Ucieczka nie jest rozwiązaniem. Z czasem kończą się miejsca do których można uciec.
Iza przemierzała Dortmund nie zdając sobie sprawy, że wieczór już dawno nastał. Nadal była oszołomiona takim przebiegiem spraw. Nie planowała żadnego dziecka, nie pomyślała o tym nawet na chwilę. Czy będzie dobrą matką? Nie miała pojęcia, tego się po protu nie da ot tak określić. Ale jedno mogła stwierdzić na pewno nie usunie tej ciąży choćby nie wiadomo co. Dziecko nie było niczemu winne a Ona nie chciała do końca życia walczyć z swym własnym sumieniem. Nie jest przecież osobą, która zabiłaby dziecko. Nieważne, że jeszcze nie narodzone, ono już żyło. Instynktownie łapiąc swój jeszcze płaski brzuch sięgnęła do torby by poszukać kluczy od mieszkania. Wkładając jednak Je do zamka spostrzegła, że drzwi są otwarte. Marco był już w środku co wcale nie dodawało Jej odwagi. Z każdym krokiem stawianym wgłąb domu czuła jak zwiększają się Jej własne szanse na zawał. Zauważyła blondyna siedzącego na kanapie tuż przed telewizorem i jedyną chęcią jaką miała w tej chwili zawrócić i chować się gdzieś w ustronnym miejscu.
-Jesteś w końcu- zagadnął blondyn uniemożliwiając Belli szansę na odwet.
Obróciła się na pięcie wdziewając na usta sztuczny, wymuszony uśmiech. Marco zaczął swój monolog jak to było na treningu i ile to mieli śmiechu gdy podłożyli Aubie za duży rozmiar spodenek do szafki po czym ten się nie zorientował i w pewnym momencie mieli z Niego niezły ubaw. Reus trajkotał jak najęty a Iza wpatrywała się w Niego jak zahipnotyzowana. Czy interesował Ją na tyle temat za dużych spodenek Auby? Nie, teraz miała większy problem.
-Iza czy Ty w ogóle mnie słuchasz?
Teraz albo nigdy- postanowiła. Nie będę przecież udawać, że wszytko jet dobrze i nic się nie stało.
-Marco byłam dziś u lekarza- oznajmiła na jednym wdechu patrząc się niemrawo w swoje miętowe paznokcie.
Blondynowi momentalnie zrzedła mina przeczuwając najgorsze. Po mimice twarzy Jego dziewczyny można było spodziewać się najgorszego a przecież Iza nie przejmuje się drobnostkami. Serce o mało co Mu nie zamarło gdy dziewczyna zaczęła milczeć.
-Iza co się stało? To coś poważnego tak?
-Nie nic mi nie jest- powiedziała lecz po dłuższym namyśleniu postanowiła nie zwlekać z oznajmieniem narzeczonemu faktu- Marco to nie było żadne zatrucie, jestem w ciąży- stwierdziła by po chwili zerknąć na blondyna ciekawa Jego reakcji.
Do Marco jakby ta informacja nie dochodziła. Był przygotowany na to, że obwieści Mu historię o strasznej chorobie a takiego scenariusza nie przewidywał. Halo? Czy gdzieś tu jest ukryta kamera? Patrząc w jeden punkt wstał jak zahipnotyzowany. Przeszedł kilka kroków po pokoju by znów ułożyć swoje ciało na sofie. Przestraszona Iza obawiała się najgorszego. Myślała, że Jej przypuszczenia odnośnie tego, że Reus nie chce dziecka sprawdziły się i dlatego Marco się tak dziwnie zachowuje. Ukrywając twarz w obie dłonie pochyliła się do przodu by zanieść się płaczem.
To dopiero wytrąciło Niemca ze stanu przedporodowego przejęcia sytuacją i uzmysłowił sobie, że chyba powinien coś powiedzieć.
-Aniołku czemu płaczesz?- usiadł obok by pogładzić delikatnie swą dziewczynę po plecach, które trzęsły się rytmicznie z resztą ciała.
-Nie chcesz tego dziecka, wiedziałam- wyrwało Jej się gdy próbowała pobrać powietrze w przerwie na szloch.
-Co Ty wygadujesz!?
-Nie kłam, przecież widzę. Nie skaczesz z radości i nie wydajesz tych okrzyków jak to się bardzo cieszysz.
-Iza jestem w szoku co nie znaczy, że się nie cieszę.
Nastała krępująca cisza co było najgorszym zjawiskiem pod słońcem. Można było wyczuć każdy oddech czy najmniejszy ruch w salonie.
-Co teraz?- zapytała dziewczyna wpatrując się w dal przez okno.
-Będę ojcem- blondyn wstał powoli jakby dopiero docierał do Niego sens wypowiadanych słów.- Będę ojcem, rozumiesz?- zapytał kucając przed dziewczyną.
Złapał Jej bladą, zmęczoną twarz w obie dłonie by złożyć na Jej malinowych wargach soczysty pocałunek.
Dziewczyna nie spodziewała się takiego obrotu spraw toteż zdumiona przewróciła się na łózko.
-Będę ojcem!- krzyczał nadal Reus biegając po domu jak opętany.
-Twój tata zwariował- stwierdziła brunetka gładząc swój ciążowy brzuch.
***
Zmierzając do salonu Meli Iza zastanawiała się w jakim stanie jest Jej przyjaciółka. Przez tą całą ciążę zapomniała o Niej na śmierć. Przecież niedawno została napadnięta we własnym sklepie. Uchylając delikatnie drzwi zauważyła dziewczynę. Zewnętrznie nie miała już żadnych obrażeń, psychicznie też czuła się lepiej co można było wywnioskować po tym jak energicznie i z zapałem życia porusza się po swoim własnym butiku. Gdy tylko zauważyła Izę niczym mała dziewczynka stęskniona za mamą podbiegła do Niej obdarzając buziakiem w policzek.
-Meluś widzę, że wszytko dobrze u Ciebie. Jak się czujesz?
-Iza nawet nie masz pojęcia jakim wspaniałym pomysłem było odwiedzenie tego psychologa. Uwiadomił mi, że różne rzeczy w życiu się zdarzają i trzeba cieszyć się tym co tu i teraz. Wiesz co? Posłuchałam Jego rad i rozszerzyłam swą kolekcję aż do Zachodniej Europy. Mam teraz masę roboty ale nie narzekam, przynajmniej po mojej głowie nie kotłuje się już tyle negatywnych myśli. Ale zaraz, Twoja sukienka! Prawie Ją skończyłam, chodź zobacz!- krzyknęła blondynka ciągnąc swoją przyjaciółkę na zaplecze.
To co ujrzała Iza było spełnieniem najskrytszych marzeń. Wiedziała, że Amelia jest świetną projektantką ale to było po prostu nie do opisania. Nie spodziewała się takiego rezultatu nawet po Niej. Wpatrując się w suknię nie potrafiła wykrztusić ani jednego słowa.
-Coś nie tak z Nią?- zapytała Mela- Nie martw się, jeszcze muszę Ją dopracować. Ale jak nie podoba Ci się krój to mogę Ją całkowicie zmienić.
-Mels przestań. Ona jest idealna. Taka...cudowna.
Oczarowana Iza w geście wdzięczności przytuliła swoją przyjaciółkę najmocniej jak potrafiła. Odklejając się nieco lecz nadal obejmując dziewczynę ramieniem oznajmiła:
-Tylko wiesz jest jeden problem.
Na sam dźwięk słowa "problem" Mela aż wzdrygnęła się nieco. Nie lubiła gdy coś nie szło po Jej myśli a najwyraźniej Iza coś takiego chciała Jej powiedzieć.
-Trzeba będzie Ją trochę...tak jakby poszerzyć.
Marszcząc czoło blondynka nie wiedziała o co chodzi Belli. Zamierzała przytyć? Ale po co? Przecież Izka zawsze była chudzinką, nawet chudszą od Niej samej. Zazdrościła Jej tego, że może jeść i jeść i nic Jej nigdy nie idzie w biodra. Zaraz, zaraz a może Reus stwierdził, że woli kobiety XXL? Nie, Iza by nie zrobiła tego dla faceta. Nawet jeśli kochała Go nad życie.
-O rany, widzę że się chyba nie domyślisz tępa szyszko......Jestem w ciąży! Koniec drugiego miesiąca już!- krzyknęła tonem o wiele weselszym niż wtedy gdy oznajmiała to Reusowi.
W dziedzinie przyjmowania do wiadomości takich nowin Amelia Czyż mogła sobie z Marco podać rękę. Patrzyła oszołomiona na brunetkę przez pierwsze pięć minut by zatonąć za chwilę w radosnym i piskliwym wrzasku. Dobrze, że było tak wcześnie, że klientów wywiało do domu bo najwyraźniej cały Dortmund huczałby, że Ona Izabela Malinowska jest w ciąży.
************************
Tak wiem, wiem.
Ile można pisać o tej ciąży.:)
Ale obiecuję w następnym rozdziale już poruszę inny temat.
