Czasem wydaje się jakby to było wczoraj...To uczucie w którym nikt nie kochał tak zażarcie, nie śmiał się tak mocno, tak bardzo się troszczył. Czasem wydaje się jakby to było wczoraj a czasem jakby to były wspomnienia kogoś innego.
4 LATA PÓŹNIEJ
*OCZAMI IZY*
Minęły cztery lata kiedy ostatnio byłam w Dortmundzie. Cztery długie lata. Miałam tam wszystko przyjaciół, chłopaka, robiłam to co kochałam. Przyjechałam do Berlina z wizją podboju świata. Myślałam, że będę odkrywać młode muzyczne talenty odsłaniając im drogę do sławy. O jakże się myliłam. Jestem marną sekretarką w wytwórni muzycznej dla której nie liczy się prawdziwy talent tylko zawartość portfela. Choćbyś fałszował jakby Ci słoń na ucho nadepnął to nic. Jeśli masz pieniądze to i tak będzie dobrze.
Co z Marco? Przez pierwsze dwa lata było w porządku. Odwiedzał mnie w Berlinie, bo nie miałam czasu na dotarcie do Dortmundu. Pewnego pamiętnego dnia przyjechał do mojego domu. Otworzył czerwone pudełeczko z którym był pierścionek. Tak, oświadczył mi się. Byłam przerażona. Rozkręcałam swoją karierę a On proponował mi małżeństwo. To było stanowczo za wcześnie. Zamknęłam na Jego oczach pudełko dając Mu do zrozumienia, żebyśmy jeszcze poczekali. Poszliśmy spać a rano obudziłam się sama. Z karteczką na poduszce.
Ja tak nie potrafię. Wybacz.
To był koniec. Zrozumiałam to od razu. Tęskniłam każdego dnia toteż rzucałam się w wir pracy. Utrzymywaliśmy kontakt telefoniczny, rzadki ale przyjaźniliśmy się nadal. Gdy zadzwonił do mnie z informacją, że mają mecz w Berlinie ucieszyłam się. Miałam zamiar tam pójść. Było ciężko wyrwać się z pracy ale dałam radę. Byłam bardzo spóźniona. Gdy zaszłam na miejsce wszyscy już opuszczali stadion. Wtedy w tłumie ujrzałam Go. Był tak samo przystojny jakby czas stanął dla Niego w miejscu. Już miałam podejść gdy obok ujrzałam ładna blondynkę łapiącą Reusa pod ramię. Zabolało. Choć nie byliśmy już razem dlaczego tak cholernie bolało? Wybiegłam z płaczem wpadając na jakiegoś mężczyznę. Przewróciłam się i skręciłam kostkę. Uparł się, żeby mi pomóc. I tak się stało. Wysoki brunet pomógł mi i został na dłuższy okres w moim życiu. Byliśmy parą ale nie kochałam Go. Nawet ze sobą nie sypialiśmy. Wyczuwał to, bo po pewnym czasie odszedł. Nie chciał żyć obok mnie tylko ze mną a to nie było możliwe jeśli w mojej głowie wciąż był blondyn. Zostałam sama. Moja Mela została projektantką mody w Los Angeles. Wszyscy byli kimś. Tylko nie ja.
***OCZAMI MARCO***
Minęły 2 lata od mojego zerwania z Izką. Kolejny raz wzięło mnie na wspomnienia. W Dortmundzie zostałem sam. Nie było już dawnego składu pszczółek. Został tylko Mats, Leo i Goetze, który niedawno wrócił z Bayernu.
Iza. Pewnego dnia mieliśmy mecz wyjazdowy do Berlina. Pierwsza moja myśl. Zobaczę Ją. Ucieszyłem się. Strzeliłem wtedy dwa gole. Energia m,nie roznosiła. Lecz po meczu nigdzie Jej nie było. Nawet nie dała znać, że nie przyjdzie. Stałem jak debil przed stadionem wypatrując mojej kochanej Belli. Czułem się jak ostatni idiota. Ona miała mnie gdzieś a ja czekałem. Z zamyślenia wyrwała mnie Jenny- nasza psycholog, chwytając mnie za ramie oznajmiła, że wszyscy idziemy na imprezę. To był definitywny koniec z Izą. Nawet nie zadzwoniła. Ani razu do tej pory. Powoli doszedłem do siebie. Zapoznając bliżej Jenny zostaliśmy parą. Dziś jestem szczęśliwy. Kocham Ją.
***IZA***
Męczyłam się kolejny dzień w tym zasranym berlinie. Ślęcząc nad papierami projektów, których i tak nikt nigdy nie zobaczy. Przerwał mi mój wredny szef, który wkroczył do biura.
-Czemu przyjechałaś?- zapytał.
-Chciałam odkrywać i zawierać kontrakty z zespołami, które mogą komuś zmienić życie.
-Tak myślałem, że jesteś jedną z nich. Ja tez byłem, ale później to rozgryzłem. Nazywa się to show biznesem nie bez powodu. Jesteśmy tu dla pieniędzy.
-Nawet jeśli produkt jest do niczego?- zapytałam.
-Szczególnie wtedy.
-Nie chcę tak. Nie chcę w tym uczestniczyć. Chcę mieć Twoje stanowisko ale nie takim sposobem. Odchodzę- rzekłam zbierając swoje rzeczy.
To wszystko to jedna wielka ściema. Nie zamierzam tak żyć. Oszukiwać samą siebie. Otwierając w domu samotnie butelkę wina wybrałam numer Meli.
-Cześć. Wiem, że już późno tylko.... Co się z nami stało? Nie wiem już kim jestem albo jak się tu znalazłam. Tęsknię za tym kim byłam. Chcę mieć znowu dom i prawdziwych przyjaciół. Taka przyjaźń w jaką wierzyliśmy. Tęsknię za tym. Tęsknie za Tobą- nagrałam się na automatyczna sekretarkę, bo wiecznie zapracowana Mela nigdy nie odbierała. Nie czekając długo na odpowiedź od dziewczyny otrzymałam SMS-a.
Też tęsknię mała. Mam dość. Wracajmy do domu. Tam gdzie nasze miejsce. Wracajmy do Dortmundu.
W przebiegu godziny zabrałam wszystkie rzeczy do walizki i siedziałam w samolocie.
***
Signal Iduna Park. Moje miejsce. Pierwsze miejsce, które odwiedzam po moim powrocie. Miejsce, w którym wszystko się zaczęło. Miejsce w którym dorosłam. Przede mną zarysowała się sylwetka. Dobrze znana mi sylwetka.
-Cześć. Ile czasu minęło?- zapytałam.
-Dwa lata.
-Nawet więcej. Tęskniłam za Tobą Reus.
-Mam kogoś- zaoponował oddalając się daleko.
Zebrałam się powoli na lotnisko. Odebrać Melę. Moją Kochaną Melę.
********************************************************
No i jetem Kochane :*
Naprawdę poważnie rozmyślałam nad zakończeniem bloga. Ale wpadłam na to, żeby jeszcze troszkę namieszać :)
Więc smutno ale jest :)
Pozdróffki :***
Kalina ♥
No jak mogłaś! :(( Nie spodziewałam się, że minie tyle czasu. I że tak się pozmienia ich życie. Ciekawa jestem czy Marco na prawdę kocha tą Jenny czy tylko tak sobie wmawia..
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :)
Czekam na nowy i zapraszam do mnie :)
Pozdrawiam ;*
Złamałaś mi serce... :'(
OdpowiedzUsuńTo takie straszne... taki smutny rozdział.. :/
A może jednak będą razem? Ja tak bardzo tego chcę. <3
Naprawdę mnie zaskoczył ten rozdział. Ty mnie zaskoczyłaś. ;)
Czekam na następny i nie wyobrażam sobie zakończenia bloga. :3
Całuję. :*
Hejka ryczałam przez cały rozdział błagam nie rozdzielaj ich. Bardzo cię proszę pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńCzytajac początek ryczałam, czytajac koniec ryczałam.
OdpowiedzUsuńPiękne toooooo! ♥
Szkoda, że sie rozstali tym bardziej, że wtedy jednak Marco nie był z Jenną jak Iza przyszła na mecz. :(
Boże chyba najsmutniejszy rozdział jaki kiedykolwiek czytałam.
OdpowiedzUsuńI najpiękniejszy zarazem.! ♥
Buziak:*
Płacze, jak głupia płacze. ;c
OdpowiedzUsuńTak jest mi ich szkoda. Oni muszą być razem. ;cc
Ona przyszła na mecz i zobaczył Reusa z Jenny.
Ma wyczucie czasu.!
Oni muszą być razem.
Czekam na nexta.
Buziole :***
Dlaczehlgo rlto im zrobilas?! Ryczę..... :'(.... Nie umiem nic napisac...przepraszam.... rozdzial jest boski <3 Ale smutny...
OdpowiedzUsuńCałłuję.. :-*
Nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo jak to przecież byli szczęśliwi. I oświadczyny!
O Boże teraz to już kompletnie się załamałam.
Czytając ten rozdział czułam jak łamie mi się serce przy czym łzy same spływały po policzku... Ten rozdział jest cudowny, przecudowny.. Jak ten cały blog. Czytając te wszystkie rozdziały miałam takie emocje że brak słów... Pisz dalej bo masz do tego talent. ;')
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny i dodaje go do swoich ulubionych. ;D
Pozdrowionka. ;**
Poryczałam siĘ i to nie jeden raz!
OdpowiedzUsuńJakie to piękne ♥
Szkoda, ze nie są razem ale mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości ich losy ponownie sie splotą.
Jakoś nie lubię tej Jenny, gdyby wtedy nie podeszła do Marco w tym Berlinie być może że byłby teraz z Izą.
Jak On o Niej pieknie mówi!!!!
MOJA BELLUŚ! ♥
Nie, no ryczę
Ryczę ryczę ryczę!
OdpowiedzUsuńNic wiecej w stanie nie jestem napisać bo ciekie mi ciurkiem!
Dziękuję za tak wspanaiły rozdział ♥
Wow... Nie spodziewalam się tego .... 4 lata a ich związek stal się ruiną. Mam nadzieje ze Iza zawalczy o Marco a on zrozumie że nie kocha Jenny i wróci do Izy. Cudeńko rozdział. Czekam z przyjemnoscia na nastepny. ;**
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuję ;*** <3
Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji.
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że się rozejdą no ale nie w takich okolicznościach.
Cieszę się, że Izka wróciła do Dortmundu.
Mam nadzieję, że jeszcze im się ułoży
Pozdrawiam
Monika ♥
Nie no ja myślałam,ze on będzie na nią czekał do końca a tu jakaś Jenny.Chociaż z drugiej strony nie można mu się dziwić skoro Iza nie odzywała się do niego i totalnie go sobie jego olała.Tylko co teraz?Mam nadzieję,że małymi kroczkami odbudują to co między nimi było przed jej wyjazdem....przecież oni do siebie pasowali...czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i zapraszam na nowość :)
OdpowiedzUsuńmarco-und-laura.blogspot.com
Pozdrawiam :*
Nie no wiedziałam, ze to się tak potoczy!
OdpowiedzUsuńI po co ta Jenna wtedy podeszła.
Grr nie lubie małpy, chociaż wcale Jej nie znam.
Niech się odczepi.