Iza Malinowska budząc się przypomniała sobie o ostatnich wydarzeniach. Wolała, żeby to się nigdy nie zdarzyło. Z wielkim ociągnięciem udała się na stadion. Wiedziała, że musi porozmawiać z Izą. Kątem oka zauważyła dziewczynę więc postanowiła podejść:
-Mela...
Lecz blondynka nawet nie spojrzała na Izę tylko przeszła dalej.
Bella poczuła jakby ktoś jej wsadził nóż w serce i przekręcił parę razy. Po skończonej próbie Malinowska postanowiła iść pieszo do domu. Zaczepiła ją Doris, która właśnie wracała ze sklepu.
-Hej
-Hej- odpowiedziała Iza
-Marco powiedział mi o Meli. Bałam się, że coś takiego może się zdarzyć
-Niestety
-Jak ona się czuje?- zapytała Doris
-Nie wiem. Nie sądzę, żeby jeszcze kiedyś się do mnie odezwała.
-Daj jej trochę czasu- stwierdziła Doris
***
Iza postanowiła, ze porozmawia z Amelią choćby miała ją do tego zmusić.
-Mela...przykro mi.
-Taa...przykro Ci, że Was przyłapałam
-Nie chcieliśmy Cię skrzywdzić. Nie planowaliśmy tego. Po prostu się stało.
-Idź do diabła
-Mela. Prędzej czy później będziesz musiała ze mną porozmawiać.!
-A może będę się do Ciebie uśmiechać, wiesz w stylu Izy udając, że wszystko jest ok i kłamiąc prosto w twarz.
-Ale byłam głupia.
-Przestań!
-Spałaś z nim?
-Nie! Nie spałam z nim ok? Przestaliśmy zanim stało się poważnie. Mela, przepraszam. Mieliśmy Ci powiedzieć, ale zdarzył się ten wypadek a Ty Go tak lubiłaś a ja po prostu...
-Pomyślałaś, ze zafundujesz mi złamane serce?
-Taa
-Wyszło całkiem nieźle nie?
-Mela!
-Jesteś w nim zakochana?- zapytała blondynka
Iza nic nie odpowiedziała tylko spuściła głowę w dół.
-Wiesz co? Nawet mnie to nie obchodzi. Jest cały Twój, życzę szczęśliwego życia.
***
Iza nie wiedziała co robić. Mela ją nienawidzi. Jej jedyna przyjaciółka jej po prostu nienawidzi. Ale co teraz? Nie wiedziała co począć. Musiała o wszystko przemyśleć. Sama. Może nie było to idealnym pomysłem ale poszła do baru.
Jeden, drugi, trzeci drink...
W głowie juz nieźle szumiało dziewczynie.
Do stolika dosiadł się jakiś mężczyzna.
-Kłopoty?
Bella tępo spoglądała w ścianę nic nie mówiąc.
-Niech zgadnę? Chłopak
-Chłopak spotyka się z dziewczyną, ona nie wiedziała czego chce, chłopak zaczyna się spotykać z najlepszą przyjaciółką dziewczyny a ona wszytko psuje.
-Mroczne. Mogę coś zrobić?
-Nie, w tym miejscu historia się kończy.
-Okropnie wyglądasz.
-Dzięki- odparła Iza
Rozmawiała z mężczyzną jeszcze jakieś pół godziny po czym on musiał już iść, więc została sama. Nie zamierzała długo siedzieć w barze bo przecież i tak to nic nie zmieni więc postanowiła iść do domu. Dość chwiejnym krokiem zmierzała do swego mieszkania. Po czym na schodach ujrzała jakąś sylwetkę, która zmierzała w jej kierunku.
-Gdzie Ty byłaś? I czemu nie odbierasz?
-Rozładował się.
-Jesteś kompletnie pijana. Iza, nie możesz tak, bo coś Ci się stanie jeszcze.
-Marco, daj spokój, Nikogo to nie obchodzi.
-Co Ty wygadujesz Izka?
-Mówię Ci tylko, że nikt by nawet się nie zmartwił gdyby coś mi się stało.
-Przesadziłaś. Jakbyś nie zauważyła to tez mi się za to oberwało. I myślałem, ze coś dla Ciebie znaczę ale widocznie nie. Wiem, że to Twoja najlepsza przyjaciółka ale użalaniem się nad sobą nic nie zyskasz. Odezwij się jak ochłoniesz trochę- rzekł na odchodne Reus.
Nie wchodząc do domu tylko siadając na schodach Izie rzewnie po policzku poleciały łzy.
-Jestem beznadziejna- stwierdziła dziewczyna po czym chciała wstać ze schodów, lecz było ciemno i poślizgnęła się upadając na rękę z której coraz mocniej leciała krew w wyniku przecięcia skóry.
------------------------------------------
Kolejny leci do Was:**
Rozdział wyszedł okropny, wiem:(
Oglądałyście wczoraj meczyk?
Przepraszam, że taki krótki
Pozdrawiam:)
Kalina
środa, 28 sierpnia 2013
niedziela, 25 sierpnia 2013
Rozdział 14
Iza unikając telefonów od Meli udała się z Doris na zakupy. Lecz nawet tam nie uciekła od przyjaciółki.
-Iza? Wszędzie Cię szukałam. Nie dostałaś moich sms-ów?- zapytała Mela
-Przepraszam. Mój telefon był padnięty przez cały dzień. Wszystko w porządku?
-Nie bardzo. Marco ze mną zerwał.
-Przykro mi- stwierdziła Izka
-Czekałam na odpowiedni moment by powiedzieć mu jak wiele dla mnie znaczy a on oznajmił mi, że chce żebyśmy byli przyjaciółmi. A wszyscy wiedzą, że to zaszyfrowane "odejdź". Nie wiem co mam robić.
-Jeżeli Marco powiedział, że chce żebyście byli przyjaciółmi to na pewno tego chce- wtrąciła się Doris.
***
Marco Reus nie mógł już wytrzymać w domu więc postanowił wyjść po cichu tak, żeby mama nie słyszała. Skierował się w stronę Izy. W tym samym czasie do blondyna przyszłą Mela. Była wściekła na Marco, że zerwał z nią lecz nie umiała się gniewać. Drzwi otworzyła jej pani Reus.
-Cześć Mela
-Dzień dobry. Jeszcze Pani nie wyjechała? Przyniosłam trochę herbaty ziołowej dla Marco.
-Jak się obudzi to zaparzę.
Tymczasem Marco dotarł do Izki:
-Marco co Ty...- zdziwiła się dziewczyna zauważając blondyna.
-Chciałem Cię zobaczyć.
-Lekarz powiedział, że nie powinieneś wychodzić. Szalony jesteś?
-Prawdo podobnie. Nie mogę przestać o Tobie myśleć i...-Reus złapał się za głowę, która zaczęła niebezpiecznie pulsować.
-Wszystko w porządku?
-Mogę się położyć?- zapytał piłkarz
Marco położył się na łóżku wciąż trzymając się za głowę. Iza dotknęła dłonią jego czoła.
-Marco. O mój Boże. Jesteś rozpalony- stwierdziła z przerażeniem Iza po czym wzięła telefon do ręki.
-Co robisz?- zapytał
-Dzwonię do Twojej mamy
-Ona jest z Melą
Bella zadzwoniła do mamy Marco, informując ją, że odwozi Marco na ostry dyżur i ma tam przyjechać.
Marco zemdlał w samochodzie, dlatego też Izie wynieść Marco z samochodu pomogli sanitariusze.
-Hej. Wróciłeś- powiedziała Iza do Marco gdy otworzył oczy.
-Jak długo mnie nie było?
-Tylko parę minut.
-Marco, co my teraz zrobimy?
W tym samym momencie do pokoju wparowała mama Marco wraz z Melą.
-Mój Boże, Marco wszystko w porządku?
-Tak, tak myślę.
-Lekarz powiedział, że gorączka spada- wtrąciła się Iza
-Gdzie byłeś?- zapytała Reusowa
-Iza?- Mela chciał się dowiedzieć co jej przyjaciółka robi przy Reusie
Iza nie wiedziała co ma powiedzieć dlatego też Marco uratował ją z opresji:
-Byłem na boisku nad rzeką, zacząłem się źle czuć wiec Iza mnie podwiozła.
-Skoro Wy tu już jesteście to ja sobie pójdę- stwierdziła Iza.
-Dziękuję Ci Izka- odparła mama Marco
Za Bellą wybiegła Mela.
-Hej Iza!
-??
-Szczęście, że znalazłaś w porę Marco.
-Tak, ale wszystko wróciło do normy.
-Nie za bardzo.- stwierdziła Mela- Nie wiem co bardziej boli to, ze Ty i Marco spotykacie się za moimi plecami czy to, że kłamiesz mi w twarz.
-Mela...
-Nie! I następnym razem gdy będziesz chciała mi ukraść chłopaka nie zostawiaj włączonego komputera. Weszłam do Twojego pokoju i był włączony. Przeczytałam wszystkie e-maile. Wiem, że byliście razem. On był dla mnie wszystkim Iza. A teraz nie obchodzi mnie czy jeszcze któregokolwiek z Was zobaczę na oczy.
***
Iza po wielu przemyśleniach postanowiła pójść do Reusa.
-Hej. Jak się czujesz?- zapytała
-Nie za dobrze, tak mi się zdaje.
-Ja również
-Iza-Marco- rzekli w tym samym czasie.
-Kiedy zobaczyłam Cie leżącego w szpitalu mogłam myśleć tylko o tym, że moja mama ie miała tyle szczęścia co Ty- kontynuowała Iza- I potem przypomniało mi się, że po jej śmierci to Melka była ze mną. Od tamtej pory jest moją najlepszą przyjaciółką. Wiesz po co tu przyszłam? Żeby skończyć to z Tobą, to co właściwie się nie zaczęło. Ale nie umiem Marco...
Reus przytulił mocno Izę, która już płakała w tym momencie.
-Marco, czuję się jak jakaś ostatnia szmata. Co ja zrobiłam.
-Iza...Iza- dziewczyna tak rzewnie płakała, że nie była w stanie nic powiedzieć.
-Iza popatrz na mnie, ej- Reus ujął podbródek Belli w swoja dłoń
-To nie tylko Twoja wina. Moja też. Iza życia nie oszukasz, prędzej czy później coś by się wydarzyło. Wiesz dlaczego? Bo Cię kocham. I nie dam Ci odejść.
--------------------------------------------
Wreszcie Melka się dowiedziała.
Trochę dramatycznie ale mam nadzieję, ze się spodoba:)
Następny prawdopodobnie w środę:)
Buziole:**
-Iza? Wszędzie Cię szukałam. Nie dostałaś moich sms-ów?- zapytała Mela
-Przepraszam. Mój telefon był padnięty przez cały dzień. Wszystko w porządku?
-Nie bardzo. Marco ze mną zerwał.
