Idealny związek to taki gdzie cisza nie krępuje, odległość nie stanowi problemu, gdzie kłóci się jak stare małżeństwo, wygłupia jak dzieci, nie trzeba udawać kogoś kim się nie jest i kocha...
Kocha bezgranicznie, pomimo wbrew wszystkiemu.
Izka postanowiła pójść po rozum do głowy, przecież nie da omamić się jakiejś Jenny. Już na pewno nie pozwoli na to by ta kobieta namieszała w Jej życiu, za dużo przeszła by ot tak się poddać. Ta myśl napajała Ją dobrym humorem i była wdzięczna Meli za rozmowę. Najwidoczniej potrzebowała takiego siarczystego kopniaka po to by zapomnieć o urażonej dumie i pognać do przodu. Gdy zaszła do domu punktualnie na zegarku wybiła godzina osiemnasta. Czas w którym zawsze oglądała swój ulubiony serial jednak nie dziś. Są sprawy ważne i ważniejsze.
-Musimy porozmawiać- rzeknął Reus siadając obok brunetki na kanapie.
Przepełniona nagłym optymizmem chciała powiedzieć blondynowi, że temat Jego byłej jeszcze Ją drażni i lepiej byłoby jeśli będą unikać tego jak ognia. Wtedy wszystko będzie dobrze. Jednak Marco przez dzisiejszy dzień wiele myślał. Nie podobała Mu się postawa obojętnej Izy i postanowił działać. Podobnie jak Iza nie chciał by cokolwiek stanęło im na drodze.
-Ja nie wiem co mam powiedzieć, żebyś Ty mi uwierzyła. Jenny to zamknięty rozdział. To prawda o mało co bym Jej nie poślubił ale to przeszłość, pomyłka nie wiem jak to nazwać. Kłócimy się o jakieś brednie naprawdę. Jeśli tak bardzo niepokoisz się o Nią to pójdę tam i powiem, żeby nie zakłócała naszego spokoju.
-Nie Marco, nie chcę żebyś do Niej szedł. Chcę po prostu o Niej zapomnieć, nie życzę sobie Ją widzieć ale to na nic. Ona i tak sobie tu przychodzi jakby nigdy nic. Jesteś facetem nie zrozumiesz. Dla Was wszystko jest takie czarno białe. A ja nie chcę znów przez to przechodzić. Znów katować się przez kolejne 4 lata nie mogąc zapomnieć o naszym rozstaniu, naprawdę nie dam rady.
-Bells nic takiego się nie zdarzy.
Dziewczyna poczuła jak dopadają Ją wieczorne mdłość. Zaczęła więc liczyć powoli do dziesięciu a gdy to nie pomogło zerwała się na równe nogi by podążyć w stronę łazienki.
***
Nazajutrz z samego rana dziewczyna zmusiła się by wstać i wyłączyć budzik który jak na złość nie dawał spokoju. Poprzedniego wieczora zarejestrowała się do lekarza zmęczona już tym co działo się z Jej organizmem. Czuła się odwodniona i wiecznie słaba. Miała szczęście bo o ósmej rano wszyscy najwyraźniej przebywali już w pracy i na drodze nie było zbytniego ruchu. Stawiając się w recepcji pielęgniarka kazała Jej chwilę poczekać na lekarza. Iza nie lubiła szpitali źle Jej się kojarzył. Pamiętała z opowieści taty, że jak była mała to często tu przebywała gdy Jej mama była śmiertelnie chora. Ona nic nie pamięta, w ogóle mało ma wspomnień z osobą mamy. Ten nieprzyjemny zapach medycznego miejsca przyprawił Ją o kolejne mdłości, które starała się unikać. Oddychając głęboko i odliczając powoli do dziesięciu z radością zauważyła, że uczucie powoli znika. Zza zakrętu wyłonił się mężczyzna w białym kitlu uśmiechając się promiennie więc dziewczyna odruchowo powstała.
-Pani Izabela Malinowska?
Brunetka skinęła potakująco głową po czym jak nakazał lekarz podążyła do sali numer cztery.
Medyk był bardzo rzeczowym i wykwalifikowanym specjalistą. Po tym jak opowiedziała co Jej dolega rozkazał położyć się na kozetce i odsłonić brzuch.
-Dostała Pani okres w tym miesiącu? Jak częste są mdłości? Robiła Pani test?
Jaki test?Jaki okres? Te pytania wciąż kłębiły się w głowie Izy. Przecież zatruła się czymś i po to przyszła prawda? To wynik niestrawionego pokarmu a nie jakiejś.... Ciąży? To słowo nie chciało nawet przebrnąć przez chwilę w głowie dziewczyny. Przecież to niemożliwe. Nie, nie. Brunetce jakby uniosły się kąciki ust na samą myśl jak mogła być tak głupia i przez chwilę o tym pomyśleć. Przecież to jest wykluczone, uważali z Marco. Nie, żeby nie chcieli mieć dzieci ale są młodzi, dopiero mają się pobrać. Dziecko? To niemożliwe.
-Szósty tydzień- rzekł niespodziewanie lekarz odciągając od brzucha Belli USG.
W takich momentach nie wiesz co masz robić, nie masz pojęcia co mówić. Uśmiechnąć się, podziękować i wyjść? Iza patrzyła otępiałym wzrokiem na lekarza nie zdawając sobie sprawy jak głupkowato wygląda.
-Ale jak?- zapytała z jeszcze dziwniejszym wyrazem twarzy oczekując od medyka odpowiedzi na wszystkie nurtujące Ją pytania.
Lekarz w sędziwym wieku zarumienił się na to pytanie. Nie sądził, że będzie musiał tłumaczyć dorosłej dziewczynie jak płód znalazł się w Jej brzuchu.
-To znaczy...-opamiętała się dziewczyna- Jest Pan pewny? Może ten przyrząd źle działa?- zapytała ponownie.
-Szósty tydzień- powtórzył lekarz wciskając na aparaturze przycisk Off.-To koniec badania, Gratulacje.
Mężczyzna mówił coś jeszcze o witaminach, o wypoczynku i kolejnej wizycie ale Izabela Malinowska była już w innym świecie. Trzymając receptę od lekarza podążała ulicami Dortmundu na własnych nogach nie wiedząc właściwie dokąd zmierza. Była nieświadoma tego co robi lecz Jej podświadomość bardziej stąpająca po ziemi wiodła Jej kroki do własnego domu. Do mieszkania Izy i Marco. Właśnie Reus. Jak On zareaguje? Ucieszy się? A może wprost odwrotnie? Może wcale nie chce być ojcem, może jeszcze nie teraz. Co jeśli będzie kazał Jej usunąć dziecko, czy jest na to gotowa? W głowie brunetki piętrzyły się pytania i z każdym stawianym naprzód krokiem było ich coraz więcej i więcej.
W końcu w pobliskim parku rozbrzmiał Jej telefon, który oderwał Ją z otępienia. Co prawda był to tylko sms od operatora ale dziewczyna zdała sobie sprawę, że przez ostatnie paręnaście minut dryfowała po nieznanym Jej świecie. Nie wiedziała co myśleć. Cieszyć się? Płakać? Skakać ze szczęścia? Gdy lekarz Jej obwieszczał ciążę był taki rozradowany jakby co najmniej Amerykę odkryto. To musi być wielkie wydarzenie. W tym momencie pożałowała od razu tego, że nie ma własnej mamy. Kogoś kto przechodził przez to samo i mógłby Jej choćby w minimalnym stopniu pomóc. Nikt taki nie istniał, Jej najlepsza przyjaciółka Mela nie miała dziecka i prawdę mówiąc nie była najlepszym materiałem na matkę. A czy Ona była? Nie miała bladego pojęcia.
Szósty tydzień to była ta pierwsza noc, w której Reus się oświadczył. Wtedy gdy wrócili do siebie po czterech latach rozłąki. Wtedy gdy stwierdził definitywnie, że Jenny nie była Mu pisana. Ale Ona, Izabela Malinowska. Może to jakiś znak? Co o tym do cholery myśleć?!
************************
Zdziwione, że już nowy rozdział?
Ten jet dla mnie szczególnie wyjątkowy:) Już mówię w czym rzecz.
Ostatnio spałam sobie spokojnie a tu się burzaa rozhulała w nocy. Boję się niesamowicie i żeby zająć czymś głowę wzięłam kawałek papieru długopis i nagle do mej głowy taki potok weny naleciał, że poezja. Normalnie rozdział powstał w niecałą godzinę. ♥
Mam nadzieję, że się spodoba:)
Miłej lektury.
Mówiłam już że Was uwielbiam?
Dziękuję za wszystkie komentarze:)
Kalina.
No! :D W końcu wyszło na jaw to, co wszyscy podejrzewali. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marco się ucieszy, choć tak naprawdę nie wiem jak zareaguję. Oby zachował się jak prawdziwy facet. ;)
Ale tak sobie myślę..
Jenny na pewno się o tym dowie i... może się mylę, ale będzie poniekąd niszczyła im życie, prawda?
Nie żebym narzucała Ci coś, ale tak układa mi się ciąg dalszy. xD
Czekam na nn. :3
Buziaki :*
Masz niesamowity talent do pisania tez bym chciała taki mieć ;) Powiem szczerze że podejrzewałam tą ciąże :) Mam nadzieję że się wszystko ułoży
OdpowiedzUsuńDziękuje ♥
Usuńwiedziałam *.* dzidziuś... ciekawe co na to Reus, czekam na więcej, zapraszam gorąco do mnie :* http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńTa burza na Ciebie dobrze podziałała, bo w końcu uświadomiłaś Izę, że jest w ciąży :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak zareaguje Marco.. Ale wydaje mi się, że się ucieszy, chociaż mogę się mylić, bo Ty lubisz zaskakiwać :)
Rozdział super! :)
Czekam na następny :)
Pozdrawiam ;**
Ja jej proponuję nie zastanawiać się długo tylko poinformować przyszłego tatusia o fakcie :) Bardzo się cieszę z takiego obrotu spraw. Naprawdę sprawiłaś mi tym rozdziałem mega przyjemność :) Zapraszam do mnie - właśnie wrzuciłam nowy rozdział- taki sielankowy ;)
OdpowiedzUsuńTak :3 Wiedziałam :D No i bardzo odbrze :)
OdpowiedzUsuńTo dziecko połączy ich na zawsze <3
A Marco no zobaczymy, ale pewnie się ucieszy :D
Świetny rozdział :)
Pisz, pisz, bo jestem mega ciekawa, kiedy powie Marco :D
Czekam z niecierpliwością na nn :***
Całuję i pozdrawiam :***
Kochana, najwspanialsza najlepsz na świecie.
OdpowiedzUsuńKocham tooooooo ♥
Będzie mała podobizna Reusa:) Słoodko.
Jestem bardzo ciekawa reakcji blondyna.
Już z wyczekiwaniem czekam na nn
Buzi:*
Oj ta burza nieźle na Ciebie podziałała ! <3
OdpowiedzUsuńBo rozdział wyszedł rewelacyjnie.
Dziecko ! Wiedziałam haha.! :)
Tylko mam nadzieję że Marco nie będzie miał nic przeciwko i się ucieszy ! <3 Pisz kolejny bo jestem bardzo ciekawa !
Zapraszam do siebie :)
Pozdrawiam ;***
Haha, zapowiada sie nieźle i to bardzo!
OdpowiedzUsuńJeju, ciąża? Nie powiem, opowiadania zawsze rozkręcają się w takich momentach ;) Ciekawe tylko jak zareaguje Marco.
Zacieramy rączki na kolejny, no ale trzeba poczekać, nieprawdaż?
Piszesz wspaniale!
Miłego wieczorku! <3