niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 51

Zazdrość to nie jest piękne uczucie, lecz niestety ściśle wiąże się z miłością.
Życie to nie jest bajka, szczęśliwe zakończenia gdy pod Twój dom podjeżdża królewicz na białym koniu nie istnieją. I pora uzmysłowić sobie to w miarę wcześnie. Dlaczego, gdy staramy się być szczęśliwi najzwyczajniej w świecie ktoś próbuje Nam zburzyć ten porządek? Czy choć raz nie może być kolorowo? Nie bo przyjdzie taka Jenny i zepsuje wszystko.
Iza Malinowska przez poranną wizytę swojej wiecznej rywalki cały dzień chodziła zła jak osa. Miała nadzieję, że wszystkie poważniejsze kłopoty już za nimi. Chciała aby jedynym zmartwieniem były przygotowania do ślubu ale los kolejny raz postanowił zmienić Jej plan. Była wściekła, zmęczona i bardzo bolały Ją stopy od rozpakowywania swoich kartonów i biegania na górę i w dół w celu urządzenia mieszkania. Miała serdecznie dość, wiec gdy wybiła równo godzina 20.00 nalała sobie ciepłej wody do wanny i uzupełniając ciecz o waniliowy z nutką drzewa sandałowego płyn do kąpieli zanurzyła swe ciało po sam czubek nosa. Po przyjemniej kąpieli wślizgując się w pidżamkę weszła do łóżka. Kąpiel tak Ją odprężyła, że od razu odechciało Jej się spać. Zresztą jak tu zasnąć po takich przeżyciach? Włączając komputer znalazła odpowiednia stronę do przeglądania filmów i wybrała pierwszą lepszą komedię. Zdążyła zaledwie obejrzeć urywek filmu gdy drzwi frontowe z hukiem się otworzyły. Tak, Reus- pomyślała. On nie umie wchodzić po cichu bez budzenia sąsiadów w okolicy. Usłyszała jeszcze szperanie blondyna po szafkach i ujrzała Go w drzwiach sypialni.
-Śpisz już?- zapytał spoglądając na leżącą dziewczynę.
-Oglądam- burknęła wpatrując się nadal w ekran laptopa.
Miała nadzieję, że Reus da Jej dziś spokój i po prostu nie będzie się wypytywał jak minął dzień i co Ją ciekawego spotkało. Nie miała ochoty na jakąkolwiek rozmowę a zwłaszcza o jakże miłym poranku. Marco miał o do dziewczyny inne plany, rzeczywiście nie wypytywał o nic lecz kładąc się obok zaczął muskać ustami Jej ramię z którego krótki rękawek pidżamy niefortunnie zjechał w dół.
-Marco, oglądam- powtórzyła Iza podciągając rękaw.
-Coś się stało?- zapytał blondyn wyczuwając w powietrzu napiętą atmosferę.
-Nic, co się miało stać?
Marco bardzo dobrze znał ten ton, dlatego też odpuścił. Wiedział, że jeśli Iza będzie chciała to powie Mu co Ją dręczy. Nie sądził jednak, że nastąpi to tak szybko.
-Cholera jasna!- jak poparzona wyrwała się z łóżka udając się do łazienki.
Brzuch kolejny raz w tym tygodniu skapitulował i dopadły Ją wieczorne zawroty głowy.
-Byłaś u lekarza?- Reus gdy tylko usłyszał dźwięki dochodzące zza drzwi wc postanowił potrząsnąć dziewczyną. Przecież kompletnie nie dba o siebie. Pod tym względem jest najbardziej nieodpowiedzialną osobą pod słońcem.
-Pójdę......obiecuję- dodała gdy ujrzała surowy wzrok narzeczonego.
-Mam nadzieję- odrzekł Marco podążając do sypialni.
-Wiesz co? Też mam dużo nadzieji. Największą jest taka, że Jenny raz na zawsze zniknie z naszego życia. Ale nie Ona jest jak jakaś pijawka, która się przyczepia do nogi i nie ma zamiaru puścić- gestykulując rękoma Bella nie przestawała mówić.
-Iza o co Ci chodzi?
-O co mi chodzi? O to mi chodzi, że była tutaj i pytała o Ciebie.
-Przecież to nic takiego.
- odparł Reus.
-Nic takiego?- oburzona Iza nie mogła uwierzyć w to co słyszy. - Nie widziałeś Jej, była tak pewna siebie i bezczelna, że miałam ochotę Ją udusić.
-Ty?-zaśmiał się Reus.
Gdyby twarz zmieniała kolor pod wpływem emocji Iza zalałaby się teraz purpurą. Zaciskając mocno zęby wyminęła blondyna i skierowała swe kroki do sypialni. Nie miała zamiaru wysłuchiwać tej głupiej konwersacji.
***
Mela zawsze Ją rozumiała a Iza Malinowska najwyraźniej tego potrzebowała. Zrzucić ciężar z serca i porozmawiać z kimś życzliwym. Myślała, że jak powie Reusowi o tym, że Jenny była w ich mieszkaniu i Jej wizyta nie była wcale miła i przyjemna to podzieli Jej sfrustrowanie i załatwi tę sprawę raz na zawsze. Tak się jednak nie stało. Marco nie widział żadnego problemu i to Bellę rozwścieczało jeszcze bardziej.
-Meluś ja tak Jej nienawidzę ale tak bardzo, że Ty sobie nawet nie wyobrażasz tego- gestykulując żwawo rękoma Iza przemierzała w tę i z powrotem salon przyjaciółki.
-Iza usiądź, uspokój się. O co właściwie chodzi?

