poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 43


Miałeś tak, że nawet twarz przypadkowej osoby w autobusie przypominała ci twarz osoby, za którą tęsknisz? Że łapałeś się, że robisz sobie dziesiąty kubek herbaty tylko dlatego, by o niej nie myśleć? Że rano największym twoim pragnieniem był dotyk jej rąk? A wieczorem, gdy zasypiasz chciałbyś tylko usłyszeć jej 'dobranoc'? A gdy ktoś przypadkowy na ulicy wypowiadał jej imię, instynktownie się odwracałeś?




"WIELKI DZIEŃ "


Czasem bywa tak, że boimy się przyszłości, tak cholernie się boimy, że gdybyśmy mogli cofnęlibyśmy się w czasie aby nigdy nie nadeszła.Iza Malinowska po pocałunku z Mo chwilowo czuła się dobrze, pokazała wszystkim, że wcale nie jest grzeczną dziewczynką która będzie rozpaczać po utracie Marco. Czuła śię wysmienicie do momentu gdy znalazła w skrzynce białą kopertę, wewnątrz znalazła zaproszenie na ślub.
Marco i Jenny zapraszają na uroczystość ślubną, która odbędzie się dnia......
Dalej już tego nie czytała, przypomniała sobie nagle piękną, długą, śnieżnobiałą sukienkę dziewczyny którą miała okazję zobaczyć. Zdała sobie sprawę ile nerwów kosztuje ją każda wymiana spojrzeń z Reusem, jak bardzo zależało Jej żeby Marco zobaczył co stracił chociaż wcale nie powinno Jej to obchodzić. Przecież nie są już razem, a jednak....
Z każdym dniem bolało coraz bardziej, była to myśl zbliżającego się dnia w którym każdy będzie się radować. Tylko nie Ona...Iza Malinowska w tym dniu spisze się na klęskę. Postanowiła, że tam nie pójdzie...Do szczęścia Jej obecność nikomu już nie była potrzebna....


***


Godzina 16. 55. Już za pięć minut odbędzie się ślub, w którym On Marco Reus zdobędzie nowy etap s woim życiu. Poślubi Jenny Miller, swoją wybrankę serca. Jeszcze dwa lata temu nawet na myśl by nie przyszło Mu to. Wszystko tak szybko się zdarzyło, goście już czekali w kościele a On oddychał świeżym powietrzem oczekując na przyjazd Mario, swojego osobistego świadka. Jak torpeda po chwili Goetze znalazł się obok.
-Wszystko gotowe Reus, goście są wewnątrz, Jenny w drodze, wszystko będzie dobrze- oznajmił młody Niemiec skierowując swe kroki do kościoła. Nagle przypomniało Mu się co miał jeszcze przekazać- Widziałem się przed chwilą z Izą, powiedziała że nie mogła przyjść ale kazała mi przekazać prezent, mam Go w samochodzie jakby co. Dobra chodź bo się spóźnimy- stwierdził pchajac lekko pana Młodego do ołtarza.
Nie mogła przyjść czy nie chciała?- zastanawiał się blondyn ukadając swe kłębiące myśli w głowie. Po co o tym myślał? Co Go to obchodzi? Nie chciała to nie, przecież już za chwilę bierze ślub, powinien się na tym skupić. Co z Nim jest nie tak? Przypomniał sobie Jego początkowe zmagania w Borussi, wtedy gdy poznał Izę. Wszystko było takie zagmatwane ale i tak w końcu byli razem. Starał się ganić te myśli jak najprędzej ale One wracały jak bumerang. Przecież to normalne, że nie mozna ot tak wyrzucić kogoś z głowy prawda? Wcale Cię nie kocham- powtarzał szeptem Reus który zmierzał powolnym krokiem do ołtarza.
Lada moment usłyszał dzwony obwieszczające mszę i ujrzał w kościelnych wrotach Jenny. Kobietę, która pomogła Mu zapomnieć o Belli.Kochał Ją ale czy wystarczająco mocno? Tak jak się kocha miłość swego życia? Czy to wystarczyło aby stać tu z Nią w tym miejscu w którym się znajduje? Czy na pewno dobrze robi? Niepewność to normalne w tej sytuacji, Reus opanuj się- powtarzał sobie w myślach.


***
Panna Młoda sunęła niczym jacht na falach morza pośrodku dywanu rozłożonego w kościele. Była tak bardzo szczęśliwa, że może poślubić mężczyznę swojego życia. Uśmiechała sie promiennie do gości, którzy podziwiali piękną suknię dziewczyny. Ujmując Reusa pod rękę staneli twarzą do księdza, który gotowy był udzielić sakramentu małżeństwa.
-Zebraliśmy się tutaj dla Marco i Jenny aby złaczyć ich dusze oraz dla ich najbliższej rodziny. Niech każdy z Nas pomyśli o swoim przeznaczeniu, o swoich planach i swojej podróży. Nie wiemy jak sie zakochujemy , w kim ani dlaczego ale to robimy.
-Jenny Miller czy bierzesz sobie Marco Reusa za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i że Go nie opuścisz aż do śmierci?


***
Izabela Malinowska w sobotnie popołudnie leżała cały dzień w łóżku oglądając jakieś bezsensowne programy. Natknęła się przypadkowo na program pt. Ślubna gorączka. Para sprzed telewizora wydawała sie być taka szczęśliwa, taki Marco i Jenny- pomyślała dziewczyna. Taki Marco i Iza- rozmarzyła się po chwili.
Pamiętała wszystko: jak Reus pomógł Jej z samochodem, jak miał wypadek, jak ukrywali się przed Melą. Thomas- jej fałszywy brat o mało co Ją nie zgwałcił i zabił a przy Niej był Marco. Podczas gdy pokłóciła się ze swoją jedyną przyajciółką Amelią Czyż, to z Nim mogła porozmawiać na każdy temat, to On był jej podporą. Miała czasem takie dni, że nie dawała rady i to właśnie ten człowiek- Marco Reus pomagał Jej przezwyciężyć wszystkie złe chwile. Po wyjeździe do Berlina wszystko się zmieniło ale nadal myślała o Nim jak o ideale. Jej własnym ideale, choć wcale chłopak nie był bez wad Ona Go kochała nadal i bała sie, że to uczucie nigdy nie minie. Czy to nie paradoks? Chciała wyrzucić z serca miłość!!! Miliony kobiet na tym świecie marzą o spotkaniu tego jedynego. A Ona już tego nie chciała. Wierzyła, że Jej czas minął. Nieodwołalnie i na zawsze....


***


-Tak- odrzekła Jenny patrząc w czekoladowe tęczówki swojego przyszłego męża, który stał tuz naprzeciwko Niej.
-A czy Ty Marco Reusi'e bierzesz sobie za żonę Jenny Miller i ślubujesz Jej miłość, wierność i że Jej nie opuścisz aż do śmierci?


**RETROSPEKCJA 4 lata temu**
Obudziła się pewnego poranka ospale otwierajac oczy. Odruchowo jeździła dłonią po pościeli szukając swojej drugiej połówki w łóżku lecz nikogo nie zastała. Zamiast tego natrafiła na kartkę:
Jak wstaniesz śpiochu to zejdź na dół.


Przeciągając się na łóżku włożyła ciepłe kapcie po czym poinstruowana kartką zeszła schodami w dół szukając blondyna w pomieszczeniu. Zastała Go na tarasie gdzie czytając gazetę nie zwrócił uwagi na obecność dziewczyny.
-Dzień dobry- oznajmiła zbliżając się do stolika ogrodowyego na którym leżało śniadanie. Specjalnie dla Niej. Może tosty z dżemem i nutellą oraz owoce i kawa nie były szczytem marzeń każdej kobiety ale Jej to wystarczało.
Dlaczego? Było zrobione z miłości, specjalne dla Niej. Żadnego mężczyznę tak bardzo nie kochała, żadnego już nigdy nie pokocha...Bo będą ze sobą na dobre i na złe. W zdrowiu i chorobie. W bogactwie i biedzie.
-Usiądź księżniczko naleję Ci kawy...Strasznie długo śpisz.
-Marco?Obiecasz mi coś?- zapytała puszczajac mimowolnie uwagę blondyna mimo uszu odnosnie Jej długiego wylegiwania się w łóżku.
-Nie skoczę z bungee - zaśmiał się pod nosem.
-Będziesz przy mnie zawsze? Tak do końca świata?
-A gdzie miałbym być? Kocham Cię, uwielbiam.. Chcę mieć z Toba dzieci, kota, psa, duze łóżko, kredyt czy cokolwiek innego. Chcę się z Tobą zestarzeć, mieć zmarsszczki, sztuczne zęby i razem leczyć reumatyzm. Chcę wszystko byle z Tobą....
****************************************
Z góry przepraszam za małą ilość dialogów ale jak się zaczęłam rozpisywać to nie mogłam skończyć.

Chryste Panie, Marco!!!

Jak jeszcze przeczytałam wypowiedzi Reusa po tym wszystkim to jeszcze bardziej mi serducho pękło!
Dlaczego właśnie On ja się pytam?!


Zdrówka Marco, wracaj szybko!!!! ♥

Na pocieszenie Marco aka Zboczeniec :D




11 komentarzy:

  1. Jeżeli masz nowy rozdział to dodaj go dzis! Prosze cię:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, żesz ty w mordę jak możesz w tak istotnym momencie przerywać? Dlaczego? Czekam na nexta i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział < 3
    Czekam na więcej < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo <3 :) Strasznie się cieszę z tego, że Marco i Izka są razem <3
    Zapraszam do mnie :)
    Buziaczki :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni nie są jeszczer razem. Tam jest napisane RETROSPEKCJA----> czyli coś co kiedyś było.

      Usuń
  5. Świetny rozdział, Jeżeli Marco powie tak to ja na miejscu Izy bym się wyprowadziła z Dortmundu, ale mam nadzieje że nie powie i że znowu zawalczy o Izę tzn. przyjdzie i powie jej że ją kocha bardzo kocha i będą żyć razem.
    Pozdrawiam i całuje
    Weroooo.....

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczynoo !!
    Czy ty chcesz, abym ja tu i teraz zawału dostała ?! :D
    Rozdział jest prześliczny.
    Boże Marco niech powie nie, on nie może się zgodzić...
    Czekam z Niecierpliwością na kolejny .! <3

    Zapraszam do siebie :)

    Pozdrawiam, Marta ;****

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam czasu. ;)
    Ten rozdział jest taki piękny... czytała go ze łzami w oczach... ;')
    Iza i Marco muszą być razem! Muszą! :D
    Poproszę szybko o kolejny rozdział! <3
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Oo matko, żeby powiedział nie, żeby powiedział nie...! On nie może się z nią ożenić! On ma wrócić do Izki! Już sam się zaczyna zastanawiać nad tym czy kocha Jenny. Więc niech będzie uciekającym panem młodym :D Rozdział genialny :)

    Czekam na następny :)
    Wieczorem zapraszam do mnie :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie on powie że jej nie kocha.
    On kocha Izkę .
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń