Iza.
Przechodziłam
koło parku, gdy usłyszałam czyjś damski głos.
-
Masz ją załatwić jasne? Nie obchodzi mnie jak, nie obchodzi mnie
gdzie. Masz to zrobić bo inaczej nie będzie nagrody.
-Ale
przecież mówiła Ci, że nie chce odzyskać Marco więc o co Ci
chodzi- sprzeciwiał się męski głos.
-Nie
możemy tak ryzykować kotuś. Nie mogę stracić takiej szansy, żeby
poślubić piłkarza i nie martwić się już nigdy w życiu o kasę-
usłyszałam urywek rozmowy po czym zaczęłam biec orientując się,
że dwójka osobników mnie goni. To była Jenny. I jakiś jej
kochanek, mało mnie to obchodziło. Jedyne co było ważne w tej
chwili to żeby uciec jak najdalej. Wpadłam w jakąś dziurę i
leżałam na trawie jak długa.
Po
chwili zobaczyłam nad sobą mężczyznę z nozem w ręku wiec
zaczęłam krzyczeć.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
-Iza,
Iza, co Ci jest?
-Mela?-
usiadłam gwałtownie na łóżku miarowo uspakajając oddech.
-To
tylko zły sen siostra, połóż się.
Przez
długi czas nie mogłam usnąć. Przypomniałam sobie moje pierwsze
spotkanie z Reusem po powrocie z Berlina. "Mam kogoś"-
tylko tyle był w stanie z siebie wykrzesać. Żadnego miło Cię
widzieć, też tęskniłem. Nawet nie zaciekawił się co u mnie.
Dlaczego przyjechałam, co czułam przez ten czas bytując jak
roślina w tym Berlinie. Zero reakcji. Poszłam przygotować sobie do
kuchni herbatę z miodem. Taką gdy zawsze nie mogłam zasnąć, taką
na chandrę.
Po
chwili w kuchni znalazła się Mela.
-Też
nie śpisz?- zapytałam podając jej parujący kubek.
-Nie
mogę. A Tobie co jest? Tylko bez żadnej ściemy.
-Mela
co ja sobie myślałam co? Że przyjadę tu i rzucę mu się w
ramiona? Nonsens. Zrobiłam sobie niepotrzebnie nadzieję. Gdy mi
powiedział, ze jest z kimś to zrobiło mi się tak jakbym
bezpowrotnie coś straciła. Jego miłość rozumiesz? Jakby cząstka
mnie umarła. Przez te 4 lata żyłam tylko z tą myślą, że On
gdzieś tam jest i mimo wszystko czeka na mnie. Widziałam jak się
obściskiwali po tym meczu ale to do mnie jeszcze nie docierało. A
teraz On po prostu nawet nie przyjdzie na spokojnie porozmawiać o
byle czym. Byliśmy przecież przyjaciółmi. A kim teraz jesteśmy?
Sama nie wiem. Mam wrazenie, że jestem dla Niego wrogiem. Nie wiem
czemu.
-Izuś
może nie do końca Ci jeszcze wybaczył, że nie przyjęłaś wtedy
oświadczyn.
-Nie
Meluś, to nie to. A wiesz co jest najgorsze? To, że jak zobaczyłam,
że tą Jego panną jest ta sama pani psycholog, którą wtedy
ujrzałam w Berlinie to mnie szlag jasny trafia. Nienawidzę Jej po
prostu. Jest taka idealna. Dojrzała. Nie chcę być taką jędzą
rozumiesz? Nie tak mnie wychowali. Ale nie umiem stłumić w sobie
tego uczucia.
****
Amelia
Czyż miała mieć dziś oficjalne otwarcie swojego butiku oraz
ukazanie najnowszej kolekcji swoich ubrań więc od rana chodziła
cała nabuzowana pozytywnymi endorfinami co przekładało się na
wszystkich dookoła. Jako, że jestem jej najlepszą przyjaciółka i
obiecałam jej to poszłam pomóc blondynce do butiku przystroić
miejsce na wieczorna imprezę.
Gdy
weszłam do srodka kilka osób juz było zajęte rozkładaniem balonów
w odpowiednie miejsca. Zabrałam się również za wpuszczanie
powietrza do balonika gdy podszedł do mnie Reus. Nie miałam pojęcia
skąd się tam wytrzasnął.
-Dobrze
widzieć, że sława i sukces Jej nie zmieniły- stwierdził po czym
skinął głową na Mele o której wyrażał właśnie opinię.
