czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 37

Mam ochotę go za­bić, nie dla­tego, że go niena­widzę bo go kocham.
Chce go za­bić tyl­ko dla­tego, że nie mogę znieść myśli, że je­go ust do­tykają in­ne us­ta niż moje.
Nie mogę znieść te­go, że już nie na­leży do mnie..


IZA:

Jak się czuje odrzucony człowiek? Jak ostatnia ofiara losu. Kocham Go a On na powitanie był mi tylko w stanie powiedzieć "Mam kogoś". To jednoznaczne. Chce żebym się odczepiła. Dobrze, nie będę nikomu stawac na drodze. Będę żyła w tym zakłamaniu. Zresztą ostatnimi czasy nic innego nie robię. Mam zamiar udawac, że wszystko jest dobrze i uśmiechac się sztucznie. Może tak właśnie musi byc? Najwidoczniej pisane jest mi to, że wszyscy ode mnie odchodzą tylko nie Ona. Długonoga blondynka czekała już na mnie na lotnisku.
-Tęskniłam Bells
-Ja też Mela- przytuliłyśmy się po czym ruszyłyśmy do domu.





***TYDZIEŃ PÓŹNIEJ***

Razem z Melą wynajmowałam mieszkanie. Było ładnie urządzone i miało taras z pięknym widokiem. Bałam się jak to będzie po naszym powrocie ale widocznie niepotrzebnie. Amelia właśnie dziś otwierała swój własny butik a ja cóż wykupiłam studio sonograficzne i zamierzam promować młode talenty. Wnosiłam ostatnie poprawki w moim nowym miejscu pracy gdy ktoś niepostrzeżenie wszedł do środka.
-To najfajniejsze biuro w jakim byłam.
Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Po co Ona tu przyszła? Nie mam ochoty patrzeć na Jej pięknie wyprofilowaną buźkę i na to jak jest przesadnie miła.
-Teraz jeszcze muszę podpisać umowy z kilkoma zespołami i udowodnic sobie, że to nie jest pomyłka.
-Z tego co o Tobie słyszałam nie sądzę, żeby to był problem.
No pięknie pani idealna psycholog jeszcze szukała informacji na mój temat. Może jeszcze na kozetkę mnie weźmie? No nie powiem ciekawie.
-Mam nadzieję, że masz rację- odparłam
-To jest dla Ciebie- dziewczyna wręczyła mi do ręki zieloną roślinę- Powinien przyniesc szczęście. To drzewko szczęścia. Nie potrzebuje dużo światła tylko podlewaj Go codziennie.
-Będę- wdziałam na usta mój sztuczny uśmiech.
-Mam nadzieję, że Ci się powiedzie. Wiem, że dopiero się poznaliśmy ale wiedz, że tu jestem.
Co to w ogóle ma znaczyć?
"Wiedz, że tu jestem".
Czy Ona właśnie mi grozi? Bo nie zabrzmiało to na przyjacielską radę.
-Dobrze wiedzieć- odparłam krótko.
-Pa Iza.

***

Miałam swoje pierwsze przesłuchanie. Zespół był naprawdę świetny. Nic dodac nic ując. Postanowiłam porozmawiać z liderem, jeśli uda mi się ich wypromowac będzie to mój pierwszy zawodowy sukces.
-O co chodzi?- zapytał chłopak
-Myślę, że jesteście świetni- odparłam
-Jestem zmęczony więc jeśli chodzi o fanklub...
-Nie. Przepraszam. Mam własną wytwórnię i chciałabym podpisać z Wami kontrakt.
-Czemu mielibyśmy się na to zgodzić?
-Przez ostatnie cztery lata byłam w Berlinie pracując dla wielkiej wytwórni, ale zdecydowałam się odejsc bo uważałam, że lepiej poradzę sobie sama. Jeśli zdecydujecie się na mnie to zrobię wszystko, żebyście byli tam gdzie chcecie byc.
-Jakie masz inne zespoły?- zapytał
-Teraz? Nie mam jeszcze nikogo. Chcę, żebyście byli pierwsi.
-Moja była powiedziała mi to samo na studniówce. I była kłamliwą dziwką. Spasujemy ale dzięki.

Cholera! Czy początki zawsze muszą byc takie trudne? A może to ze mną jest coś nie tak? Czego się nie dotknę to rozpływa się niczym bańka mydlana.
-Drzewko szczęścia- szepnęłam ze złością wyrzucając roślinę do kosza.

***

Za wszelkie zło możliwe na tym świecie obwiniałam Jenny. Za kogo Ona się uważa? Już na pewno jakaś paskudna blondyna nie będzie mi mówic co mam robic a co nie. Podbuzowana poszłam do Niej. Jak na kulturę przystało zapukałam grzecznie i dopiero weszłam. Kiedyś nie musiałam tego robic. Wchodziłam do mieszkania Reusa jak do siebie.
-Czesc. Właśnie minęłaś się z Marco- wyrwała mnie z zamyślenia Jenny.
-Właściwie to ja do Ciebie
-Świetnie. Co jest?- odwróciła się do mnie z tym swoim uśmieszkiem na widok, którego zbierało mi się na wymioty.
-Dlaczego przyniosłaś mi to drzewko?
-Chciałam...
-Ja Ci powiem dlaczego- chamsko weszłam dziewczynie w słowo
-Zaznaczasz swoje terytorium i rozumiem to. Ale dla Twojej wiadomości nie chcę odzyskac Marco.
-Nie sądziłam, że chcesz- stwierdziła.
-To w takim razie czego chcesz? Bo ludzie nie są aż tak mili.
-Całe swoje życie chciałam byc psychologiem więc kiedy mi się to udało przyjaciel dał mi drzewko. Ta roślina była symbolem tego, że mi się udało. To właśnie chciałam Ci dac. Dobrze wiedzieć, że nie chcesz odzyskac Marco. Powodzenia- odparła po czym otworzyła drzwi dając mi do zrozumienia, że nie jestem miłym gościem.
Nie uwierzyłam a ani jedno słowo tej podłej jędzy. Nie potrzebnie tam poszłam tylko sobie ciśnienie podniosłam. Podła manipulantka.
************************************
Dobry wieczór :**
Tak się cieszę, że spodobał się poprzedni  rozdział i przede wszystkim wywołał tyle emocji.
Zostawiam w Wasze ręce kolejny :)
Mam nadzieję, że chociaż w połowie tak dobry jak poprzedni.

A teraz wszyscy puszczamy oczkoooo Marco ;)

Miłego:****

8 komentarzy:

  1. WOW! ;o Naprawdę mocny i dobry rozdział.
    Mnie się bardzo podobał i tak naprawdę nie dziwię się Belli, że tak zareagowała, bo tak samo bym postąpiła na jej miejscu. Jenny może i jest miła, ale mnie też by to irytowało jeszcze bardziej.
    Cudowny rozdział. Pozdrowionka. :3
    __________________________________________________-

    http://kolorowa-biel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się narobiło.Ale Izka chyba za ostro pojechała,chociaż z drugiej strony to jej się nie dziwie.Podjerzewam że gdzieś w głębi serca czuje coś jeszcze do Marco i nie może się pogodzić ze ten jest z inną dizewczyną,ale mam nadzieję,że nie długo się wszystko ułozy i znów będą razem :)
    Zapraszam
    http://serduszkowee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ulala... to się narobiło :3
    Co ja się tu będę rozpisywać, dziewczyny wyżej już wszystko napisały ;) Rozdział cudowny <3 Mam nadzieję, że to jakoś się ułoży :) Czekam na nexta <3
    Buziaki :* ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka wredna Jeny....boszzz niecierpie jej co za krowa.... Biedna Iza..szkoda mi jej
    Rodział boski. Czekam na nn <3
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łoo ale Izka jej pojechała :D Czuje, że ta Jenny nie ma zbyt dobrych zamiarów w stosunku do Izy... Mam nadzieje, że Marco szybko z nią zerwie i znowu będą razem z Izką :D
    A Iza znajdzie jeszcze zespół lepszy niż ten co przesłuchała :D
    Czekam na nowy rozdział :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. I dobrze Jej powiedziała, jeszcze z jakimś wiechciem przychodzi jakby nigdy nic.
    A te słowa Pamiętaj, ze tu jestem co to w ogóle miało być.
    Nie zabrzmiało zbyt przyjaźnie.
    Grrrr
    Czekam na nn
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha, Ale Izka poleciała. Ale bardzo dobrze. Wkurza mnie tak wredna Jeny. Co za ludzie ... -,-
    Szkoda mi Izki że nie wyszło z tym zespołem.
    Świetny rozdział i czekam na nexta .! <3

    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  8. Z każdym rozdziałem kocham coraz bardziej to opowiadanie.
    Opisy sytuacji są po prostu bajeczne. Czuję się jakbym to ja była na miejscu Izy i to wszystko przeżywała!
    Bardzo Jej współczuję nigdy nie przestała kochać Reusa, wraca do Niego a tu jakaś Jenny, która jakoś nie wzbudzaa mojej sympatii.
    Czekam z niecierpliwością co będzie dalej.
    A w międzyczasie zapraszzam do siebie ;_)

    OdpowiedzUsuń