czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 44

I boję się, że zobaczysz w innej to samo co na początku widziałeś we mnie.

Marco wiedział, że musi wrócić do Dortmundu, uciekanie przed problemami nic nie da. Choćbyśmy chcieli wyjechać na drugi koniec świata to i tak nas znajdą. Poprawka: One nas nigdy nie opuszczą. Blondyn wiedział bardzo dobrze, że lekarstwem na wszelakie zmartwienia jest praca. Jego jest wyjątkowa, mimo iż był połączony z klubem umową to nie czuł się tam źle. Nie musiał wstawać co poniedziałek z wielkim niechceniem tak jak ma każdy przeciętny człowiek. On wstawał z uśmiechem na ustach i podzięce w sercu wielu ludziom którzy odkryli w Nim talent i pozwolili się rozwijać. Na swojej drodze spotkał wielu wspaniałych ludzi, którzy pomogli Mu być tym kim jest. Jednym z takich osób był Juergen Klopp. Mężczyzna, po 50 który miał w sobie tyle energii co niejeden 20-latek. Był dla Marco jak ojciec, który w złych chwilach Go pociesza, w dobrych pochwala. To nie był zwykły trener, takiego drugiego ze świecą szukać. Dlatego też zaraz po przylocie do miasta nie wypakowując torby podróżnej pognał na SIP. Nie chciał jechać do pustego domu w którym każdy zakamarek pachnie klęską w życiu osobistym. Wchodząc na murawę nie zauważył nikogo oprócz trenera.
-Dzień Dobry trenerze- przywitał się blondyn zaskakując znienacka 50-latka.
Podrywając wzrok na Reusa Klopp uśmiechnął się szeroko niczym jakby zobaczył swoje dawno nie widziane dziecko. Wiedział, że Marco wróci, był jednym z tych zawodników, którego znał na wylot.
-Witam spowrotem panie Reus.
-Przepraszam, że tak długo sie nie odzywałem.
- rzekł skruszony Reus.
W rzeczywistości nie powiedział nikomu o swym wyjeździe. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na e-maile, sms-y. Gdyby nie Mario nikt by nie wiedział co się dzieje z Marco. Pewnie szukałaby Go już niemiecka policja, przecież ten ślub to był jeden wielki cios dla młodego Niemca. Klopp rozumiał sytuację swojego zawodnika, sam przecież miał 24 lata i wiedział co oznacza nieszczęśliwa miłość.
-Musiałeś zrobić to co należało prawda? Chciałbym Ci jakoś pomóc.
-Już Pan pomógł. Przez ostatni czas miałem okazję do wytchnienia. Dziękuję.

***

OCZAMI IZABELI MALINOWSKIEJ

Co dzień to samo. Bella wstawała równo o godzinie 7.00 gdy do Jej uszu dobiegł dźwięk budzika. Wkładała pieczywo do tostera, smarowała grzanki swoim ulubionym truskawkowym dżemem. Wstawiając wodę w czajniku elektrycznym w międzyczasie wsypywała łyżeczkę kawy rozpuszczalnej do swojego ulubionego kubka. Te czynności były rutyną, ale cieszyła się z nich. W Berlinie było inaczej, tutaj cieszyły Ją małe rzeczy. Chyba dorosła od ostatniego czasu, wszystko się zmieniło tylko nie jedna rzecz. Nie przestała kochać, nadal pałała nieszczęśliwą miłością do Marco, kochała swoja Melę jak siostrę i nadal kochała malować i słuchać muzyki. Tym razem wybrała się do pracy na pieszo, była piękna pogoda. Szkoda by było zmarnować ten czas na tłuczenie się w korku samochodowym. Z dala ujrzała obiekt swoich westchnień.Marco, tak to On poznałaby Go po najmniejszym ruchu. Nie wiedziała jednak co zrobić. Podejść i się przywitać? Wewnątrz cieszyła się niezmiernie, że wrócił i nic Mu nie jest ale po tych wszystkich przeżyciach nie wiedziała co zrobić. Wciąż się zadręczała, przecież nie powinna. Najlepiej byłoby znów wyjechać i odciąć się od przeszłości ale nie umiała.
-Cześć- nie zdała sobie sprawy, że rozmyślając pieczołowicie nad życiem blondyn w niebezpiecznym tempie znalazł się obok Niej. Z wielkim niechceniem pokiwała głową i ruszyli przed siebie. Nie odzywała się w ogóle, bo po co? Nie chciała podejmować żadnego tematu a zwłaszcza tego, że Jenny Go zostawiła.
Reus nie był głupi doskonale wiedział dlaczego brunetka nie zjawiła się na ślubie i milczy nic się nie odzywając. Dawnej Belli nie zamykałyby się usta a ta dziewczyna teraz jest zmęczona i najzwyczajniej w świecie zakłopotana tym, że musi przebywać w Jego towarzystwie.
-Iza, nie obwiniam Cię o nic- zaczął swój wywód aby oczyścić atmosferę.
-Żal mi Ciebie, żal mi Jenny i czuję się trochę odpowiedzialna i mam nadzieję, że nie zabrzmi to arogancko ok? ale wiem że Cię to zraniło.
-Ona wróci wiesz? Kocha mnie
- oznajmił blondyn na co dziewczynie serce rozpadło się na milion malutkich kawałeczków.
Starała się być silna każdego dnia, ale musiała odpocząć. Nie wiedziała co ma dalej robić.