-Nie
zmieniły- odparłam.
-Jak
idzie w studiu?- zapytał
-Myślałam,
że to będzie zabawa ale nikt mnie nie ostrzegł przed egoistycznymi
muzykami.
-Zawsze
byłaś zdolna do czegoś więcej niż sądziłaś.
Odszedł
po chwili. Nie wiedziałam co mówić, nie wiedziałam jak się mam
przy Nim zachowywać. Raz jest zimny jak lód, potem podchodzi jak
gdyby nigdy nic. Postanowiłam obrać pozycję neutralną i nie brać
tego wszystkiego sobie do serca, bo to zbyt wiele mnie kosztuje. Będę
bez emocjonalna w tych stosunkach.
Gdy
skończyłam pomagać Meli wpadłam jeszcze do studia nagraniowego.
Miała się zgłosić dziewczyna, Maya bodajże. Gdy doszłam na
miejsce czekała juz w środku grając na fortepianie i śpiewając
swoja piosenkę. Nie zauważyła mnie. Była taka świeża, niewinna,
a Jej głos rozbrzmiewał niczym anioł. Od razu bez namysłu
zaproponowałam Jej kontrakt. Obiecała, że się zastanowi..
*****
Nawet
nie wiem kiedy zbliżył się wieczór. Ubrana w swoja najlepszą
sukienkę poszłam do butiku na otwarcie nowej Kolekcji Melki.
Impreza była świetna. Wszyscy się dobrze bawili jakby znali się
od zawsze. Rozpromieniona Amelia podeszła do mnie z radosnym
uśmiechem.
-
Hej Izo M.
-Co
jest?- zapytałam
-Mam
coś dla Ciebie. To podziękowanie za pomoc- stwierdziła dziewczyna
wręczając mi sukienkę.
-Melaaaaa.
Dziękuję ale nie musiałaś.
-Jak
sprawy z Marco?
-Co
masz na myśli?- udałam głupia patrząc na blondynkę.
-Izka!
-Marco
wydaje się szczęśliwy i kocha Jenny....
-Dobra
słuchaj.... Nie rozglądaj się teraz. barman cały wieczór spogląda
na Ciebie. No idź.!
Zwinnym
krokiem podeszłam do baru. W końcu co mi szkodzi. Nie mam nic do
stracenia. Naprawdę okazał się miłym chłopakiem, i nawet
potrafił mnie rozśmieszyć.
-Hej-
obok mnie kolejny raz dzisiejszego dnia wyrósł Marco.
-Hej.
-Gotowa?-
zapytał
-Na
co?- zapytałam nic nie rozumiejąc o co może chodzić Niemcowi.
-Nie
idziesz do domu?
-Nie
wiesz chyba zostanę- odparłam spoglądając na młodego barmana.
Nic
nie powiedział tylko nachylił się do mojego ucha i szepnął:
-
Nie jest dla Ciebie wystarczajaco dobry- założył kurtkę i
wyszedł.
Byłam
wściekła. Co on sobie wyobraża. Wzięłam z lady torebkę i
wybiegłam za nim na zewnątrz. Tak mna buzowało, ze mogłabym
rozwalić wszystko co jest pod moim zasięgiem.
-Hej!
nie rób tak!- krzyknęłam stojąc na schodach.
-Jak?
-
" Nie jest dla Ciebie wystarczajaco dobry" Nie chcę żebyś
tak mi mówił Marco. To nie w porządku w stosunku do mnie i w
stosunku do Jenny- weszłam do srodka trzaskając drzwiami.
To
naprawdę nie było fair. Skoro jest z Jenny nie powinno Go obchodzić
co robię ze swoim życiem. Sam mi dał do zrozumienia, że dla niego
nie ma tam miejsca .
**************
Hej
Kochane :)
Rozdział
taki bardziej dialogowy niż poprzednie ale mam nadzieję, że się
podoba:)
Teraz
będę miała więcej czasu więc postaram się dodawać rozdzialiki
2 razy w tygodniu, może nawet 3 jak się uda :)
Przewiduję
jeszcze ok 12 rozdziałów i będziemy musiały się pożegnać :(
Ale
nie martwcie się:)
Juz
mam w planach kolejny blog ;)
Buziaczki:*
Bardzo mi się podobał ten rozdział! <3
OdpowiedzUsuńOstatnia scena była najlepsza. W sumie Iza ma rację. Dlaczego on miesza się w jej życie skoro dla Izy nie ma już miejsca w jego życiu?
Ale mimo to go kocham! :)
Mam nadzieję, że zrobisz tak, aby oboje byli szczęśliwi. ;) Może oboje? Razem?
To już zależy od Ciebie. ;)
A co do następnego bloga, też będzie o BVB? ;) Przepraszam, ale moja ciekawość jest straszna. ^^
Ściskami i życzę duuużoo weny. <3
tak, kolejny blog również o Marco :)
UsuńRozdział jest cudowny. Tak przyjemnie mi się go czytało. :D
OdpowiedzUsuńTaki inny po prostu. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba....! <3 :)
Oby Izie się udało w tym studiu nagrań, bo szkoda mi jest jej strasznie. ;c
A ostatnia scena świetna.! Widać od razu że Marco nadal coś czuje do Izki i próbuje oszukać siebie. Coś mu nie wychodzi... :D
Trzymam mocno kciuki że te zakochańce wyjaśnią wszystko i będą razem. :D Nie chce żeby się kończył ten blog. ;c Za bardzo go uwielbiam noo. ;cc Ale jak już będzie miał się kończyć to oby z Happy Endem ! :D
I mam nadzieję że kolejny blog też będzie o Borussii.
Całuje. ;***
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO matko! Już myślałam, że to na prawdę, a to był tylko sen. Co za ulga!
OdpowiedzUsuńAle czuję, że Jenny coś wymyśli i tak...
Za facetami się nie nadąży... Są zmienni jak pogoda... Wiem coś o tym... A mówią, że to kobiety takie są :D
Marco zaczyna zachowywać się troszkę egoistycznie. Jest z Jenny [której szczerze nienawidzę], a mówi Izce czy ktoś inny jest dla niej dobry czy nie...
Rozdział super :)
Czekam na nowy i zapraszam do mnie ;*
Pozdrawiam ;**
Ja tak uwielbiam to opowiadanie, że głowa mała. Nie jestem w stanie sobie wyobrazic, że ono się skończy. Ale masz szczęście, że zabierzesz się za nowe:)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to rozumiem w pełni Izę. Chce zaczac życie na nowo a Reus Jej na to nie pozwala. Przecież wyraził sie jasno: Jest z Jenny!. Nie rozumiem co On pies ogrodnika?
I ten początek!...Naprawdę uwierzyłam, że to nie sen tylko jawa. Kamień z serca.
Czekam z niecierpliwoscia na nastepny.. Mam nadzieję, że Reus sie ogarnie
Buziaki:**
Ile emocji w tym rozdziale!
OdpowiedzUsuńTen Reus to niech sie w końcu zdecyduje. Bo On sam nie wie czego chce.
Niby jest z Jenny a ciągle niby przypadkiem podchodzi do Izy. Wtedy jak przyjechała sam do niej podszedł a teraz co On wyrabia? ZAZNACZA SWOJE TERYTORIUM CZY CO?
Przecież Ona też ma prawo do szczescia.
Wkurzyłam się na Niego no ale nadal mam nadzieję, że będą razem. Bo pasują do siebie ♥
Czekam na nexta.
Pozdrawiam, MARYSIA :)
No hej :*
OdpowiedzUsuńEch, Marco, Marco.
Po co On się tak męczy z tą Jenny skoro nadal czuje coś do Belli?
Przecież to widac gołym okiem. Jeśli by tak nie było to cieszyłby się, że kogos poznała a nie przeszkadzał by Jej.
Iza bardzo dobrze zrbił, ja na Jej miejscu to dałabym Mu w pysk.
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam:*
No nie, teraz to przesadził, co On teraz tu tworzy?
OdpowiedzUsuńNie ma najmniejszego prawa się tak zachowywac.
Jeszcze nachylił sie do Jej ucha, żeby barman pomyślał, że jest zajęta!
A teraz sobie pewnie pognał do Jenny jakby nigdy nic.
Grrrrr!
Reus, opanuj się i wracaj do Izki!
:*
Oj Reusiu, Reusiu.
OdpowiedzUsuńMamy czarno na białym, że nie wybił sobie jeszcze Belli z głowy.
Tylko nie rozumiem Jego zachowania.
On może sobie tworzyc nowy związek z Jenny a Ona to juz nie?
Rozumiem Izę, szkoda mi Jej, bo nadal Go kocha.
Pozdrawiam.