-Przykro mi- stwierdziła Izka
-Czekałam na odpowiedni moment by powiedzieć mu jak wiele dla mnie znaczy a on oznajmił mi, że chce żebyśmy byli przyjaciółmi. A wszyscy wiedzą, że to zaszyfrowane "odejdź". Nie wiem co mam robić.
-Jeżeli Marco powiedział, że chce żebyście byli przyjaciółmi to na pewno tego chce- wtrąciła się Doris.
***
Marco Reus nie mógł już wytrzymać w domu więc postanowił wyjść po cichu tak, żeby mama nie słyszała. Skierował się w stronę Izy. W tym samym czasie do blondyna przyszłą Mela. Była wściekła na Marco, że zerwał z nią lecz nie umiała się gniewać. Drzwi otworzyła jej pani Reus.
-Cześć Mela
-Dzień dobry. Jeszcze Pani nie wyjechała? Przyniosłam trochę herbaty ziołowej dla Marco.
-Jak się obudzi to zaparzę.
Tymczasem Marco dotarł do Izki:
-Marco co Ty...- zdziwiła się dziewczyna zauważając blondyna.
-Chciałem Cię zobaczyć.
-Lekarz powiedział, że nie powinieneś wychodzić. Szalony jesteś?
-Prawdo podobnie. Nie mogę przestać o Tobie myśleć i...-Reus złapał się za głowę, która zaczęła niebezpiecznie pulsować.
-Wszystko w porządku?
-Mogę się położyć?- zapytał piłkarz
Marco położył się na łóżku wciąż trzymając się za głowę. Iza dotknęła dłonią jego czoła.
-Marco. O mój Boże. Jesteś rozpalony- stwierdziła z przerażeniem Iza po czym wzięła telefon do ręki.
-Co robisz?- zapytał
-Dzwonię do Twojej mamy
-Ona jest z Melą
Bella zadzwoniła do mamy Marco, informując ją, że odwozi Marco na ostry dyżur i ma tam przyjechać.
Marco zemdlał w samochodzie, dlatego też Izie wynieść Marco z samochodu pomogli sanitariusze.
-Hej. Wróciłeś- powiedziała Iza do Marco gdy otworzył oczy.
-Jak długo mnie nie było?
-Tylko parę minut.
-Marco, co my teraz zrobimy?
W tym samym momencie do pokoju wparowała mama Marco wraz z Melą.
-Mój Boże, Marco wszystko w porządku?
-Tak, tak myślę.
-Lekarz powiedział, że gorączka spada- wtrąciła się Iza
-Gdzie byłeś?- zapytała Reusowa
-Iza?- Mela chciał się dowiedzieć co jej przyjaciółka robi przy Reusie
Iza nie wiedziała co ma powiedzieć dlatego też Marco uratował ją z opresji:
-Byłem na boisku nad rzeką, zacząłem się źle czuć wiec Iza mnie podwiozła.
-Skoro Wy tu już jesteście to ja sobie pójdę- stwierdziła Iza.
-Dziękuję Ci Izka- odparła mama Marco
Za Bellą wybiegła Mela.
-Hej Iza!
-??
-Szczęście, że znalazłaś w porę Marco.
-Tak, ale wszystko wróciło do normy.
-Nie za bardzo.- stwierdziła Mela- Nie wiem co bardziej boli to, ze Ty i Marco spotykacie się za moimi plecami czy to, że kłamiesz mi w twarz.
-Mela...
-Nie! I następnym razem gdy będziesz chciała mi ukraść chłopaka nie zostawiaj włączonego komputera. Weszłam do Twojego pokoju i był włączony. Przeczytałam wszystkie e-maile. Wiem, że byliście razem. On był dla mnie wszystkim Iza. A teraz nie obchodzi mnie czy jeszcze któregokolwiek z Was zobaczę na oczy.
***
Iza po wielu przemyśleniach postanowiła pójść do Reusa.
-Hej. Jak się czujesz?- zapytała
-Nie za dobrze, tak mi się zdaje.
-Ja również
-Iza-Marco- rzekli w tym samym czasie.
-Kiedy zobaczyłam Cie leżącego w szpitalu mogłam myśleć tylko o tym, że moja mama ie miała tyle szczęścia co Ty- kontynuowała Iza- I potem przypomniało mi się, że po jej śmierci to Melka była ze mną. Od tamtej pory jest moją najlepszą przyjaciółką. Wiesz po co tu przyszłam? Żeby skończyć to z Tobą, to co właściwie się nie zaczęło. Ale nie umiem Marco...
Reus przytulił mocno Izę, która już płakała w tym momencie.
-Marco, czuję się jak jakaś ostatnia szmata. Co ja zrobiłam.
-Iza...Iza- dziewczyna tak rzewnie płakała, że nie była w stanie nic powiedzieć.
-Iza popatrz na mnie, ej- Reus ujął podbródek Belli w swoja dłoń
-To nie tylko Twoja wina. Moja też. Iza życia nie oszukasz, prędzej czy później coś by się wydarzyło. Wiesz dlaczego? Bo Cię kocham. I nie dam Ci odejść.
--------------------------------------------
Wreszcie Melka się dowiedziała.
Trochę dramatycznie ale mam nadzieję, ze się spodoba:)
Następny prawdopodobnie w środę:)
Buziole:**
środa, 21 sierpnia 2013
Rozdział 13
Do Izy przyszła Mela, która była już załamana.
-Co z Marco?- zapytała Bella
-Bez zmian. Trochę mnie to przeraża.
-Dlaczego?
-Wiem co powiedzieli lekarze ale martwię się, że on się nie wybudzi.
-Mela, nie mów tak.
-Wiem. Właśnie miałam zamiar przyjść tu coś przekąsić i iść tam z powrotem. Chcesz iść ze mną?
-Niestety teraz nie mogę. Może później.
-Mówisz tak od dwóch dni- stwierdziła Amelia- Posłuchaj wiem, że jest Ci ciężko.
-Wiesz?- zapytała Iza
-Wiem, że Twoja mama umarła w szpitalu. Marco potrzebuje swoich przyjaciół tu i teraz bez względu czy lubimy to miejsce czy nie, jest wart cierpienia.
-Tak, jest- zgodziła się Iza.- Spróbuję wpaść jutro.
-Jesteś najlepsza. Do zobaczenia.
***
Przy łóżku Marco czuwała przy nim mama.
-Potrzebuję byś otworzył oczy wiesz?- mówiła Pani Reus- Ten wypadek może nie będzie taki zły w skutkach.
Po chwili poczuła, jak Marco ściska jej dłoń.
-Wody...
Mama wzięła z szafki kubek z wodą po czym napoiła syna.
-Dobrze, że wróciłaś mamo.
-Ty też.
Po chwili do sali weszła Doris. Gdy zobaczyła Marco rozpłakała się, usiadła na skraju łóżka i przytuliła się do blondyna.
-Cześć kumplu. Tęskniłam za Tobą.
*2 dni później*
Lekarz stwierdził, że wszystko ładnie się goi, toteż wypisał Marco do domu. Pani Reus postanowiła odwieźć syna.
-Wiesz, Jurgen przyszedł Cię zobaczyć i chłopaki z drużyny.
-Ktoś jeszcze? Iza?
-Raz. Widziałam jak trzymała Cię za rękę i coś mówiła do Ciebie- stwierdziła mama Marco
-I nigdy nie wróciła?
-Chyba nie. Czemu pytasz?- to pytanie kobieta zadała już otwierając zamek w drzwiach mieszkania z którego wyskoczyła Mela:
-Niespodzianka!- krzyknęła dziewczyna pokazując pomieszczenia przybrane w serpentyny i wielki napis" WITAJ W DOMU"
-Wow- oznajmili chórem Reusowie
-Co?- zapytała Amelia-Zły pomysł?
-Nie, nie. Po prostu jestem zaskoczony.- oznajmił Marco
-Więc misja zakończona. Ozdobiłam Twój salon
-Dasz mi minutę mamo?- Reus skierował się do rodzicielki
-Tylko nie za długo, musisz leżeć w łóżku.
-Chcę, żebyś wiedział, że jestem tu dla Ciebie. Cokolwiek potrzebujesz i mogę pomóc Ci się kąpać- stwierdziła zalotnie Mela gdy mama Marco oddaliła się do kuchni.
-Wiesz, muszę mieć trochę czasu by przemyśleć różne rzeczy.
-Cokolwiek potrzebujesz, jestem z Tobą.
-Tak, o to właśnie chodzi.
-Czy Ty właśnie ze mną zrywasz?
-Po prostu myślę, że tak będzie lepiej.
-Może dla Ciebie- oznajmiła dziewczyna kierując się do wyjścia.
-Mela, przykro mi.
-Najwyraźniej nie wystarczająco- rzekła zapłakana Amelia.
Marco usiadł na łóżku włączając wiadomości z poczty głosowej.
-MASZ JEDNĄ WIADOMOŚĆ-oznajmił kobiecy głos-HEJ, TO JA IZA. GDZIE JESTEŚ? NAPRAWDĘ CHCĘ SIĘ Z TOBĄ ZOBACZYĆ. ZADZWOŃ DO MNIE.
Uradowany Marco wziął telefon do ręki lecz Iza nie odbierała. Zmęczony usnął na fotelu. Uśmiechając się przez sen śnił o Belli. Z tego pięknego stany wyrwała Go Doris.
-Marco, Marco- blondyn obudził się zauważając przyjaciółkę naprzeciwko.
-Co boli najbardziej?- zapytała
-Wszystko
-Więc co z Melą?
-Zerwałem z nią
-Zerwałeś z nią by być z Izą?- zapytała
-Uważasz, że źle postąpiłem?
-Nie, nic nie sądzę. Przynajmniej Mela zna teraz prawdę. Dobra, mniejsza o to, powinnam pozwolić Ci odpocząć. Po za tym masz szczęście, że nie zginąłeś, bo bym Cie zabiła.
-Też Cię kocham- stwierdził Marco.
Gdy Doris wyszła Reus ulokował się na łóżku i chwucił książkę, by zabić nudę.
-Izka?- zapytał zauważając w drzwiach dziewczynę.
-Tak się bałam, że się nie obudzisz- stwierdziła brunetka po czym podeszła do Marco i pocałowała Go z troską w czoło.
-Co? I stracę szansę bycia z Tobą?- kiedy Iza usłyszała te słowa mocno wtuliła się w Reusa- Kiedy się dowiedziałem, że nie byłaś w szpitalu zacząłem się zastanawiać, że może zmieniłaś zdanie.
Bella odkleiła się od Marco po czym zaczęła gładzić jego kosmyki włosów:
-Nie, to było bardzo dziwne być tam z Melą. Zaczęłam mówić jej o nas w noc twojego wypadku ale wtedy Doris zadzwoniła i wszystko się zmieniło.
-Domyślam się- odrzekł Marco- Dlatego skończyłem z Melą dzisiaj.
-Tak? Powiedziałeś jej dlaczego?
-Powiedziałem, że muszę się skupić na wyzdrowieniu.
-Może ja powinnam powiedzieć jej resztę.
-Może dasz mi parę dni by to uporządkowac? Wtedy powiemy jej razem.
-Zgoda- stwierdziła Bella przytulając się do Marco.
----------------------------------------------------------
Kolejny do kolekcji:)
Haa":)
Marco skończył z Melą
Ale czy będzie z Izą?
To się okaże:)
Pozdrawiam:***
-Co z Marco?- zapytała Bella
-Bez zmian. Trochę mnie to przeraża.
-Dlaczego?
-Wiem co powiedzieli lekarze ale martwię się, że on się nie wybudzi.
-Mela, nie mów tak.
-Wiem. Właśnie miałam zamiar przyjść tu coś przekąsić i iść tam z powrotem. Chcesz iść ze mną?
-Niestety teraz nie mogę. Może później.
-Mówisz tak od dwóch dni- stwierdziła Amelia- Posłuchaj wiem, że jest Ci ciężko.
-Wiesz?- zapytała Iza
-Wiem, że Twoja mama umarła w szpitalu. Marco potrzebuje swoich przyjaciół tu i teraz bez względu czy lubimy to miejsce czy nie, jest wart cierpienia.
-Tak, jest- zgodziła się Iza.- Spróbuję wpaść jutro.
-Jesteś najlepsza. Do zobaczenia.
***
Przy łóżku Marco czuwała przy nim mama.
-Potrzebuję byś otworzył oczy wiesz?- mówiła Pani Reus- Ten wypadek może nie będzie taki zły w skutkach.
Po chwili poczuła, jak Marco ściska jej dłoń.
-Wody...
Mama wzięła z szafki kubek z wodą po czym napoiła syna.
-Dobrze, że wróciłaś mamo.
-Ty też.
Po chwili do sali weszła Doris. Gdy zobaczyła Marco rozpłakała się, usiadła na skraju łóżka i przytuliła się do blondyna.
-Cześć kumplu. Tęskniłam za Tobą.
*2 dni później*
Lekarz stwierdził, że wszystko ładnie się goi, toteż wypisał Marco do domu. Pani Reus postanowiła odwieźć syna.
-Wiesz, Jurgen przyszedł Cię zobaczyć i chłopaki z drużyny.
-Ktoś jeszcze? Iza?
-Raz. Widziałam jak trzymała Cię za rękę i coś mówiła do Ciebie- stwierdziła mama Marco
-I nigdy nie wróciła?
-Chyba nie. Czemu pytasz?- to pytanie kobieta zadała już otwierając zamek w drzwiach mieszkania z którego wyskoczyła Mela:
-Niespodzianka!- krzyknęła dziewczyna pokazując pomieszczenia przybrane w serpentyny i wielki napis" WITAJ W DOMU"
-Wow- oznajmili chórem Reusowie
-Co?- zapytała Amelia-Zły pomysł?
-Nie, nie. Po prostu jestem zaskoczony.- oznajmił Marco
-Więc misja zakończona. Ozdobiłam Twój salon
-Dasz mi minutę mamo?- Reus skierował się do rodzicielki
-Tylko nie za długo, musisz leżeć w łóżku.
-Chcę, żebyś wiedział, że jestem tu dla Ciebie. Cokolwiek potrzebujesz i mogę pomóc Ci się kąpać- stwierdziła zalotnie Mela gdy mama Marco oddaliła się do kuchni.
-Wiesz, muszę mieć trochę czasu by przemyśleć różne rzeczy.
-Cokolwiek potrzebujesz, jestem z Tobą.
-Tak, o to właśnie chodzi.
-Czy Ty właśnie ze mną zrywasz?
-Po prostu myślę, że tak będzie lepiej.
-Może dla Ciebie- oznajmiła dziewczyna kierując się do wyjścia.
-Mela, przykro mi.
-Najwyraźniej nie wystarczająco- rzekła zapłakana Amelia.
Marco usiadł na łóżku włączając wiadomości z poczty głosowej.
-MASZ JEDNĄ WIADOMOŚĆ-oznajmił kobiecy głos-HEJ, TO JA IZA. GDZIE JESTEŚ? NAPRAWDĘ CHCĘ SIĘ Z TOBĄ ZOBACZYĆ. ZADZWOŃ DO MNIE.
Uradowany Marco wziął telefon do ręki lecz Iza nie odbierała. Zmęczony usnął na fotelu. Uśmiechając się przez sen śnił o Belli. Z tego pięknego stany wyrwała Go Doris.
-Marco, Marco- blondyn obudził się zauważając przyjaciółkę naprzeciwko.
-Co boli najbardziej?- zapytała
-Wszystko
-Więc co z Melą?
-Zerwałem z nią
-Zerwałeś z nią by być z Izą?- zapytała
-Uważasz, że źle postąpiłem?
-Nie, nic nie sądzę. Przynajmniej Mela zna teraz prawdę. Dobra, mniejsza o to, powinnam pozwolić Ci odpocząć. Po za tym masz szczęście, że nie zginąłeś, bo bym Cie zabiła.
-Też Cię kocham- stwierdził Marco.
Gdy Doris wyszła Reus ulokował się na łóżku i chwucił książkę, by zabić nudę.
-Izka?- zapytał zauważając w drzwiach dziewczynę.
-Tak się bałam, że się nie obudzisz- stwierdziła brunetka po czym podeszła do Marco i pocałowała Go z troską w czoło.
-Co? I stracę szansę bycia z Tobą?- kiedy Iza usłyszała te słowa mocno wtuliła się w Reusa- Kiedy się dowiedziałem, że nie byłaś w szpitalu zacząłem się zastanawiać, że może zmieniłaś zdanie.
Bella odkleiła się od Marco po czym zaczęła gładzić jego kosmyki włosów:
-Nie, to było bardzo dziwne być tam z Melą. Zaczęłam mówić jej o nas w noc twojego wypadku ale wtedy Doris zadzwoniła i wszystko się zmieniło.
-Domyślam się- odrzekł Marco- Dlatego skończyłem z Melą dzisiaj.
-Tak? Powiedziałeś jej dlaczego?
-Powiedziałem, że muszę się skupić na wyzdrowieniu.
-Może ja powinnam powiedzieć jej resztę.
-Może dasz mi parę dni by to uporządkowac? Wtedy powiemy jej razem.
-Zgoda- stwierdziła Bella przytulając się do Marco.
----------------------------------------------------------
Kolejny do kolekcji:)
Haa":)
Marco skończył z Melą
Ale czy będzie z Izą?
To się okaże:)
Pozdrawiam:***
niedziela, 18 sierpnia 2013
Rozdział 12
Operacja Marco trwała.
-Tracimy Go, ładujcie elektrowstrząsy- zarządził lekarz.
-Ok. Wchodzimy do środka- rzekł chirurg.
Na zewnątrz sali operacyjnej lekarz zszywał rozcięty łuk brwiowy taty Marco.
-Jak długo to potrwa?- zapytał
-Zaraz skończymy
-Nie miałem na myśli siebie, tylko mojego syna.
-To zależy jak poważny jest jego stan.
W tym samym czasie w pokoju Izy znajdowała się Mela. Bella postanowiła powiedzieć blondynce o jej relacji z Reusem, gdy zadzwonił telefon.
-Tak? Doris?
Mela widząc jak nagle Iza pobladła zapytała:
-Izka, co się stało?
-Marco. Był wypadek. Powinnaś do niego jechać.
Gdy Mela zajechała na miejsce właśnie skończyła się operacja Marco. Amelia podbiegła do lekarza, by dowiedzieć się jak z jej chłopakiem.
-Czy wszystko w porządku?- zapytała
-Jego stan jest stabilny. Jego prawe płuco zapadło się i musieliśmy je przesunąć.
-Więc wszystko jest dobrze?- zapytałała dziewczyna
-Jego ramię będzie potrzebowało terapii fizycznej. Oprócz tego miał wstrząs mózgu i trochę siniaków. Ale była też komplikacja podczas operacji.
-Jaka?- zapytała Mela
-Pan Reus stracił dużo krwi. Stracilismy Go na parę sekund. Ale jak już powiedziałem jego stan jest stabilny. Będziemy musieli poczekać, aż się obudzi.
-A kiedy to nastąpi?
-Może za parę godzin, może parę dni. To zależy od Niego
-Dziękuję Panu- odrzekła Mela
-Proszę bardzo.
***
Iza przechadzała się po ulicach Dortmundu. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Zobaczyła, ze w butiku u Doris pali się światło więc postanowiła wejść.
-Hej- rzekła
-Myślałam, że jesteś w szpitalu.
-Podwiozłam Melę. To takie dziwne, ona nadal jest z Marco.
-Jeszcze o Was nie wie?- zapytała Doris.
-Mieliśmy jej powiedzieć wieczorem.....A Ty nie chcesz Go zobaczyć?- zapytała Iza
-Chcę. Ale nie mogę.
-Czemu nie?
-Jeśli pozwolisz wolałabym być teraz sama.
-Oczywiście, już idę.
-Iza, poczekaj
-No?
-Nie idę do Niego, bo on nie chciałby mnie teraz widzieć- zwierzała się Doris.
-O czym Ty mówisz? Jesteście przyjaciółmi.
-Wczoraj wieczorem nie byliśmy. Pokłóciliśmy się.
-O co?- dopytywała się Bella
-O Ciebie, jego i Melę. Ostatnie słowa jakie do niego powiedziałam to: nie podoba mi się osoba, którą się stajesz a potem: następnym razem jak mnie zobaczysz to nie odzywaj się do mnie.
-Doris, nie mówiłaś poważnie.- stwierdziła Iza
-Izka, a co jeśli nie będę mogła tego cofnąć? Co jeśli mi nie wybaczy?
-Wybaczy ale musisz do Niego iść...Zrobimy tak, kiedy uznasz, ze jesteś gotowa, pójde do szpitala z Tobą. We dwie raźniej.
-Dziękuję- odrzekła Doris
-Nie ma za co. Do zobaczenia- pożegnała się Iza
-Cześć
Iza postanowiła pójść do Marco. Miała to szczęście, że nikogo nie było w pokoju.
-Hej, to ja- usiadła na krześle i złapała Reusa za rękę - Słyszysz mnie?....Uściśnij moją rękę, jesli mnie słyszysz.
Lecz Marco ani drgnął.
-Nieważne. Przyszłam powiedzieć Ci, że prawdopodobnie nie będę obecna tu za często. Trochę dziwnie czuję się przy Meli. Ale jestem z Toba Marco, wiesz o tym. I będę czekać wieczność jeśli będzie trzeba.
Iza usłyszała jak czyjeś obcasy wchodzą do pokoju.
-Przepraszam. Nikogo nie było.- rzekła Iza do mamy Marco.
-Nie musisz iść, dopuszczalne są wizyty.