Buziaki:*
Kalina ♥
Jeju,jak słodko! Od początku nie przyjmowałam do wiadomości,innej wersji wydarzeń,niż tej,że Marco oszaleje,że szczęścia! Mam nadzieję,że mina zrzednie Jenny,kiedy się o tym dowie. Oby już nic nie stanęło im na drodze ; * Cudowny rozdział,jak każdy poprzedni! Piszesz wspaniale :) Pozdrawiam! Do następnego :)
OdpowiedzUsuńmi temat ciąży nje przeszkadza, bezcenna reakcja Reusa, na wieść, że będzie ojcem. Rozbawiłaś mnie myślą, że może Marco woli kobiety XXL :p zapraszam na ósemecze i pozdrawiam http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńAle słodko <3
OdpowiedzUsuńMi również temat ciąży w ogóle nie przeszkadza. :)
Reakcja Marco, była po prostu cudowna. Uśmiechałam się do monitora.
Cieszę się że zaakceptował to dziecko. <3
Czekam na nn i zapraszam do siebie. ;***
Pozdrawiam ;*** <3
Cudowne! Cudowne! Cudowne! <3
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę. Reakcja Marco była cudowna. :) Śmiać mi się chciało jak to czytałam. :)
Ja się cieszę, że piszesz o tym, bo wszyscy muszą o tym wiedzieć. ^^
Czekam na nn. :*
Buziaki :*
Jejunciu !!!
OdpowiedzUsuńAle mam zaciesz <3 Marco awwww^^
Czekam na kolejny :)
Pisz szybko, bo zawału dostane ^^
Pozdrawiam i zyczę weny :***
Haha reakcja Marco...:D Nie mógł od razu się cieszyć? Zaoszczędziłby Izie dodatkowego stresu :D
OdpowiedzUsuńAle wiedziałam, że się ucieszy :) Nie było innej opcji :D Marco to nie ten typ faceta co nie chce dzieci :D
No i dobrze, że u Meli wszystko się ułożyło :)
Rozdział super :)
Czekam na następny :)
Buziaki ;**
Haha reakcja Marco...:D Nie mógł od razu zacząć się cieszyć? :D Zaoszczędziłby Izie dodatkowego stresu :D
OdpowiedzUsuńPoza tym wiedziałam, że Marco się ucieszy :) To nie ten typ faceta, który nie chciałby mieć dziecka :)
I dobrze, że u Meli wszystko się ułożyło :)
Rozdział super :)
Czekam na następny :)
Buziaki ;**
A o ciąży można dużo pisać! Szczególnie Ty i Twój talent :) Rozdział powala na kolana. Reakcja Marco zdecydowanie najlepsza, sama nie wiedziałam co on pocznie... a jednak. Musiał to wykrzyczeć xD I bardzo dobrze, na to liczyłam. Także jestem w pełni zadowolona. W ogóle uwielbiam tego bloga. Z rozdział na rozdział coraz więcej się dzieje. Albo inaczej... W każdym rozdziale coś się dzieje :) Nie ma opcji, abyś chociaż raz, Nas czytelników zanudziła. No nie ma takiej opcji. Jesteś wielka i życzę Ci mnóstwo weny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCuuuuuuuuuudnie !!! Reus będzie tatą. Wspaniała wiadomość !!!
OdpowiedzUsuńJego reakcja- chciałabym to zobaczyć. Naprawdę. Rozdział świetny, jak zawsze. Czekam na następny :)
piękny rozdział
OdpowiedzUsuńCiesze się że Izka jest w ciązy .
Reakcja Marco była przecudowna.
Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie
Pozdrawiam.
Biedny Maroc, musiał się nieźle na początku przestraszyć, myśląc, że jest poważnie chora : D
OdpowiedzUsuńDobrze, że ucieszył się z dziecka, mam nadzieję, że ich wspólna sielnka potrwa jak najdłużej :D
A co do tego że dalej ciąża, pisz o niej ile tylko chcesz, wszystko co wyjdzie spod Twojej ręki czyta się rewelacyjnie :D
Czekam na kolejny rozdział :D :)
Pozdrawiam : *
Zapraszam w wolnej chwili na : humbabumba.blogspot.com : )
Cudo, cudo <3
OdpowiedzUsuńW przyszłości powiem mojemu chłopakowi żeby przeczytał ten blog i był taki, jak Marco <3 tylko on nie będzie chciał brać ślubu z taką Jenny ;d
I będzie cudowna rodzina Reus;ów (?) Jestem pewna, że Bell i Marco będą doskonałymi rodzicami :)
Zapraszam do siebie :*