Gdy Marco ujrzał Bellę u progu swych drzwi po prostu oniemiał. Ten rozgadany, wesoły, tryskający energią chłopak nie wiedział co ma zrobić. W tej chwili nie wyglądał jak ten słynny Reus prosto z okładek gazet, teraz był zwykłym chłopakiem który walczy z kacem i miłością do byłej dziewczyny.
-Wpuścisz mnie?- zaczęła Iza zdając sobie sprawę jak ta sytuacja męczy ich oboje.
Otwierając nieco szerzej drzwi pozwolił by brunetka weszła wgłąb Jego Królestwa. Lustrował każdy Jej ruch tak jakby była lalką z porcelany zdatną do roztrzaskania się na podłodze. Dziewczyna wyjmując kefir z torby podała blondynowi dając Mu słowo, ze powinno pomóc.
-Marco tak właściwie nie przyszłam tu po to, by wyleczyć Cię z kaca- zaczęła sadowiąc się na rogu sofy zajmującej centralny punkt w salonie Niemca.- To co wczoraj powiedziałeś, przemyślałam to wszystko i....
Nie dane Jej był dokończyć gdyż blondyn gwałtownie wstał z fotela. Zbyt gwałtownie jak się okazało, alkohol nie do końca wyparował z Jego organizmu co zaskutkowało zachwianiem równowagi, w miarę szybko przytrzymując się ściany rzekł:
-Bells, byłem pijany to istne szaleństwo to co zrobiłem, przepraszam. Miałem jednak rację nie zasługujesz na takiego dupka jak ja.
-Dlaczego takki jesteś? Czy Ty naprawdę nic nie rozumiesz? Najpierw mówisz mi, że mnie kochasz a potem odtrącasz bo co? Wytłumacz mi bo nie rozumiem. Albo nie wiesz co nic lepiej nie mów. Wyobraź sobie, że jestem dorosła i mam prawo sama o sobie decydować i zabraniam Ci tak się nad sobą użalać, rozumiesz?!
Zdziwiony reakcją dziewczyny Marco oparł się rękami o ścianę bojąc się cokolwiek powiedzieć. Nie chciał nic mówić, nie wiedział nawet co miałby powiedzieć. Chciał dla Niej jak najlepiej to prawda ale w chwili gdyby wybrała innego rozszarpałby Go na strzępy. Dopiero teraz zrozumiał jak krzywdził Izę będąc z Jenny.
-Kochasz mnie?- zapytała cicho podchodząc bliżej blondyna.
Kiwnął potakująco głową ale nic nie musiał mówić przecież wszystko było jasne. Iza wspięła się delikatnie na palce chwytając twarz ukochanego w obie dłonie. Pocałowała Go najdelikatniej jak umiała. Bojąc się Go stracić lecz też pokazując Mu jak bardzo jest ważny w Jej życiu. Pocałunek pełen tęsknoty i szczęścia zamieniał się w coraz bardziej namiętne złączenie obu warg. W takiej chwili dwójka zakochanych ludzi czuje, że może wszystko. Rzeczy nierealne stają się takie proste.
-Czemu płaczesz?- zapytała Iza czując łzy na swoim bladym policzku, które spłynęły prosto z pięknych czekoladowych oczu Marco.
-Bo o mały włos nie straciłem jednej najcenniejszej w moim życiu osoby na świecie.
To było niesamowite. Mężczyzna, który miał 24 lata, umięśniony, wysportowany, mogący mieć każdą w tym kraju płakał. Jak dziecko. I dlaczego? Bo Ona Izabela Malinowska, 23 letnia dziewczyna , zwykła szara dziewczyna była dla Niego wszystkim.
-Obiecaj mi coś- oznajmiła- Już nigdy nie będziemy do tego wracali.
***
Nie ważne było to, że kac był odczuwalny w Jego głowie, nie ważne że zawalił trening i Kloop będzie wściekły. Najważniejsza dla Marco była Ona. Iza, Jego Bella, własna definicja szczęścia. Leżąc z ukochaną na łóżku nie mógł się napatrzeć na Jej kruchą i delikatną osobę. Malinowska postanowiła nie wracać dziś do swojego domu, każdą chwilę jakby mogła spędzałaby teraz z Reusem. Tak dużo czasu stracili przez głupoty, wzięła więc telefon do ręki i wysłała sms-a Meli, ażeby ta się nie martwiła. To samo zrobił Marco kierując swe słowa do Mario lecz po chwili wysłał jeszcze jedna jakże ważną wiadomość.
Po chwili Iza usłyszała brzęk swojej komórki.
-Kocham Cię Iza, pobierzmy się- przeczytała na głos wiadomość, którą przed sekundą wysłał Marco. -Czy jeden sms- może zmienić życie?- zaśmiała się promiennie.
-Mam nadzieję- oznajmił całując brunetkę delikatnie w usta.
****************************************************
Dodaję dziś gdyż jutro już wyjeżdżam, wracam w następną niedzielę więc rozdziały na pewno nie będą na czas.
Następny dodam dopiero po 20 lipca:) W zależności od mojej weny oczywiście:)
No i nie będę taka zła to już ich w końcu pogodziłam :)
7-1 dla Niemców!
No tego to się niespodziewałam nawet!
<3
No wreszcie i jak słodko *.* bardzo orginalny sposób jeśli chodzi o oświadczyny :D niespodziewałam się, pozdrawiam :* http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńJak się cieszę,że w końcu im się udało! Od wyjazdu Izy do Berlina czekałam na ta chwilę i w końcu :) Sama końcówka robi wielkie wrażenie. Uwielbiam twój styl pisania :) Udanego wyjazdu i oczywiście czekam na następny rozdział ;) A w wolnej chwili zapraszam do mnie ;) http://lovetherhythmofsport.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNareszcie !!! :D a Ślub będzie piękny :D Czekam na nn i życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuńSzalona Fanatyczka :*
Ooo jak słodko :D I w końcu się pogodzili! Alleluja dziewczyno! :D
OdpowiedzUsuńOświadczyny przez sms. No tego jeszcze nie było :D
Ale najważniejsze, że wszystko między nimi się ułożyło :D
Rozdział jak zawsze super :)
Czekam na następny :)
Pozdrawiam ;*
Dziękuję bardzo :*
UsuńNominowałam Cię do Liebster Award :) Zapraszam do mnie :)
UsuńJak słodko *-*
OdpowiedzUsuńOświadczyny przez SMS, jaki nowoczesny, o proszę! XD
Najważniejsze, że się pomiędzy nimi ułożyło, i że wszystko jest ok.
Pozdrawiam! :)
http://znam-cie-dobrze.blogspot.com/
to jeszcze nie takie do końca oświadczyny!
UsuńSTOP!
Wiecej nie zdradzę :)
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! <3
OdpowiedzUsuńTak strasznie długo na to czekałam!
W końcu jest tak jak chciałam. Marco, Bella! <3 Aaaa! :D
Szaaał! :3
Wiedziałam, że kiedyś pójdą po rozum do głowy. ^^
Piszesz tak pięknie jakbyś miała za sobą co najmniej 5 wydanych książek. Naucz mnie tego! :)
Pozdrawiam, ściskam, życzę weny i zapraszam do mnie. <3
Kochana moooja!
UsuńDziękuję <3
To ja dziękuję!! <3
UsuńPisz, pisz, pisz, pisz i dawaj mi radość. :*
Łooo... Nie wiem jak to opisać. :D zrobiłaś na mnie takie wrażenie... Nawet nie wiesz jak się ciesze że są razem. :D <3 chyba nie wytrzymam do 20 lipca :D ale dam radę. :D życzę dużo weny! :))
OdpowiedzUsuńBuźka ;**
ps. Myślałam że w drugiej połowie będzie 10:0 dla Niemców xD .
O Jezusie... W końcu!
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, ze ich nie pogodzisz...
Całe szczęście, że to zrobiłaś.
Dobrze, że Iza zdecydowała się pójść do Marco.
A skacowany Reus? Nie no ten mnie rozwala.
Nigdy bym nie pomyślała, że się popłacze. W sumie... Bella jest dla niego ważna.
Niecierpliwie czekam na nn. ;))) A w wolnej chwili zapraszam do siebie na nowego bloga: http://doskonale-rozni.blogspot.com/
Buziaczki... ;**
Twój blog zaraz będzie miał 30 tys. wyświetleń a mój kom to tylko mały dodatek to pozostałych 12-stu ale muszę coś napisać, bo nie wytrzymam! Jak zawsze zachwycił mnie Twój styl pisania, jakby każde słowo było dobierane przez kwadrans, jakbyś specjalnie szukała go w słowniku... kocham <3
OdpowiedzUsuńNareszcie są razem! Iza wybaczyła Marco co z pewnością nie było łatwe, przecież on kochał inną, brał z nią ślub... szczerze podziwiam Belle :) No a teraz będzie ich ślub,z czego strasznie się cieszę! :D
Dziękuję za nominację do Libster Awards :**
Zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
Udanych wakacji! :* :)
Cudo. Jak ja kocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział. ;)
I w końcu się pogodzili. Matko bałam się że to już nie nastąpi. :)
I ten sms na końcu. Przepiękne.
Na prawdę słów mi brak na to. <3
Jestem zakochana w tym blogu i nic na to nie poradze... :D
Czekam z niecierpliwością na kolejny. <3
Buziaki. ;***