***
Dzień mijał za dniem Marco wcale nie był pewny czy Jenny wróci. Sam nie wiedział czego chce, przecież po coś się wahał na tym ślubie prawda? Relacja z Jenny już dawno przestała być partnerska. Od dawnego czasu byli po prostu jak dobrzy przyjaciele. Teraz gdy już ochłonął po tym wszystkim zdał sobie sprawę, że nie kocha Jej. Być może nigdy Jej nie kochał, bał się tylko samotności. Postanowi, że nigdy nie popełni tego błędu, żadna kobieta nie skrzywdzi Jego osoby. W tym celu udał się do baru chcąc zapomnieć o rzeczywistości, nie przeszkadzało Mu nic tego wieczora. To, że jakaś blondynka uwiesiła Mu się na szyję też Mu nie przeszkadzało. Wiedział, że jutro o niczym nie będzie pamiętał.
Iza Malinowska tuż po pracy postanowiła iść się napić. W samotności, tak żeby nikt nie widział że nie radzi sobie sama ze sobą. Wybrała pierwszy lepszy bar w Dortmundzie i usiadła do stolika rozglądając się nieco po klubie ujrzała znajomą sylwetkę. Tylko że Marco nie był sam, najwidoczniej postanowił szybko się pocieszyć. Ochota na zatapianie smutków w alkoholu nagle wyparowała z głowy Izy. Ale w sumie skoro On mógł? Dlaczego ja nie mogę?- pomyślała dziewczyna. Zrezygnowała jednak szybko z tej myśli, biorąc torbę postanowiła wyjść z baru. Jednak jeszcze spotkała się ze wzrokiem Marco, który był zakłopotany całą tą sytuacją.


Dziewczyna jednak nie zrezygnowała ze swych zamiarów i z wdziękiem wyszła na zewnątrz. Przecież bądź co bądź to nie Ona miała powód do wstydu, to nie na Jej szyi widniał czerwony ślad po szmince.

***

Układała się do snu gdy zawibrował głośno Jej telefon, na wyświetlaczu widniał napis: Marco. Dawno nie odbierała od tego osobnika telefonu i teraz też do końca nie była przekonana czy to zrobić. Przełamała się jednak, wciskając zielony klawisz rzekła krótkie Halo. Wstawiony już Reus podążał pieszo uliczkami Dortmundu prowadzącymi wprost do Jego domu.
-Iza to co widziałaś dziś- zaczął jakby chciał się wytłumaczyć lecz bezceremonialnie dziewczyna postanowiła Mu przerwać.
-To co widziałam to nie moja sprawa. Robisz ze swoim życiem co chcesz przecież.
-Ale to była...
-Kolejna kochanka Marco Reusa?
- zapytała kpiąco dziewczyna na co Marco umilkł.
-Dobranoc Marco- rzuciła dziewczyna wyłączając telefon.

********************************************
Dłuższa ilość wolnego czasu i Wasza motywacja w postaci komentarzy dobrze na mnie działają!
A więc następny :)
Mam nadzieje, że chociaż trochę dałam radę:*
Buziaczki:**
Kalina.

20 komentarzy:

  1. Ehh ten Marco zaczyna mnie już denerwować... Nie może pogadać z Izką i pogodzić się w końcu?
    Okej plus dla niego, że zdał sobie sprawę, że nie kochał Jenny, no ale na Boga żeby zaraz lecieć do bary podrywać inne laski? A potem tłumaczy się przed Izą...
    Ja chyba nigdy nie zrozumiem facetów...
    Rozdział super :) Czekam na następny :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, nie mogę się doczekać następnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję napisać jak najszybciej:)
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  3. przeczytałam całego bloga w jeden dzień :D jest świetny a kolejny rozdział lepszy od wcześniejszego :D no proszę niech ten Marco w końcu wezmie się w garść i zawalczy o Izę !!!
    Pisz szybko next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby Reus zgłupiał do reszty ?! :)
    Dobrze, że chociaż wie że nie kocha Jenny... brawo blondynku. :D
    Ale zdziwiło mnie to strasznie że zaczął zagadywać do Izki.
    Może zatęsknił. No i jeszcze jego tłumaczenia - no tak Faceci... :D haha.
    Czekam na kolejny ;***

    Buziole, Marta ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, wiem, że Marco ma ciężki okres w życiu, ale wierzę, że zrozumie co robi źle i to zmieni.
    Czekam na kolejny,
    Pozdrawiam
    Szalona Fanatyczka :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Marco ty pustaku........
    Co on sb mysli?? Najpierw gada Izie że Jenny go kocha i wróci. Potem uświadamia sb że jej nie kocha. Następnie idzie do baru i wyrywa jakieś puste lalki. A na koniec tłumaczy sie Izce??!
    Niech on sie zdecyduje w końcu
    ....
    Rozdział jest cudowny <3
    Uwielbiam :-*
    Buziaki :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu.. :(
    Marco tak strasznie marnuje swoje życie.
    To wszystko przez tą rozłąkę. Po co im był ten Berlin?
    Rozumiem, że Bella chciała się rozwijać, ale jakim kosztem? Czy miłość nie jest ważniejsza niż jakakolwiek kariera? :(
    Nie chcę tu nikogo obwiniać, ale tak naprawę to Marco i Iza kręcą się w kółko przy czym łamią mi serce. :'(
    Czekam na nexta. :*
    PS. Dziewczyno, ten blog mnie uzależnił! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha to chyba niedobrze! :)
      Znarkotyzowałaś sie przeze mnie :*

      Usuń
  8. Boshhe..Ei rozdział mega jak zawsze czekam na następnego :)) Pozdrawiam R:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Denerwuje mnie on, nie żeby coś xd Na co im ten Berlin!? xd
    Czekam na nexta, zapraszam: http://zaufajmiproszecie.blogspot.com/
    nowy blog! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm... zastanawiam sie kiedy Marco sie opamieta i w koncu zawalczy o szczescie? Mam nadzieje, ze juz niedlugo. Rozdzial swietny :-) czekam na kolejny majac nadzieje, ze nie bede musiala zbyt dlugo czekac . Dzieki za komentarz u mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak się pytam do cholery wyprawia Reus ?
    Niech idzie do Izy i z nią porozmawia ! On sobie marnuje życie. przecież z Iza mógłby być szczęśliwy. Dowiódł tego wcześniej. Tylko teraz ciekawe czy wrócą do siebie a może skończy na tym, że każdy znajdzie sobie kogoś innego ^^
    Pozdrawiam, czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie ;)
    http://miloscwdortmundzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ej no to nie tak miało być ;( Marco miał błagać Bell żeby do niego wróciła, bo nie wyobraża sobie bez niej życia ;D Może wkrótce tak będzie ;)
    No wiadomo, że Reus jest zagubiony i być może czuje się samotny ale niech nie zrobi czegoś czego potem będzie żałował.
    Rozdział jest genialny! <3 Jak czytam Twojego bloga to czasami myślę, że jest książką a Ty światową pisarką ;D Mam nadzieję, że kiedyś tak będzie :*
    Już jutro (środa) pojawi się u mnie nowy rozdział ZAPRASZAM!
    Buziaczki :* :*

    OdpowiedzUsuń
  14. O Boże dziewczyno!
    Jestem genialna... Jak mogłaś!?
    Przecież oni są dla siebie stworzeni..
    Nadrabiałam i nadrabiałam, aż w końcu dotarłam do końca.!
    To wszystko co Marco miał do powiedzenia Izie, kiedy ta przyjechała z Berlina: "Mam kogoś!"? Tylko tyle!? Krótkie "Mam kogoś."
    Nie wierze... Tego Marco Reus'a stać na więcej.
    I jeszcze ten ślub, te zaręczyny, ten pocałunek Marco... Pocałunek Mo..
    W pierwszym momencie pomyślałam, ze on się zakochał w Izie, a on żeby jej pomóc. Wiesz co myślę..? Marco jest ostatnim dupkiem, frajerem i egoistom (nie wierze, że obrażam swojego idola). Miał przy sobie wspaniała dziewczynę jaką jest Iza, okey spotykał sie z nią, a nawet oświadczył... On nie przyjęła, ale czy to powód, aby znaleźć sobie inną. Przecież ją kocha!
    A dzisiejszy rozdział...
    Nie, no... Poszalał. Nie powinien. Okey, jest samotny i zagubiony, ale czy to powód, żeby całować się z jakąś nieznaną dziewczyną.!?
    Okey... Kinga uspokój się!
    Rozdział boossski. Już dawno nie czytałam takiego bloga, w którym tyle by się działo.
    Tak czy inaczej niecierpliwie czeka na nn. ;)) A w wolnej chwili zapraszam do siebie:http://serce-nie-slugaa.blogspot.com/

    Buźka, Kinga ;** <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział:) kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń