała się już naprawdę spora grupa ludzi oglądająca akt Oliwiera i... no właśnie kim jest ta dziewczyna leżąca na łóżku?
Iza słysząc swoje imię z oddali podeszła bliżej zaciekawiona co się dzieje w salonie.
Przerażona widokiem już chciała się rzucić do telewizora by Go wyłączyć gdy dziewczyna z filmu się podniosła i wszyscy ujrzeli jej twarz.
-Mela?- nie dowierzając wszyscy spojrzeli na blondynkę.


***KILKA MIESIĘCY WCZEŚNIEJ***

-Mam tego dosyć, martwisz się tylko o alkohol i seks!- krzyczała Iza
-Pominęłaś koszykówkę-odparł Oliwier
-Nie. Pominęłam, ze jesteś nieczułym draniem i między nami koniec.
-Przez dziesięć minut czy może do jutra?- szydził Zieliński
-Jak Ci pasuje to na zawsze! Nie chcę takiego śmiecia!
Oliwier nie zamierzał długo zamartwiać się nad tym, że po raz kolejny Iza Go rzuciła, postanowił się więc pocieszyć.


***TERAŻNIEJSZOŚĆ***


Roztrzęsiona Amelia siedziała na murku przed SIP zbierając myśli.
-Jak się trzymasz?- Reus podszedł do dziewczyny
-Nie chciałam tego Marco, byłam strasznie pijana. Iza wtedy zerwała z Oliwierem. Wspominałam, że byłam strasznie pijana? Jest bardzo zła?- Mela obsypywała blondyna gradem pytań.
-Kiedy wczoraj wychodziłem ciągle była wkurzona.

W Izie aż się gotowało i nie chodziło o to, że Oliwier ją zdradził. Bo tak naprawdę nie rozstali się wtedy. Na następny dzień przyszedł z podkulonym ogonem.

Chodzi tutaj o Melę. Zarzuciła Belli, że odebrała jej Reusa a jak ona się zachowała?
Najlepsza przyjaciółka wycina takie numery?
*******************************************************
Cześć Kochane :)
Z góry przepraszam za rozdział. Jest beznadziejny. Chyba najgorszy jaki kiedykolwiek w życiu napisałam. Poprawiałam go setki tysiące razy i za każdym razem takie dno -.-
No cóż.....
Mam nadzieję, że jednak nie zaśniecie z enterem an czole i dotrwacie do końca:)
Pozdrawiam


wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 28

Czasami ból stanowi tak dużą część naszego życia, że uważamy iż zawsze tak będzie. Nie możemy przypomnieć sobie czasów, gdy go nie było. Ale potem pewnego dnia czujemy coś innego. Coś miłego, bo wydaje się znajome. W tamtej chwili zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy szczęśliwi.

-Hej śliczna- do pokoju Izabeli Malinowskiej wpadł uśmiechnięty od ucha do ucha Marco Reus -To będzie dobry dzień- stwierdził.

-Naprawdę taki będzie- potwierdziła Iza kończąc swój makijaż przed lustrem.
-Dasz buziaka?
-Tylko jednego?- zapytała brunetka
-Wezmę tyle ile masz.-odparł Marco całując dziewczynę.
  

-Lubię Twój uśmiech, dobrze Ci w nim- stwierdził blondyn
-Wszystko jest teraz lepsze. Różowy jest bardziej różowy. Nawet moje ulubione jedzenie pyszniej smakuje.
-Pyszniej?
-Pyszniej. Jakie jest Twoje ulubione?
Po chwili namysłu Marco odpowiedział:
-Ciasteczka czekoladowe.
-Powiem Ci coś. Prawdo podobnie smakują o niebo lepiej.
-Jeśli ktokolwiek potrafi to sprawić to na pewno Ty.
-Widzisz? Czujesz tą miłość!
-Podzielę się wszystkim za ciasteczka.
-Chodź ze mną-Bella pociągnęła blondyna za rękę, wychodząc z domu zaprowadziła Go w dość nietypowe miejsce.
-Więc oboje czujemy miłość. Co robimy na cmentarzu?- zapytał lekko zdziwiony Marco.
-Chcę żebyś kogoś poznał- stwierdziła brunetka zatrzymując się przy nagrobku z napisem Joanna Malinowska.
-Cześć mamo. To ja. A to jest Marco, chłopak o którym Ci opowiadałam. Sprawił, że się uśmiecham. Możesz w to uwierzyć?
-Dzień dobry.- zaczął Reus. -Chciałbym, żeby Pani wiedziała, że Iza jest najlepszą rzeczą w moim życiu.
-Jak mądrze- skwitowała Bella.

***

Dziewczyna robiła porządki w swojej szafie, gdy do jej drzwi zapukał Thomas. Najlepszy kumpel Oliwiera Zielińskiego. On- jej były chłopak, teraz był jej obojętny. Jednakowoż utrzymywali dobre stosunki. Pod wpływem Doris zmienił się, wydoroślał.
-Jak Wam idzie z Marco? Jesteście szczęśliwi?- zagaił Tommy.
-Jestem szczęśliwa.
-Tak trzymać.
-Wiec po co potrzebujecie muzyki?- zapytała Bella przypominając sobie o celu wizyty chłopaka.
-Ja i Oli....powiedzmy, że startujemy w konkursie tańca.
-Oliwier Zieliński?- dziewczyna wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.
-Powiedzmy, że trzeba pokazać trochę ciałka żeby wygrać.
-Będziecie robić striptiz? No cos Ty! Mogę powiedzieć Doris?
-Tak, powiedz komu się da, bo z jego ruchami będziemy potrzebować wsparcia.

***

Podekscytowana Bella wtargnęła do mieszkania Doris.
-Ubieraj się, Marco czeka w samochodzie. Podwiezie Nas.
-Nie chce mi się nigdzie wychodzić.
-Gdzie Twoje poczucie przygody?...Tak na poważnie to będziesz chciała to zobaczyć. Zaufaj mi.

***

Widok był nieziemski. Tańczący Oliwier Zieliński gubiący odzież. Razem z Marco pokładaliśmy się ze śmiechu. Chyba jako jedyni na tej sali. Reszta dziewczyn gwizdała, krzyczała i biła owacje na stojąco. Doris nadal nie mogła uwierzyć w to co widzi, wiec z otwartą buzią oglądała występ swojego chłopaka. Gdy pokaz się skończył wszyscy zebraliśmy się koło samochodu.
-Jestem w ciąży- wydusiła z siebie Doris.

***Oczami Marco***

Cieszyłem się ze szczęścia mojej przyjaciółki. Na początku nie lubiłem Oliwiera. Co ja mówię- pałałem do Niego nienawiścią. Ale teraz jest inaczej. Po skończonym treningu wziałem prysznic i zebrałem się do Izy. Gdy otworzyłem drzwi, w domu unosił się pyszny zapach ciasta. Bella wyjmowała właśnie na tacę ciasteczka czekoladowe.
-Spróbuj.
Po jednym kęsie złapałem szybko chusteczkę aby wypluć ciastko.
-Za gorące?
-Trochę słone.
-Słone? Dodałam szczyptę soli, tak jak było w przepisie.
-Ile to szczypta?Pokaż mi- wyciągnąłem dłoń a Bella sypała białą zawartość z pudełka.
-To bardziej garść- stwierdziłem widząc ilość soli.
-Świetnie. Może masa będzie lepsza. Spróbuj.- rzekła Iza nabierając na palec masę rzuciła mi ją prosto w twarz.
-Nadal słone- uśmiechnąłem się cwaniacko- Może potrzeba drugiej opinii?
-Nie!- krzyknęła brunetka biegnąc przed siebie.
-Lepiej uciekaj!

***
Kuchnia była cała w cieście czekoladowym. Malinowska akurat kryła się pod stołem, podczas gdy Reus kukał co chwila zza drzwi.
-O kurde. Jestem cała w ciasteczkach. Są nawet w moim staniku. Może powinnam Go zdjąć?
Blondyn wychylił się nagle zza kontuaru i oberwał po raz kolejny porcja kremu czekoladowego.
-Frajer!- krzyknęła Izka

Marco podniósł ręce do góry zbliżając się do dziewczyny.
-Poddajesz się?
-Poddaję. Jeśli będziesz Go zdejmować pozwól sobie pomóc.
Podchodząc bliżej zaczął Ją całować. Iza uwielbiała swojego chłopaka. Czuła się przy Nim wyjątkowa. Przyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa jak i świdrujące motyle w brzuchu towarzyszyły Jej zawsze gdy w pobliżu był On.
-Nie było takie zle. Najlepsze ciasteczko jakie jadłem.



Szczęście przychodzi w różnych formach: w towarzystwie dobrych przyjaciół, w tym co czujesz gdy spełniasz kogoś marzenia. W porządku jest pozwolić sobie na szczęście, bo nigdy nie wiesz jak ulotne może być.

*************************
Kochane moje:)
Wróciłam *.*
W końcu- tęskniłam za bloggerem :)
Niestety miałam problemy rodzinne wiec nie miałam czasu aby nawet myśleć o opowiadaniu.
Ale teraz powracam :)
Dziękuję za kazdy miły komentarz:)
Po ostatnim wpisie się wzruszyłam i dostałam takiego powera, że napisałam w ciągu 1 godziny ten rozdział :)
Mam nadzieję, ze się podoba:)
I dziękuję, że o Nim nie zapomnieliście:)
Kalina.



sobota, 15 marca 2014

PRZEPRASZAM :(

Moje Kochane czytelniczki :)


Przepraszam Was z całego serducha za tak długą nieobecnosc.


Wiem, zawiodłam.

Nie było mnie od listopada.

Ale zamierzam teraz regularnie dodawac rozdziały.

Więc jeśli ktokolwiek obserwuje tego bloga to zapraszam:)

Przepraszam jeszcze raz.

Kalina :*