-Jak mam się uspokoić Mel? Ona przyszła jak gdyby nigdy nic i mówi mi, że nie mam być taka pewna, bo Ona jeszcze będzie z Reusem. O to mi chodzi! A jak mówię Mu, że Ona była u Nas to przecież nic się takiego nie stało. Przesadzasz Iza.
-Ale przecież to Ona zostawiła Go przed ołtarzem. Czego może chcieć?- zamyśliła się blondynka.
-No właśnie! Wiesz co? Na początku było mi Jej żal ale teraz tak Jej nie cierpię, że wysłałabym Ją na bezludna wyspę, żeby już nikomu więcej życia nie zatruwała!
-Ale Bells spokojnie. Może Reus ma rację i rzeczywiście przesadzasz, może Ona wcale nie jest zagrozeniem bo dla Niego już więcej nie znaczy.
-Ale nie ufam Jej, rozumiesz? I co mam teraz czekać aż coś się wydarzy.

Kolejne pół godziny Amelia Czyż uspokajała swoją przyjaciółkę wmawiając Jej, że Jenny chciała zagrać tylko Izie na nerwach i tak naprawdę nic Jej nie grozi. Dziewczyna dała sobie w końcu przepowiedzieć taką historię wydarzeń i odpuściła.
*************************************
Rozdział miałam dodać wczoraj ale był niekompletny:)
Cały tydzień Go pisałam i co chwila zmieniałam wersję zdarzeń;)
W końcu chyba wybrałam najnudniejszą z możliwych.
Nie powala mnie ten rozdział :(
Ale zostawiam Go do Waszej dyspozycji :)
Buziaki:)
Kalina ♥

15 komentarzy:

  1. A mnie powala ten rozdział. =)
    Trochę mnie Marco zirytował, że niczym się nid przejął, ale może faktycznie nie ma się czym martwić. :)
    Kiedy Iza pójdzie do tego lekarza? Na pewno jest w ciąży! :) Ja to wiem! :D
    Czekam na nn. :3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza! <3
    Chociaż raz <33
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział mam nadzieję że marco bardziej przejmie się Izą

    OdpowiedzUsuń
  4. Ugh co ten Marco?! Nie przejął się wcale ... Może jednak ta Jenny nie namiesza ?? Bells trochę przesadza chyba... Przecież wie że Reus kocha tylko ją, noooo.
    Rozdział niesamowity <3
    Tylko troszkę krótki .
    Czekam na nn :-*
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Reus no :/ A Bella niech się na zapas nie martwi, będzie dobrze :)
    Świetny rozdział :)
    Czekam na nn :)
    Pozdrawiam, życzę weny i całuję :***

    OdpowiedzUsuń
  6. No co ten Marco... W ogóle go nie obeszło, że ta szuja Jenny była u nich... -.- Jakby to była normalna rzecz.. Faceci..
    Nie dziwię się Izie, że się mega wkurzyła.. Ja też bym się tak zdenerwowała na jej miejscu.
    Rozdział super i nie mów, że jest inaczej :)
    Czekam na następny :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. czyżby Iza była w ciąży? ^^ myśle, że ma prawo mieć takie obawy. Jenny jest nieprzewidywalna. Nie lubię jej :/ po co ich jeszcze męczy?! Miała swoje pięć minut i je zmarnowała to niech teraz spada. Pozdrawiam :* i gorąco zapraszam na rozdział 6 do mnie :) http://walcz99.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  8. A co Ty gadasz, że nie powala:)
    Świetny jest.
    Wcale sie Belli nie dziwię. W sumie Marco dziwnie się zachował no ale może rzeczywiście nie widzi problemu.
    Pozdrawiam, Marika :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam tego bloga a ta wersja wcale nie wydaje się być nudna:)
    Podoba mi się:)
    Jenny rozszarpałabym. Po co Ona zakłóca im spokój?
    Mało przeżyli?
    Grrrrr.....
    Wkurzyłam się:)
    Czekam na nn i zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Iza jest w ciąży jak nic ! :D
    Jak inaczej może wytłumaczyć jej mdłości ? ;)
    A Jenny, nie znoszę jej i czuję że ona jeszcze namiesza.
    Ale mam nadzieje, że to tylko moje przypuszczenia <3
    Czekam na nn. ;) <3


    Buziaki.! ;****

    OdpowiedzUsuń
  11. Wielkie wooooooow!
    Uwielbiam!
    Dziecko wyczuwam!
    I już czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ajajaj... Na początku chciałabym cię bardzo przeprosić. Wiem. Nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. Wiem i jest mi bardzo głupi z tego powodu, ale czytałam na tel i to bardzo późno. Nie miałam już siły. Wybacz...
    Co do rozdziału... Boski.
    Wcale się nie dziwię Izie. Ja też bym tak zareagowała.
    W ogóle... Nie rozumiem Reus'a. Jego była narzeczona przychodzi do jego domu, a ten nic. Po prostu się śmieje idiota jeden. Ehh... Aż mi ciśnienie nie skoczyło. :/
    A do co lekarza to Bella powinna iść. Coś mi się wydaje, że ona jest w ciąży..
    Niecierpliwe czekam na nn. ;)) A w wolnej chwili zapraszam do siebie.

    Buziaczki... ;**

    PS. Mam taką jedną małą prośbę. Mogłabyś zmienić wygląd bloga na telefonie? Bo często czytam i mi się litery zlewają z tłem. Z góry dziękuję. :D ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawiłam:)
      Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej:)
      Buziaki:*

      Usuń
  13. Iza jest w ciąży na bank ! :**
    Super..
    Jego była przychodzi a ten banan na ryju :D hahah.. bo nie wyrobie
    Niecierpliwie czekam na nexta po prostu Boska jesteś *.* Kocham tego bloga i zapraszam do mnie:
    http://alexisandnela.blogspot.com/2014/08/rozdzia-10-nic-sie-nie-stao.html?m=1 <33 Poinformój mnie jak się pojawi

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie dziwię się, że Iza boi się, że Jenny namiesza w ich życiu. Jenny jest nie przewidywalna. A jeśli chodzi o te wymioty to wydaje mi się, że to jedne z objawów ciąży, ale nie wiadomo po Tobie można się spodziewać wszystkiego :P
    Czekam na następny ! <3
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń