Przyjaźń- Wiesz? To nie tylko wspólne imprezy, zdjęcia czy dobra zabawa. To też upijanie się do nieprzytomności na smutno, ocieranie sobie wzajemnie łez i pójście za sobą nawet w najgorsze bagno. To ta świadomość, że co by się nie działo masz zawsze wsparcie przyjaciela.
Z każdym dniem Amelia Czyż czuła się coraz lepiej, odzyskiwała wiarę w siebie. Zapisała się na kurs kick-boxingu, by być pewniejszą o swoje bezpieczeństwo. Sprawy napaści nie złapano i za pewne nie dorwą Go już, gdyż był dobrze zamaskowany a Mela nie chciała oskarżać niewinnego człowieka. Przez ten cały czas Iza była przy Niej, wciąż miała wyrzuty sumienia co do wypadku swej przyjaciółki. Odwrotnie zaś czuła Amelia, chodząc na sesje do psychologa oraz zajęcia bokserskie czuła się silniejsza i o dziwo lepiej niż wcześniej. Może to paradoks? Ale dobrze Jej to zrobiło. Jedyne co Jej przeszkadzało to wiecznie matkująca Jej Bella, która nie spuszczała Jej nawet z oka.
-Bells, powinnaś zamieszkać już z Marco- rzekła blondynka zajadając się ciepłymi jeszcze tostami przygotowanymi wczesnym porankiem przez przyjaciółkę.
-Nie zostawię Cię przecież tu samej.
-Dziewczyno! Kto mi tu coś zrobi, zwiedziłyśmy chyba pół Dortmundu w poszukiwaniu najlepszych alarmów włamaniowych. Chodzę na zajęcia, i do psychologa. Niańczenie mnie nie zapewni mi ochrony. Dziękuję Ci za wszystko ale teraz czas abym poradziła sobie sama ze sobą.
-Dobrze, ale obiecaj mi, że w razie czegokolwiek zadzwonisz do mnie o każdej porze!
-Obiecuję.
***
Uśmiechając się pod nosem trzymała się sztywno kierownicy prowadząc swój pojazd. Cieszyła się w końcu, że może być z Marco. Tak już na dobre, nie byli już parą nastolatków którzy trzymają się za ręce i piszą do siebie dziennie po tysiąc sms-ów. Byli już narzeczeństwem. Iza bała się jak to dalej będzie, bo mimo wszystko to już poważna sprawa, przymierze między dwojgiem ludzi ale gdy patrzyła na Marco to Jej zmartwienia momentalnie lądowały w koszu. Podjechała wczesnym rankiem pod dom blondyna i nie chcąc Go budzić wyjęła z torby klucz, który podarował Jej niedawno. Marco nie spodziewał się gości więc spał tak twardym snem, że nie zauważył nawet obecności swojej dziewczyny w sypialni. Nie miała serca Go budzić więc postanowiła zrobić Mu niespodziankę. Podążając do kuchni uzupełniła czajnik wodą by wstawić Ją na ciepłą kawę. Zapach kofeiny działał pobudzająco na Reusa toteż gdy poczuł świeżo zaparzony zapach napoju w mgnieniu oka znalazł się w kuchni.
-Cześć- przywitał się przytulając od tyłu Izę.
-Cześć. Przyjechałam Ci zrobić niespodziankę, możemy razem zamieszkać.
-To dobrze- odparł zaspany jeszcze Marco.
-To dobrze? Tak mało entuzjazmu? Myślałam, że się ucieszysz bardziej.
-Izka ucieszyłbym się bardzo ale muszę lecieć do Londynu na spotkanie w sprawie klubowym.
- No dobrze, wrócisz przecież prawda?- zapytała Bella patrząc niepewnie na blondyna.
-Tak, tylko.....- spojrzał na Izę, która patrzyła na Niego jak na wariata.- Yhmmm, Jenny tam będzie. Nie powiedziałem Jej jeszcze o Nas. Powinienem Jej powiedzieć, ale takich rzeczy nie mówi się przez telefon.
***
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ----->LONDYN
-Jesteś- Jenny widząc wchodzącego do Jej biura Reusa powstała z miejsca.
-Hej. Muszę z Tobą o czymś porozmawiać.
-Posłuchaj Marco, nie chcę by między Nami było niezręcznie.
-Pobieram się.- wypalił Reus niczym kulę z armaty.
Bardziej zdziwionej Jenny nikt nigdy w życiu nie widział. Jej oczy były teraz tak wielkie, że bez problemu można byłoby ujrzeć w nich każdą najmniejszą plamkę.
-To Iza. Bierzemy ślub. Chciałem Ci powiedzieć ale....
-To dlaczego tego nie zrobiłeś?- zapytała dziewczyna.
***
Izabela Malinowska nie tak wyobrażała sobie piątkowy wieczór. Przeprowadziła się do Reusa nie dlatego aby spędzać wieczór samotnie. Rozumiała, że jest piłkarzem. Doskonale się już z tym oswoiła jednak myślała, że dziś zastanie Go w domu. Nie miała pojęcia co ze sobą zrobić. Poszłaby do Meli ale nie chciała znów na Nią naciskać. Jednakże pokusa była silniejsza niźli Jej się mogło wydawać. Gdy tylko zobaczyła zielony znaczek dostępności na skype nie zawahała się zadzwonić do przyjaciółki.
-Wiedziałam, że długo beze mnie nie wytrzymasz- uśmiechając się pod nosem Amelia ustawiła kamerkę wprost na twarz tak by móc lepiej widzieć Izę.
-Jestem sama i umieram z nudów......Tak właściwie Meluś to mam do Ciebie prośbę.
Blondynka spodziewała się pytania odnośnie tego czy Iza może przyjść do Niej na noc jednak nie taki był zamiar brunetki. To co usłyszała Mela było zgoła inne niż to co Jej wyobraźnia zdała się podpowiadać.
-Chciałabym abyś uszyła mi suknię na ślub. Nie wyobrażam sobie by zrobił to kto inny.
Podczas gdy Iza wpatrywała się niepewnie w twarz swojej rozmówczyni Melę w tym czasie zamurowało. Co prawda była projektantką i interes dobrze się kręcił ale to był ślub i to nie byle jaki. Nie chodziło tutaj o to, że będzie szyła suknię narzeczonej słynnego Marco Reusa. W tym momencie ten fakt najmniej Ja interesował. Iza, Ona Ją interesowała. Jej najlepsza przyjaciółka, która dużo przeszła w swym życiu i bardzo dużo swych przeżyć łączy z Marco. Ten slub miał być dla Niej wyjątkowy, niepowtarzalny tak jakby otwierała przed sobą nowy etap w swym życiu. I ta dziewczyna chciała, żeby to Mela, tak właśnie Ona zaprojektowała Jej suknię. To już było coś...
-Jasne, nie ma sprawy- tylko tyle zdało Jej się wykrztusić.
******************************
Spieszę do Was z nowym rozdziałem :)
Jeszcze ciepły jak świeże bułeczki:)
Także macie, częstujcie się:)
Buziaki:*****
Kalina
mam nadzieje, że Jenny nie będzie robić problemów :) ciesz się, że z Amelią lepiej i świetnie,, że Iza zmieniła swój adres. Serdecznie zapraszam do mnie na nowy rozdział :) http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział.
OdpowiedzUsuńTylko szkoda że Reus wyjechał.
Czekam na kolejny i zapraszam do siebie
Pozdrawiam
Jej. Świetny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńDobrze że Iza przeprowadziła się do Marco.
No tylko szkoda że on właśnie musiał w ten dzień wyjechać.
Nie mogę się doczekać kolejnego. ;)
Buziaki ;****
Mam nadzieję, że Jenny nie będzie robić kłopotów, nie wyskoczy z zazdrością itp. Cieszę się, że im się układa, myślę, że Marco będzie poświęcał więcej czasu Izie.
OdpowiedzUsuńTen gif mnie rozczula,aww *-*
Buziaki :*
http://podziekuj-swiatu.blogspot.com
Jenny niech się lepiej nie wtrąca za dużo :/
OdpowiedzUsuńA ślub na pewno będzie piękny :)
Pozdrawiam i życzę weny :*
Szalona Fanatyczka
Jejku...
OdpowiedzUsuńNie mogę. Reus!
Izka przyszla do ciebie, zrobila ci sniadanie, powiedziala, ze kozecie zamieszkac razem, a ty jej wyjezdzasz z wyjazrem do Londunu!?
W sumie... Jest pilkarzem.
W ogole nie dziwie sie Izie. Poczulabym sie tak samo jak ona.
Mam nadzieje, ze ten wyjazd do Londynu niczego nie zmini pomiedzy Bells, a Marco.
Niecierpliwie czekam na nn. ;)) A w wolnej chwili zspraszam do siebie na nowy rozdzial.
Przepraszam za jakiekolwiel bledy, ale znow czytam na tel. :/
Buziaczki... ;**
Jaki ten rozdzial byl piekny. <3
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze potoczylo sie tak jak sie potoczylo.
Marco chyba oprzytomnial i juz chyna wie, czego chce od zycia. :)
<3 <3 <3 <3 <3
Sciskam, caluje i pozdrawiam :3
Zaprosiłaś mnie tu i nie żałuję <3
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga :) Bardzo mi się podoba :) Informój mnie na moim asku,, albo gdziekolwiek :p Nie mogę się doczekać nowego rozdziału ;)
Nadrobiłam dwa rozdziały! :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że Mela pozbierała się po tym napadzie. Pokazuje tylko jak silną jest kobietą :) A Iza jest świetną przyjaciółką! :) I Marco wyrozumiały, że nie naciskał z przeprowadzką :)
Mam tylko nadzieję, że teraz Jenny nie namiesza między Marco, a Izą...
Czekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam ;**