-Jestem Iza
-Wiem. Marco o Tobie wspominał. To miłe, że ludzie chcą pomóc ale jedzenie jest ostatnią rzeczą na jaką mam teraz ochotę- stwierdziła pani Reus odkładając na parapet torbę z jedzeniem.
-Za parę dni będzie się pani cieszyć, ze to ma.
-Brzmi jakbyś spędziła tu trochę czasu.
-Tak, kiedy moja mama zmarła.- odrzekła Iza
-Przepraszam
-Nie szkodzi.
-Jak umarła?
-W wypadku samochodowym- oboje popatrzyły na Marco.
-Jestes dobrą przyjaciółką, ze Go odwiedzasz.
-Muszę już iść, ale miło było panią poznać.
-Ciebie też.
----------------------------------------------------------------
Cześć Wam:)
Od teraz będę sama pisać tego bloga..
Zuzia z powodów osobistych nie może, ale pomaga mi, gdyż kontaktujemy sie na gg:)
A ja mam nadzieję, ze rozdział się podoba:)
Buziaki:**
-Tracimy Go, ładujcie elektrowstrząsy- zarządził lekarz.
-Ok. Wchodzimy do środka- rzekł chirurg.
Na zewnątrz sali operacyjnej lekarz zszywał rozcięty łuk brwiowy taty Marco.
-Jak długo to potrwa?- zapytał
-Zaraz skończymy
-Nie miałem na myśli siebie, tylko mojego syna.
-To zależy jak poważny jest jego stan.
W tym samym czasie w pokoju Izy znajdowała się Mela. Bella postanowiła powiedzieć blondynce o jej relacji z Reusem, gdy zadzwonił telefon.
-Tak? Doris?
Mela widząc jak nagle Iza pobladła zapytała:
-Izka, co się stało?
-Marco. Był wypadek. Powinnaś do niego jechać.
Gdy Mela zajechała na miejsce właśnie skończyła się operacja Marco. Amelia podbiegła do lekarza, by dowiedzieć się jak z jej chłopakiem.
-Czy wszystko w porządku?- zapytała
-Jego stan jest stabilny. Jego prawe płuco zapadło się i musieliśmy je przesunąć.
-Więc wszystko jest dobrze?- zapytałała dziewczyna
-Jego ramię będzie potrzebowało terapii fizycznej. Oprócz tego miał wstrząs mózgu i trochę siniaków. Ale była też komplikacja podczas operacji.
-Jaka?- zapytała Mela
-Pan Reus stracił dużo krwi. Stracilismy Go na parę sekund. Ale jak już powiedziałem jego stan jest stabilny. Będziemy musieli poczekać, aż się obudzi.
-A kiedy to nastąpi?
-Może za parę godzin, może parę dni. To zależy od Niego
-Dziękuję Panu- odrzekła Mela
-Proszę bardzo.
***
Iza przechadzała się po ulicach Dortmundu. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Zobaczyła, ze w butiku u Doris pali się światło więc postanowiła wejść.
-Hej- rzekła
-Myślałam, że jesteś w szpitalu.
-Podwiozłam Melę. To takie dziwne, ona nadal jest z Marco.
-Jeszcze o Was nie wie?- zapytała Doris.
-Mieliśmy jej powiedzieć wieczorem.....A Ty nie chcesz Go zobaczyć?- zapytała Iza
-Chcę. Ale nie mogę.
-Czemu nie?
-Jeśli pozwolisz wolałabym być teraz sama.
-Oczywiście, już idę.
-Iza, poczekaj
-No?
-Nie idę do Niego, bo on nie chciałby mnie teraz widzieć- zwierzała się Doris.
-O czym Ty mówisz? Jesteście przyjaciółmi.
-Wczoraj wieczorem nie byliśmy. Pokłóciliśmy się.
-O co?- dopytywała się Bella
-O Ciebie, jego i Melę. Ostatnie słowa jakie do niego powiedziałam to: nie podoba mi się osoba, którą się stajesz a potem: następnym razem jak mnie zobaczysz to nie odzywaj się do mnie.
-Doris, nie mówiłaś poważnie.- stwierdziła Iza
-Izka, a co jeśli nie będę mogła tego cofnąć? Co jeśli mi nie wybaczy?
-Wybaczy ale musisz do Niego iść...Zrobimy tak, kiedy uznasz, ze jesteś gotowa, pójde do szpitala z Tobą. We dwie raźniej.
-Dziękuję- odrzekła Doris
-Nie ma za co. Do zobaczenia- pożegnała się Iza
-Cześć
Iza postanowiła pójść do Marco. Miała to szczęście, że nikogo nie było w pokoju.
-Hej, to ja- usiadła na krześle i złapała Reusa za rękę - Słyszysz mnie?....Uściśnij moją rękę, jesli mnie słyszysz.
Lecz Marco ani drgnął.
-Nieważne. Przyszłam powiedzieć Ci, że prawdopodobnie nie będę obecna tu za często. Trochę dziwnie czuję się przy Meli. Ale jestem z Toba Marco, wiesz o tym. I będę czekać wieczność jeśli będzie trzeba.
Iza usłyszała jak czyjeś obcasy wchodzą do pokoju.
-Przepraszam. Nikogo nie było.- rzekła Iza do mamy Marco.
-Nie musisz iść, dopuszczalne są wizyty.
-Jestem Iza
-Wiem. Marco o Tobie wspominał. To miłe, że ludzie chcą pomóc ale jedzenie jest ostatnią rzeczą na jaką mam teraz ochotę- stwierdziła pani Reus odkładając na parapet torbę z jedzeniem.
-Za parę dni będzie się pani cieszyć, ze to ma.
-Brzmi jakbyś spędziła tu trochę czasu.
-Tak, kiedy moja mama zmarła.- odrzekła Iza
-Przepraszam
-Nie szkodzi.
-Jak umarła?
-W wypadku samochodowym- oboje popatrzyły na Marco.
-Jestes dobrą przyjaciółką, ze Go odwiedzasz.
-Muszę już iść, ale miło było panią poznać.
-Ciebie też.
----------------------------------------------------------------
Cześć Wam:)
Od teraz będę sama pisać tego bloga..
Zuzia z powodów osobistych nie może, ale pomaga mi, gdyż kontaktujemy sie na gg:)
A ja mam nadzieję, ze rozdział się podoba:)
Buziaki:**
środa, 14 sierpnia 2013
Rozdział 11
Iza Malinowska nie miała się już czym martwić. Jej tata szczęśliwie się odnalazł. Została tylko sprawa z Marco, którego codziennie spotykała na treningach.
-Iza!- krzyknął Reus zauważając dziewczynę-Jak tam z Twoim tatą?
-Dobrze, dzięki.
-A....co z nami?- zapytał Marco
Iza nie umiała kłamać, dlatego też wlepiła wzrok w podłogę aby piłkarz niczego nie zauważył.
-Moment słabości, tak?
-Myślałem o tym przez cały weekend.
-Ja też- odrzekła Bella -Posłuchaj, zostawmy to i zapomnijmy, że się wydarzyło, ok?
-Pewnie- zgodził się blondyn
-Cześć przyjaciele. Jakiś skandal ostatnio?- do rozmowy przyłączyła się Mela
Iza i Marco zerknęli na siebie. Tylko oni wiedzieli, że jedyny skandal, który ostatnio miał miejsce to ten w pokoju motelowym.
-Wy dwoje nigdy nie znacie dobrych plotek- stwierdziła Mela. -Wciąż w planach remont Twojej sypialni?- zapytała blondynka Izę.
-Tak- odrzekła dziewczyna
-A Ty- Amelia zwróciła się do Reusa -pomożesz nam.
***
Marco:
Marco Reus nie mógł już dłużej okłamywać sam siebie.IZA. Każdy jej gest, słowo, zapach - przyprawiał Go o uśmiech na twarzy. I teraz znów widzi ją w bufecie na SIP jak maluje coś przy stoliku.
-Hej Iza
-Hej. Mela musiała wcześniej skończyć, więc powiedziała, żebyś do niej zadzwonił.
-Ok. Masz chwilkę? Przejdziemy się?- zapytał Marco
-Tak.......Więc o co chodzi?- dopytywała się Iza gdy ruszyli już w stronę parku.
-Skłamałem. Nie mogę ot tak zapomnieć tego do czego doszło między nami. Nie chcę!
-Marco! Mela jest moją najlepszą przyjaciółką. I jest Twoją dziewczyną.
-Wiem, ale....
-Ale nic. Ok?- przerwała Bella -Tak właśnie będzie musiało być. To nie fair dla niej rozdmuchiwać to, co się stało. To nic nie znaczyło.
Marco już od kilku sekund nie słuchał tego co mówi Iza. Tylko się w nią wpatrywał. Tak bardzo miał ochotę, po prostu wziąć ją za rękę i uciec jak najdalej. Zamiast tego zrobił coś również niespodziewanego. Ujął twarz Belli w dłonie po czym ją pocałował. Izka była zaskoczona ale zarazem podobało jej się to. Gdy Reus odchylił swoją głowę by zakończyć pocałunek, Bellka przybliżyła swoją twarz do Marco i tym razem ona mu skradła namiętny pocałunek.
-Widzisz? To jednak coś znaczyło.- stwierdził Marco
-Nie mogę.
-Ale znaczyło to coś dla Ciebie
-Marco, umawiasz się z Melą.
-Wiem. O ona jest świetna, ok? Ale.....- tutaj Reus nieśmiało się uśmiechnął -Nie jest Tobą.- blondyn spojrzał głęboko w oczy dziewczyny. -Posłuchaj, odkąd przyszłaś do mnie i powiedziałaś co do mnie czujesz uciekałem do Meli. Nie chciałem znowu zostać zraniony. Nie chcę się dłużej ukrywać.
-Nawet jeśli moglibyśmy być razem, skąd masz pewność, ze się nam uda?- zapytała dziewczyna.
-Ponieważ czuję o. A Ty nie?
-Tak.
-Więc co zrobimy?
***
-Gotowy?- do pokoju Reusa wparowała Mela.
-Pewnie.
-Więc chodźmy chłopaku.
Marco wraz z Amelią ruszyli w stronę domku Izy aby pomóc jej w remoncie sypialni. Drzwi otworzyła im Bella.
-Hej dziewczyno. Zdemolujmy coś- powiedziała Melka i wymijając Izę ruszyła do sypialni.
-Pójdziemy do piekła- stwierdziła Iza wpuszczając Reusa do domu.
-Izka...
-Naprawdę jesteśmy okropnymi ludźmi- załamywała się Bella
-no dalej, Wy dwoje, ruszamy!- krzyknęła Mela
-Marco nie chcę jej skrzywdzić.
-Ja też nie, ok? Musimy jej powiedzieć.
-Wieczorem- stwierdziła Iza
-Chodźcie!- usłyszeli ponownie krzyk blondynki.
Iza zamknęła drzwi i ruszyli na górę. Po 2 godzinach pokój był już prawie gotowy, korzystając z nieobecności Marco, Mela zagaiła:
-Chcesz poznać sekret? Wiem, że chcesz.
-Meluś...
-Zakochałam się w nim. Wiem, że to brzmi szalenie, ale... to miłość, nie zauroczenie.
Do pokoju w tym momencie wszedł Marco, widział, ze dziewczyny o czymś rozmawiają i pomyślał, że to właśnie dobry moment na powiedzenie Meli prawdy. Lecz Iza myślała inaczej.
-Wiecie co? Ja odpadam. Zapomniałam pędzli do malowania. Może zrobimy to kiedy indziej, nie czuję się zbyt dobrze.
-No to może zrobimy to jutro wieczorem?- zapytała Mela
-Ok- stwierdziła Iza patrząc na Reusa, który załamany spuścił głowę.
***
Następnego dnia Iza z niechęcią udała się na SIP. Po skończonej próbie posprzątała pompony i ruszyła do tunelu. Zauważyła idącego w jej stronę Reusa.
-Iza...
-Marco, Mela i ja przyjaźnimy się odkąd pamiętam. Zawsze przedkładałyśmy naszą przyjaźń nad chłopców. Myślisz, że ja zaryzykuję przyjaźń przez romans?
-Posłuchaj, ja nie chcę jej skrzywdzić. I nie chcę stać pomiędzy Wami. Ale muszę być z Tobą- po wypowiedzeniu tych słów przyciągnął do siebie dziewczynę i pocałował ją tak jakby za chwilę miał być koniec świata.
***
Po treningu Marco Reus wraz z tatą postanowił odebrać mamę z lotniska. Wracała z Florydy od swojej kuzynki. Z niewyobrażalną prędkością z nad przeciwka jechał samochód, który uderzył w Reusów z taką siłą, że odbili się o drzewo. Na pomoc przybiegł im mężczyzna, który widział całe zdarzenie. Pomógł wyjść tacie Marco. Był przytomny, tylko z nosa leciała mu strasznie krew, gdyż uderzył głową w kierownice.
-Marco. Niech Pan zabierze Marco!- krzyknął starszy Reus
-Wszystko z nim ok?
-Będzie dobrze- odrzekł mężczyzna wyciągając z samochodu nieprzytomnego i zakrwawionego Marco.
W tym samym czasie na miejsce zdarzenia przyjechała karetka.
-Co się stało? -zapytał sanitariusz
-Wypadek samochodowy. Potrzebujemy lekarza- stwierdził Niemiec kładąc na noszach Marco
-Ustawcie elektrowstrząsy na klatkę piersiową- zażądał lekarz -Będziemy musieli Go operować.
--------------------------------------------
I tak oto mamy już 11-ty rozdział:)
Haa Zuzia jest niedobra i wymyśliła wypadek,
Czy Marco przeżyje tego się dowiemy w niedzielę:)
Dzisiaj mecz haaa!!!!
Coś Wam pokażę:)
-Iza!- krzyknął Reus zauważając dziewczynę-Jak tam z Twoim tatą?
-Dobrze, dzięki.
-A....co z nami?- zapytał Marco
Iza nie umiała kłamać, dlatego też wlepiła wzrok w podłogę aby piłkarz niczego nie zauważył.
-Moment słabości, tak?
-Myślałem o tym przez cały weekend.
-Ja też- odrzekła Bella -Posłuchaj, zostawmy to i zapomnijmy, że się wydarzyło, ok?
-Pewnie- zgodził się blondyn
-Cześć przyjaciele. Jakiś skandal ostatnio?- do rozmowy przyłączyła się Mela
Iza i Marco zerknęli na siebie. Tylko oni wiedzieli, że jedyny skandal, który ostatnio miał miejsce to ten w pokoju motelowym.
-Wy dwoje nigdy nie znacie dobrych plotek- stwierdziła Mela. -Wciąż w planach remont Twojej sypialni?- zapytała blondynka Izę.
-Tak- odrzekła dziewczyna
-A Ty- Amelia zwróciła się do Reusa -pomożesz nam.
***
Marco:
Marco Reus nie mógł już dłużej okłamywać sam siebie.IZA. Każdy jej gest, słowo, zapach - przyprawiał Go o uśmiech na twarzy. I teraz znów widzi ją w bufecie na SIP jak maluje coś przy stoliku.
-Hej Iza
-Hej. Mela musiała wcześniej skończyć, więc powiedziała, żebyś do niej zadzwonił.
-Ok. Masz chwilkę? Przejdziemy się?- zapytał Marco
-Tak.......Więc o co chodzi?- dopytywała się Iza gdy ruszyli już w stronę parku.
-Skłamałem. Nie mogę ot tak zapomnieć tego do czego doszło między nami. Nie chcę!
-Marco! Mela jest moją najlepszą przyjaciółką. I jest Twoją dziewczyną.
-Wiem, ale....
-Ale nic. Ok?- przerwała Bella -Tak właśnie będzie musiało być. To nie fair dla niej rozdmuchiwać to, co się stało. To nic nie znaczyło.
Marco już od kilku sekund nie słuchał tego co mówi Iza. Tylko się w nią wpatrywał. Tak bardzo miał ochotę, po prostu wziąć ją za rękę i uciec jak najdalej. Zamiast tego zrobił coś również niespodziewanego. Ujął twarz Belli w dłonie po czym ją pocałował. Izka była zaskoczona ale zarazem podobało jej się to. Gdy Reus odchylił swoją głowę by zakończyć pocałunek, Bellka przybliżyła swoją twarz do Marco i tym razem ona mu skradła namiętny pocałunek.
-Widzisz? To jednak coś znaczyło.- stwierdził Marco
-Nie mogę.
-Ale znaczyło to coś dla Ciebie
-Marco, umawiasz się z Melą.
-Wiem. O ona jest świetna, ok? Ale.....- tutaj Reus nieśmiało się uśmiechnął -Nie jest Tobą.- blondyn spojrzał głęboko w oczy dziewczyny. -Posłuchaj, odkąd przyszłaś do mnie i powiedziałaś co do mnie czujesz uciekałem do Meli. Nie chciałem znowu zostać zraniony. Nie chcę się dłużej ukrywać.
-Nawet jeśli moglibyśmy być razem, skąd masz pewność, ze się nam uda?- zapytała dziewczyna.
-Ponieważ czuję o. A Ty nie?
-Tak.
-Więc co zrobimy?
***
-Gotowy?- do pokoju Reusa wparowała Mela.
-Pewnie.
-Więc chodźmy chłopaku.
Marco wraz z Amelią ruszyli w stronę domku Izy aby pomóc jej w remoncie sypialni. Drzwi otworzyła im Bella.
-Hej dziewczyno. Zdemolujmy coś- powiedziała Melka i wymijając Izę ruszyła do sypialni.
-Pójdziemy do piekła- stwierdziła Iza wpuszczając Reusa do domu.
-Izka...
-Naprawdę jesteśmy okropnymi ludźmi- załamywała się Bella
-no dalej, Wy dwoje, ruszamy!- krzyknęła Mela
-Marco nie chcę jej skrzywdzić.
-Ja też nie, ok? Musimy jej powiedzieć.
-Wieczorem- stwierdziła Iza
-Chodźcie!- usłyszeli ponownie krzyk blondynki.
Iza zamknęła drzwi i ruszyli na górę. Po 2 godzinach pokój był już prawie gotowy, korzystając z nieobecności Marco, Mela zagaiła:
-Chcesz poznać sekret? Wiem, że chcesz.
-Meluś...
-Zakochałam się w nim. Wiem, że to brzmi szalenie, ale... to miłość, nie zauroczenie.
Do pokoju w tym momencie wszedł Marco, widział, ze dziewczyny o czymś rozmawiają i pomyślał, że to właśnie dobry moment na powiedzenie Meli prawdy. Lecz Iza myślała inaczej.
-Wiecie co? Ja odpadam. Zapomniałam pędzli do malowania. Może zrobimy to kiedy indziej, nie czuję się zbyt dobrze.
-No to może zrobimy to jutro wieczorem?- zapytała Mela
-Ok- stwierdziła Iza patrząc na Reusa, który załamany spuścił głowę.
***
Następnego dnia Iza z niechęcią udała się na SIP. Po skończonej próbie posprzątała pompony i ruszyła do tunelu. Zauważyła idącego w jej stronę Reusa.
-Iza...
-Marco, Mela i ja przyjaźnimy się odkąd pamiętam. Zawsze przedkładałyśmy naszą przyjaźń nad chłopców. Myślisz, że ja zaryzykuję przyjaźń przez romans?
-Posłuchaj, ja nie chcę jej skrzywdzić. I nie chcę stać pomiędzy Wami. Ale muszę być z Tobą- po wypowiedzeniu tych słów przyciągnął do siebie dziewczynę i pocałował ją tak jakby za chwilę miał być koniec świata.
***
Po treningu Marco Reus wraz z tatą postanowił odebrać mamę z lotniska. Wracała z Florydy od swojej kuzynki. Z niewyobrażalną prędkością z nad przeciwka jechał samochód, który uderzył w Reusów z taką siłą, że odbili się o drzewo. Na pomoc przybiegł im mężczyzna, który widział całe zdarzenie. Pomógł wyjść tacie Marco. Był przytomny, tylko z nosa leciała mu strasznie krew, gdyż uderzył głową w kierownice.
-Marco. Niech Pan zabierze Marco!- krzyknął starszy Reus
-Wszystko z nim ok?
-Będzie dobrze- odrzekł mężczyzna wyciągając z samochodu nieprzytomnego i zakrwawionego Marco.
W tym samym czasie na miejsce zdarzenia przyjechała karetka.
-Co się stało? -zapytał sanitariusz
-Wypadek samochodowy. Potrzebujemy lekarza- stwierdził Niemiec kładąc na noszach Marco
-Ustawcie elektrowstrząsy na klatkę piersiową- zażądał lekarz -Będziemy musieli Go operować.
--------------------------------------------
I tak oto mamy już 11-ty rozdział:)
Haa Zuzia jest niedobra i wymyśliła wypadek,
Czy Marco przeżyje tego się dowiemy w niedzielę:)
Dzisiaj mecz haaa!!!!
Coś Wam pokażę:)
Tak będzie wyglądała dziś Polska:)
W ogóle dziękuję wszystkim osóbkom, które złożyły mi życzenia imieninowe:)
Buziaki:**
niedziela, 11 sierpnia 2013
Rozdział 10
Iza próbowała ale nie mogła usnąć, Marco także nie zmrużył oka.
-Śpisz?- zapytała Bella
-Nie.
-Marco, a co jeśli to będzie on?
-Nie będzie.
-Nie wiem, co bym wtedy zrobiła.
-Wszystko będzie dobrze
-Ciągle sobie wyobrażam jak wchodzę do tego pomieszczenia i widzę Go leżącego tam.
-Iza, nie wiesz czy coś się stało. Nie nakręcaj się....Co tam masz?- zapytał Marco widząc jak Iza obraca coś w ręku.
-Bransoletka. Dostałam ją od taty na ostatnie urodziny.
-Prześpij się trochę, ok?
Iza odwróciła się na bok i udało jej się usnąć ściskając mocno bransoletkę w ręku.
***
Budząc się usłyszała jak ktoś wchodzi do pokoju.
-Przepraszam, nie chciałem Cie obudzić- powiedział Marco
- Nie spałam
-Zahaczyłem o automat ze słodyczami. Głodna?- spytał blondyn pokazując dziewczynie słodycze.
-Po śmierci mamy, tata nie umiał gotować więc przez większość czasu żyliśmy na mrożonych pizzach. Kupował na przykład z serem i układał własne dodatki: ogórki, kabanosy, ananasy, cokolwiek.
-Codziennie pizza? To niezdrowe- zaśmiał się Reus
-Nawet było całkiem fajnie. Myślę, ze robił to po to, by mnie rozśmieszyć. Pomagało mi to na chwilę zapomnieć.
W tym samym momencie zegarek zasygnalizował godzinę 4:45.
-Gotowa?- zapytał Marco
-Nie, ale chodźmy.
***
Wchodząc do prosektorium Iza miała nogi jak z waty. Mężczyzna w białym kitlu przywitał się z nimi i podeszli do denata, który jak na razie był przykryty prześcieradłem.
-Już?- zapytał mężczyzna
Izka kiwnęła twierdząco głową. Marco stał za nią obejmując ją ramieniem. Gdy mężczyzna zsunął prześcieradło Izka rzekła:
-To nie on- po czym wtuliła się w Reusa.
Blondyn zabrał Izkę z prosektorium.
-Byłaś świetna- powiedział
-Myślałam, że serce mi z klatki wyskoczy- stwierdziła dziewczyna.
Iza postanowiła zadzwonić do Meli, aby poinformować ją o przebiegu zdarzeń.
-Iza?- zapytała Melka
-Mam dobre wieści.
-Tak, wiem. Właśnie rozmawiałam ze strażą przybrzeżną, nawiązali kontakt z Twoim tatą, wszystko w porządku.
-To świetnie , wracamy do domu.
Belka kończąc rozmowę rzuciła się Reusowi na szyję.
-Znaleźli Go...Ale chwila- stwierdziła Izka dotykając swojej ręki.
-Co?- zapytał blondyn
-Moja bransoletka, musiałam zostawić ją w motelu.
-W porządku, jedźmy po nią.
***
-Musi gdzieś tu być- oznajmiła Iza przerzucając pościel na łóżku.
-Masz?
Bella znalazła bransoletkę. Przez to całe napięcie związane z jej tatą poleciały jej łzy.
-Heej, już dobrze- przytulił ją Reus, gdy odkleiła się od niego, on ciągle trzymał ją w pasie. Spojrzeli głęboko w swoje oczy po czym Iza namiętnie pocałowała blondyna. On wcale nie pozostawał dłużny. Rozpiął bluzkę Izy po czym ona położyła się na łóżku. W międzyczasie Marco pozbył się swojej koszulki i zaczął całować Izę. Spletli swoje ręce w uścisku po czym chłopak oddawał jej swoje pocałunki na szyi, schodząc niżej całował jej brzuch.
Izabela Malinowska zapomniała o otaczającym ją świecie, lecz niestety bransoletka chłopaka, którą dostał od Meli wczepiła jej się we włosy.
-Ałł. Moje włosy
-Przepraszam
-Już- stwierdziła Iza wyciągając włosy z bransoletki
-Mela
-Co?
-Mela dała mi tą bransoletkę
-Wiesz, chyba powinniśmy już jechać- oznajmiła Iza podnosząc się z łóżka
***
W samochodzie jechali w kompletnej ciszy, którą starał się przełamać Marco.
-Iza, ja...
-Nie, byłam głupia ok? Teraz jesteś z Melą. Po prostu nas poniosło. To nic nie znaczyło.
-Nic nie znaczyło?- zapytał Marco
Iza spojrzała w oczy Reusa, po czym oznajmiła:
-Oczywiście, ze znaczyło.
Zauważyli, że są już na miejscu wiec weszli do domu Amelii, tak jakby nic się nie stało.
--------------------------------------------------
Wreszcie coś się dzieje między naszymi gołąbeczkami:)
I zdradzamy, ze to nie koniec płomiennego romansu:)
Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego naszej Zuzi, która ma dziś imieniny:)
Buziaki:)
Kalina
-Śpisz?- zapytała Bella
-Nie.
-Marco, a co jeśli to będzie on?
-Nie będzie.
-Nie wiem, co bym wtedy zrobiła.
-Wszystko będzie dobrze
-Ciągle sobie wyobrażam jak wchodzę do tego pomieszczenia i widzę Go leżącego tam.
-Iza, nie wiesz czy coś się stało. Nie nakręcaj się....Co tam masz?- zapytał Marco widząc jak Iza obraca coś w ręku.
-Bransoletka. Dostałam ją od taty na ostatnie urodziny.
-Prześpij się trochę, ok?
Iza odwróciła się na bok i udało jej się usnąć ściskając mocno bransoletkę w ręku.
***
Budząc się usłyszała jak ktoś wchodzi do pokoju.
-Przepraszam, nie chciałem Cie obudzić- powiedział Marco
- Nie spałam
-Zahaczyłem o automat ze słodyczami. Głodna?- spytał blondyn pokazując dziewczynie słodycze.
-Po śmierci mamy, tata nie umiał gotować więc przez większość czasu żyliśmy na mrożonych pizzach. Kupował na przykład z serem i układał własne dodatki: ogórki, kabanosy, ananasy, cokolwiek.
-Codziennie pizza? To niezdrowe- zaśmiał się Reus
-Nawet było całkiem fajnie. Myślę, ze robił to po to, by mnie rozśmieszyć. Pomagało mi to na chwilę zapomnieć.
W tym samym momencie zegarek zasygnalizował godzinę 4:45.
-Gotowa?- zapytał Marco
-Nie, ale chodźmy.
***
Wchodząc do prosektorium Iza miała nogi jak z waty. Mężczyzna w białym kitlu przywitał się z nimi i podeszli do denata, który jak na razie był przykryty prześcieradłem.
-Już?- zapytał mężczyzna
Izka kiwnęła twierdząco głową. Marco stał za nią obejmując ją ramieniem. Gdy mężczyzna zsunął prześcieradło Izka rzekła:
-To nie on- po czym wtuliła się w Reusa.
Blondyn zabrał Izkę z prosektorium.
-Byłaś świetna- powiedział
-Myślałam, że serce mi z klatki wyskoczy- stwierdziła dziewczyna.
Iza postanowiła zadzwonić do Meli, aby poinformować ją o przebiegu zdarzeń.
-Iza?- zapytała Melka
-Mam dobre wieści.
-Tak, wiem. Właśnie rozmawiałam ze strażą przybrzeżną, nawiązali kontakt z Twoim tatą, wszystko w porządku.
-To świetnie , wracamy do domu.
Belka kończąc rozmowę rzuciła się Reusowi na szyję.
-Znaleźli Go...Ale chwila- stwierdziła Izka dotykając swojej ręki.
-Co?- zapytał blondyn
-Moja bransoletka, musiałam zostawić ją w motelu.
-W porządku, jedźmy po nią.
***
-Musi gdzieś tu być- oznajmiła Iza przerzucając pościel na łóżku.
-Masz?
Bella znalazła bransoletkę. Przez to całe napięcie związane z jej tatą poleciały jej łzy.
-Heej, już dobrze- przytulił ją Reus, gdy odkleiła się od niego, on ciągle trzymał ją w pasie. Spojrzeli głęboko w swoje oczy po czym Iza namiętnie pocałowała blondyna. On wcale nie pozostawał dłużny. Rozpiął bluzkę Izy po czym ona położyła się na łóżku. W międzyczasie Marco pozbył się swojej koszulki i zaczął całować Izę. Spletli swoje ręce w uścisku po czym chłopak oddawał jej swoje pocałunki na szyi, schodząc niżej całował jej brzuch.
Izabela Malinowska zapomniała o otaczającym ją świecie, lecz niestety bransoletka chłopaka, którą dostał od Meli wczepiła jej się we włosy.
-Ałł. Moje włosy
-Przepraszam
-Już- stwierdziła Iza wyciągając włosy z bransoletki
-Mela
-Co?
-Mela dała mi tą bransoletkę
-Wiesz, chyba powinniśmy już jechać- oznajmiła Iza podnosząc się z łóżka
***
W samochodzie jechali w kompletnej ciszy, którą starał się przełamać Marco.
-Iza, ja...
-Nie, byłam głupia ok? Teraz jesteś z Melą. Po prostu nas poniosło. To nic nie znaczyło.
-Nic nie znaczyło?- zapytał Marco
Iza spojrzała w oczy Reusa, po czym oznajmiła:
-Oczywiście, ze znaczyło.
Zauważyli, że są już na miejscu wiec weszli do domu Amelii, tak jakby nic się nie stało.
--------------------------------------------------
Wreszcie coś się dzieje między naszymi gołąbeczkami:)
I zdradzamy, ze to nie koniec płomiennego romansu:)
Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego naszej Zuzi, która ma dziś imieniny:)
Buziaki:)
Kalina
wtorek, 6 sierpnia 2013
Rozdział 9
Jak co czwartek po 18.00 Iza była umówiona na skypie z tatą. Grzegorz Malinowski był marynarzem. Rzadko kiedy się widywali. Po śmierci mamy Izy, było mu ciężko a morze to jego druga miłość. Ciągle Go nie było, ale ona osamotniona wiedziała, ze nie może mu tego zabronić. Lecz w ten czwartek tata Izy nie pojawił się na skypie. Trochę ją to zdziwiło, bo zawsze chociaż na głupie pięć minut się logował. Lecz stwierdziła, ze może wypadło mu coś ważnego i nie mógł włączyć laptopa. Z takim nastawieniem poszła oglądać telewizję. Skacząc po kanałach Izka natknęła się na wiadomości. Mówili o burzy, która zrobiła ogromne straty. I nagle pokazali topiący się jacht. Od razu dziewczyna pomyślała o tacie. Nie namyślając się długo udała się do Meli.
-Co się stało?- zapytała blondynka widząc minę Izki.
-Martwię się o tatę. Mówili w telewizji, że szaleje burza. Taty nie było na skype.
-Izka może nie mógł.
-Jeśli teraz burza przecięła mu drogę to jest na malutkiej łódce daleko od brzegu. I to mnie martwi.
-Iza. Przestań. Nie zamartwiaj się,ok? Tylko dlatego, że się nie zalogował nie znaczy, ze coś się stało.
-Ale nie znaczy też, że nic się nie stało.
*godzinę później*
Marco:
Marco Reus poszedł po treningu do Amelii. Ciągle rozmyślał, czy dobrze zrobił wybierając Amelę. Na początku wydawało mu się, ze Iza Go kocha, potem powiedziała mu, żeby zostali tylko przyjaciółmi. Nie można ukrywać, trochę poczuł się odtrącony. Była to pierwsza dziewczyna, która nie zwracała uwagi na to, że jest piłkarzem. Później Mela. Jej też o to nie chodziło. Widać, że jej zależało. Nie idzie się tak łatwo odkochać ale Reus postanowił spróbować...i wtedy przyszła Iza. Wszystko się pokomplikowało, a on nie wiedział jak z tego wybrnąć.
Wchodząc do domu Meli zauważył przerażoną Izę, która rozmawiała przez telefon
i Amelię, która siedziała na kanapie.
-Co się stało?- zapytał Reus blondynki.
Mela opowiedziała Marco o podejrzeniach Izy względem jej taty.
Po chwili Bella odłożyła słuchawkę.
-No i co?- dopytywała się Amelia
-Łódź mojego taty zaginęła. Było na niej trzech ludzi. Znaleźli ciała.
-Co Ci powiedzieli?- zapytał Marco
-Muszę jechać sprawdzić czy to on.
-Dobra. Jedźmy i miejmy to już za sobą. Przed nami cztery godziny jazdy nad morze- stwierdził Reus.
-Cztery godziny jazdy w czasie burzy?- zapytała blondynka
-Ok. Chwilę, nie powinien ktoś zostać w domu w razie gdyby ktoś tu przyszedł?
-Ja zostanę, Ty jedź z Izą- oznajmiła Melka
***
Iza była tak wystraszona, ze nic nie mówiła. Gdyby coś się stało jej tacie....
Nie, nie dopuszczała do siebie takiej myśli.
-Jest Ci ciepło?- ciszę przełamał Marco
-Tak
-Chcesz, żebyśmy wstąpili na kawę?
-Nie, dzięki. I dziękuję za to, że to dla mnie robisz Marco.
-Od tego są przyjaciele, prawda?
-Tak- odpowiedziała Izka.
Nagle na drodze spostrzegli wielki korek.Policja wstrzymała ruch.
-Co się dzieje?- zapytał Marco policjanta, który przechodził obok.
-Zalało most w czasie burzy. Będzie otwarty jutro rano-odparł mężczyzna
-Ale to jest pilna sprawa. Musimy przejechać.- głos zabrała Iza
-Przykro mi ale to jest niebezpieczne.
-Można przejechać inną drogą?- dopytywał się Marco
-Niestety nie.
-Wiec co mamy robić?- Iza skierowała się do policjanta
-Miejcie nadzieję, ze o 6 rano otworzymy most. Na końcu drogi jest motel. Wynajmijcie sobie pokój, jeszcze mają wolne miejsca.
Oczywiście, ze miejsca w motelu były ale w pokoju dla małżeństwa. Trudno się mówi.
-W porządku spróbujmy się przespać, ruszymy jak tylko otworzą most- stwierdził Marco wpuszczając Izę do pokoju.
-Powiedział, ze o której? o szóstej?
-Będziemy o piątej.
Iza usiadła na łóźku, które jak to w pokoju małżeńskim było jedno i zaśmiała się przez chwilę.
-Co?- zapytał Reus
-Spieszymy się sprawdzić czy mój ojciec nie żyje. To trochę niedorzeczne.
-Tak, to dość pokręcone.
-Chciałabym się obudzić z tego koszmaru.
-Może powinniśmy się trochę zdrzemnąć- zaproponował Marco-Myślisz, ze dasz radę?
-Spróbuję.
-Będę spał na podłodze, ok?
-Nie wygłupiaj się- rzekła Iza i położyła się na brzegu łóżka. Marco zgasił światło po czym zajął drugi brzeg.
-Słuchaj Izka- zaczął- Chciałbym, by było coś co mógłbym zrobić albo powiedzieć, żeby pomóc Ci przez to przejść.
-Już zrobiłeś. Dziękuję Marco. Dobranoc.
-Dobranoc-odrzekł Reus.
-----------------------------------------
Ohohohoh!
Wymęczyłyśmy kolejny rozdział:)
Już miałyśmy dosyć złej Meli, wiec trzeba troszkę namieszać!!!
Mamy nadzieję, ze się nie zawiedziecie:)
Pozdrawiamy:**
-Co się stało?- zapytała blondynka widząc minę Izki.
-Martwię się o tatę. Mówili w telewizji, że szaleje burza. Taty nie było na skype.
-Izka może nie mógł.
-Jeśli teraz burza przecięła mu drogę to jest na malutkiej łódce daleko od brzegu. I to mnie martwi.
-Iza. Przestań. Nie zamartwiaj się,ok? Tylko dlatego, że się nie zalogował nie znaczy, ze coś się stało.
-Ale nie znaczy też, że nic się nie stało.
*godzinę później*
Marco:
Marco Reus poszedł po treningu do Amelii. Ciągle rozmyślał, czy dobrze zrobił wybierając Amelę. Na początku wydawało mu się, ze Iza Go kocha, potem powiedziała mu, żeby zostali tylko przyjaciółmi. Nie można ukrywać, trochę poczuł się odtrącony. Była to pierwsza dziewczyna, która nie zwracała uwagi na to, że jest piłkarzem. Później Mela. Jej też o to nie chodziło. Widać, że jej zależało. Nie idzie się tak łatwo odkochać ale Reus postanowił spróbować...i wtedy przyszła Iza. Wszystko się pokomplikowało, a on nie wiedział jak z tego wybrnąć.
Wchodząc do domu Meli zauważył przerażoną Izę, która rozmawiała przez telefon
i Amelię, która siedziała na kanapie.
-Co się stało?- zapytał Reus blondynki.
Mela opowiedziała Marco o podejrzeniach Izy względem jej taty.
Po chwili Bella odłożyła słuchawkę.
-No i co?- dopytywała się Amelia
-Łódź mojego taty zaginęła. Było na niej trzech ludzi. Znaleźli ciała.
-Co Ci powiedzieli?- zapytał Marco
-Muszę jechać sprawdzić czy to on.
-Dobra. Jedźmy i miejmy to już za sobą. Przed nami cztery godziny jazdy nad morze- stwierdził Reus.
-Cztery godziny jazdy w czasie burzy?- zapytała blondynka
-Ok. Chwilę, nie powinien ktoś zostać w domu w razie gdyby ktoś tu przyszedł?
-Ja zostanę, Ty jedź z Izą- oznajmiła Melka
***
Iza była tak wystraszona, ze nic nie mówiła. Gdyby coś się stało jej tacie....
Nie, nie dopuszczała do siebie takiej myśli.
-Jest Ci ciepło?- ciszę przełamał Marco
-Tak
-Chcesz, żebyśmy wstąpili na kawę?
-Nie, dzięki. I dziękuję za to, że to dla mnie robisz Marco.
-Od tego są przyjaciele, prawda?
-Tak- odpowiedziała Izka.
Nagle na drodze spostrzegli wielki korek.Policja wstrzymała ruch.
-Co się dzieje?- zapytał Marco policjanta, który przechodził obok.
-Zalało most w czasie burzy. Będzie otwarty jutro rano-odparł mężczyzna
-Ale to jest pilna sprawa. Musimy przejechać.- głos zabrała Iza
-Przykro mi ale to jest niebezpieczne.
-Można przejechać inną drogą?- dopytywał się Marco
-Niestety nie.
-Wiec co mamy robić?- Iza skierowała się do policjanta
-Miejcie nadzieję, ze o 6 rano otworzymy most. Na końcu drogi jest motel. Wynajmijcie sobie pokój, jeszcze mają wolne miejsca.
Oczywiście, ze miejsca w motelu były ale w pokoju dla małżeństwa. Trudno się mówi.
-W porządku spróbujmy się przespać, ruszymy jak tylko otworzą most- stwierdził Marco wpuszczając Izę do pokoju.
-Powiedział, ze o której? o szóstej?
-Będziemy o piątej.
Iza usiadła na łóźku, które jak to w pokoju małżeńskim było jedno i zaśmiała się przez chwilę.
-Co?- zapytał Reus
-Spieszymy się sprawdzić czy mój ojciec nie żyje. To trochę niedorzeczne.
-Tak, to dość pokręcone.
-Chciałabym się obudzić z tego koszmaru.
-Może powinniśmy się trochę zdrzemnąć- zaproponował Marco-Myślisz, ze dasz radę?
-Spróbuję.
-Będę spał na podłodze, ok?
-Nie wygłupiaj się- rzekła Iza i położyła się na brzegu łóżka. Marco zgasił światło po czym zajął drugi brzeg.
-Słuchaj Izka- zaczął- Chciałbym, by było coś co mógłbym zrobić albo powiedzieć, żeby pomóc Ci przez to przejść.
-Już zrobiłeś. Dziękuję Marco. Dobranoc.
-Dobranoc-odrzekł Reus.
-----------------------------------------
Ohohohoh!
Wymęczyłyśmy kolejny rozdział:)
Już miałyśmy dosyć złej Meli, wiec trzeba troszkę namieszać!!!
Mamy nadzieję, ze się nie zawiedziecie:)
Pozdrawiamy:**
niedziela, 4 sierpnia 2013
Rozdział 8
Amelia Czyż postanowiła porozmawiać z przyjaciółką, nie rozumiała dlaczego wczoraj tak szybko wyszła od Reusa. Znalazła dziewczynę w kawiarni nad rysunkami.
-Hej, szukałam Cie cały dzień. Gdzieś się podziewała?- zapytała Mela
-Ja? Nigdzie.
-Chciałam z Toba pogadać o Marco. Wtedy tak szybko wyszłaś. O co chodziło?
-Powiedział Ci co się stało?
-Właściwie to niewiele rozmawialiśmy, jeżeli wiesz co mam na myśli.- stwierdziła Mela
O błagam. Oszczędź mi szczegółów- pomyślała Iza i wymyśliła na poczekaniu:
-Chciałam mu oddać płyty, które pożyczyłam.
Zdaje się, że Amelia uwierzyła w tą wersje wydarzeń wiec nie zadawała już pytań.
***
Iza:
Cholera! Nie mogę na nich patrzeć! Ale przecież nie mogę tak, kurczę, to moja przyjaciółka-rozmyślała Izka.
Zabrała pompony chearleaderskie i zamierzała pojechać do domu. Wsiadając do samochodu, zapięła już pasy i usłyszała pukanie do okna. Otworzyła więc szybę i zobaczyła opartego o drzwi Reusa.
-Co?- zapytała Izka
-Słuchaj, jeśli chodzi o wczoraj, źle się czuję z tym co się stało.
-Proszę, możemy do tego nie wracać?- Iza utkwiła w tym momencie wzrok w kierownicę. -To był dla mnie naprawdę dziwny, długi dzień i po prostu gadałam bez sensu.
-Wcale nie- stwierdził Marco. -Ale nie miałem pojęcia, że przyjdziesz a ja i Mel tylko...
-Stanowicie bardzo ładną parę- Bella przerwała Reusowi by już o tym nie słuchać.- Jesteś świetnym chłopakiem a ona jest moją najlepszą przyjaciółką.
-Przepraszam, muszę jechać - oznajmiła Iza po czym Marco się odsunął i pojechała do domu.
Zaparkowała pod posesją, rzuciła się na łóżko i zaczęła rysować.
Nie mam ochoty nikogo już dziś widzieć- stwierdziła lecz w życiu nie wszystko układa się po naszej myśli.
Do pokoju po cichu wparowała Mela, która nigdy nie pukała. Wzięła z szafki aparat i pstryknęła zdjęcie.
Wtedy Izka ocknęła się i zorientowała, ze nie jest sama w pokoju.
-Co robisz?- zapytała Iza
-Dokumentuję- stwierdziła Mela kładąc się obok Belli na łóżku.-Hmm coś jest nie tak z tym zdjęciem- oznajmiła blondynka patrząc w obiektyw. -Już wiem!Mnie na nim nie ma. Chodź tu- po czym zbliżyły swoje głowy i Mel strzeliła słit focię.-Dobra mamy tyle wolnego czasu, zróbmy coś razem!
-A co z Reusem?- zapytała Bellka
-Słuchaj, przyszłam się upewnić, że nie masz z tym problemu. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nigdy bym Cię nie opuściła z powodu chłopaka. Okey?Nieważne kim by był i jak bardzo mnie uszczęśliwiał.
-Mel, nie mam nic przeciwko Tobie i Marco- skłamała Iza
-Jesteś pewna?
-Tak, chcę tylko trochę porysować.
-Dobra, nie przeszkadzam. Do zobaczenia.
-Paa
***
Iza obiecała pomóc Doris w zaprojektowaniu nowych ulotek na jej kolekcję 2013. Może to dziwne, znały się tak krótko lecz Iza czuła tak wielką do Doris, iż mimo że, to była najlepsza przyjaciółka Marco nie bała się powierzać jej swych tajemnic. Czuła, ze Doris udzieli jej dobrej rady.
-Słuchaj, dziękuje Ci bardzo ale przyjdziesz na pokaz prawda?- zapytała Doris
-Nie wiem. Chciałabym ale chodzi o Marco i Mel. Na pewno Reus przyprowadzi ją, co nie?
-No pewnie tak. Iza...-powiedziała Doris lecz Malinowska jej przerwała.
-Daj spokój, to moja wina. Spieprzyłam sprawę.
-Przykro mi.
-Najgorsze jest to, że Mel jest moją najlepszą przyjaciółką i nie ma pojęcia jak bardzo mnie to boli.
-Tak między nami, naprawdę nie sądzę, żeby czekał ich romans niczym z powieści, ok? Nie przejmuj się- uśmiechnęła się przyjaźnie Doris.
***
Izka postanowiła jednak iść na pokaz, ale zrobiła to tylko dla Doris. Polubiła tą dziewczynę. Usiadła sobie na swoim miejscu i wtedy zobaczyła jak wchodzi Amelia z Reusem. Marco postanowił iść po coś do picia a Mela zauważyła Izę więc podeszła do stolika.
-Hej, mogę się przysiąść?- zapytała Melka.
Iza zobaczyła w tym momencie zmierzającego do nich Marco wiec postanowiła, ze się ulotni.
-Właściwie to właśnie wychodziłam. Na razie.
Minęła się w bezpiecznej odległości z Reusem i wyszła z pokazu.
-Co się dzieje? Jesteś na mnie zła?- Mela dogoniła dziewczynę
-Nie chodzi o Ciebie, tylko o mnie. Myślałam, że nie mam nic przeciwko, ale jest inaczej- Iza była już gotowa zwierzyć się przyjaciółce.
-Przeciwko mnie i Marco?- dopytywała się blondynka- Nie powinnaś się czuć jak piąte koło u wozu. Jesteś moja najlepszą przyjaciółką, on to zrozumie.
-Mel, nie chodzi o to.
-Więc o co?
-Ja....-i wtedy Malinowska spojrzała na przyjaciółkę i stchórzyła.-Masz rację chodzi o to całe piąte koło. Po prostu tęsknię za Tobą.
-Ja tez za Tobą tęsknię. Chodź posiedzisz z nami.Proszę.- stwierdziła Amelia przytulając Bellę.
No i Iza udała się do stolika z blondynką, unikając wzroku Marco jak ognia.
------------------------------------
Kolejny rozdział składamy w Wasze paczadła*.*
Następny prawdopodobnie w czwartek:)
Zmieniliśmy trochę wygląd bloga, mamy nadzieje, ze się podoba:)
Buziaki dla Was:**
-Hej, szukałam Cie cały dzień. Gdzieś się podziewała?- zapytała Mela
-Ja? Nigdzie.
-Chciałam z Toba pogadać o Marco. Wtedy tak szybko wyszłaś. O co chodziło?
-Powiedział Ci co się stało?
-Właściwie to niewiele rozmawialiśmy, jeżeli wiesz co mam na myśli.- stwierdziła Mela
O błagam. Oszczędź mi szczegółów- pomyślała Iza i wymyśliła na poczekaniu:
-Chciałam mu oddać płyty, które pożyczyłam.
Zdaje się, że Amelia uwierzyła w tą wersje wydarzeń wiec nie zadawała już pytań.
***
Iza:
Cholera! Nie mogę na nich patrzeć! Ale przecież nie mogę tak, kurczę, to moja przyjaciółka-rozmyślała Izka.
Zabrała pompony chearleaderskie i zamierzała pojechać do domu. Wsiadając do samochodu, zapięła już pasy i usłyszała pukanie do okna. Otworzyła więc szybę i zobaczyła opartego o drzwi Reusa.
-Co?- zapytała Izka
-Słuchaj, jeśli chodzi o wczoraj, źle się czuję z tym co się stało.
-Proszę, możemy do tego nie wracać?- Iza utkwiła w tym momencie wzrok w kierownicę. -To był dla mnie naprawdę dziwny, długi dzień i po prostu gadałam bez sensu.
-Wcale nie- stwierdził Marco. -Ale nie miałem pojęcia, że przyjdziesz a ja i Mel tylko...
-Stanowicie bardzo ładną parę- Bella przerwała Reusowi by już o tym nie słuchać.- Jesteś świetnym chłopakiem a ona jest moją najlepszą przyjaciółką.
-Przepraszam, muszę jechać - oznajmiła Iza po czym Marco się odsunął i pojechała do domu.
Zaparkowała pod posesją, rzuciła się na łóżko i zaczęła rysować.
Nie mam ochoty nikogo już dziś widzieć- stwierdziła lecz w życiu nie wszystko układa się po naszej myśli.
Do pokoju po cichu wparowała Mela, która nigdy nie pukała. Wzięła z szafki aparat i pstryknęła zdjęcie.
Wtedy Izka ocknęła się i zorientowała, ze nie jest sama w pokoju.
-Co robisz?- zapytała Iza
-Dokumentuję- stwierdziła Mela kładąc się obok Belli na łóżku.-Hmm coś jest nie tak z tym zdjęciem- oznajmiła blondynka patrząc w obiektyw. -Już wiem!Mnie na nim nie ma. Chodź tu- po czym zbliżyły swoje głowy i Mel strzeliła słit focię.-Dobra mamy tyle wolnego czasu, zróbmy coś razem!
-A co z Reusem?- zapytała Bellka
-Słuchaj, przyszłam się upewnić, że nie masz z tym problemu. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nigdy bym Cię nie opuściła z powodu chłopaka. Okey?Nieważne kim by był i jak bardzo mnie uszczęśliwiał.
-Mel, nie mam nic przeciwko Tobie i Marco- skłamała Iza
-Jesteś pewna?
-Tak, chcę tylko trochę porysować.
-Dobra, nie przeszkadzam. Do zobaczenia.
-Paa
***
Iza obiecała pomóc Doris w zaprojektowaniu nowych ulotek na jej kolekcję 2013. Może to dziwne, znały się tak krótko lecz Iza czuła tak wielką do Doris, iż mimo że, to była najlepsza przyjaciółka Marco nie bała się powierzać jej swych tajemnic. Czuła, ze Doris udzieli jej dobrej rady.
-Słuchaj, dziękuje Ci bardzo ale przyjdziesz na pokaz prawda?- zapytała Doris
-Nie wiem. Chciałabym ale chodzi o Marco i Mel. Na pewno Reus przyprowadzi ją, co nie?
-No pewnie tak. Iza...-powiedziała Doris lecz Malinowska jej przerwała.
-Daj spokój, to moja wina. Spieprzyłam sprawę.
-Przykro mi.
-Najgorsze jest to, że Mel jest moją najlepszą przyjaciółką i nie ma pojęcia jak bardzo mnie to boli.
-Tak między nami, naprawdę nie sądzę, żeby czekał ich romans niczym z powieści, ok? Nie przejmuj się- uśmiechnęła się przyjaźnie Doris.
***
Izka postanowiła jednak iść na pokaz, ale zrobiła to tylko dla Doris. Polubiła tą dziewczynę. Usiadła sobie na swoim miejscu i wtedy zobaczyła jak wchodzi Amelia z Reusem. Marco postanowił iść po coś do picia a Mela zauważyła Izę więc podeszła do stolika.
-Hej, mogę się przysiąść?- zapytała Melka.
Iza zobaczyła w tym momencie zmierzającego do nich Marco wiec postanowiła, ze się ulotni.
-Właściwie to właśnie wychodziłam. Na razie.
Minęła się w bezpiecznej odległości z Reusem i wyszła z pokazu.
-Co się dzieje? Jesteś na mnie zła?- Mela dogoniła dziewczynę
-Nie chodzi o Ciebie, tylko o mnie. Myślałam, że nie mam nic przeciwko, ale jest inaczej- Iza była już gotowa zwierzyć się przyjaciółce.
-Przeciwko mnie i Marco?- dopytywała się blondynka- Nie powinnaś się czuć jak piąte koło u wozu. Jesteś moja najlepszą przyjaciółką, on to zrozumie.
-Mel, nie chodzi o to.
-Więc o co?
-Ja....-i wtedy Malinowska spojrzała na przyjaciółkę i stchórzyła.-Masz rację chodzi o to całe piąte koło. Po prostu tęsknię za Tobą.
-Ja tez za Tobą tęsknię. Chodź posiedzisz z nami.Proszę.- stwierdziła Amelia przytulając Bellę.
No i Iza udała się do stolika z blondynką, unikając wzroku Marco jak ognia.
------------------------------------
Kolejny rozdział składamy w Wasze paczadła*.*
Następny prawdopodobnie w czwartek:)
Zmieniliśmy trochę wygląd bloga, mamy nadzieje, ze się podoba:)
Buziaki dla Was:**
Subskrybuj:
Posty (Atom)