sobota, 11 października 2014

Rozdział 60

Leżenie, czytanie, znów leżenie. I tak w kółka, dwadzieściacztery godziny na dobę. Izabela Malinowska była uwięziona w sypialni niczym w więzeniu. Zmieniając co chwila pozycje na łóżku myślała, że oszaleje. Wydarła więc strony z najnowszego magazynu Fashion i zaczęła puszczać papierowe samolociki, które lądowały na zimnej posadzce w korytarzu. Wracający Marco z treningu skierował swe kroki po ciemnych panelach gdy zobaczył papierowe środki transportu. Zostawiając torbę w salonie wychylił głowę zza drzwi dziewczyny co kosztowało Go wylądowaniem samolociku prosto na Jego idealnie ułożonej grzywce.
-Byłaś grzeczna?- zapytał przekraczajac próg drewnianych drzwi. Po piorunującym spojrzeniu brunetki jednak pożałował tego pytania.
-Obudziłam się i leżałam i leżałam i leżałam. Co miałabym takiego szalonego robić? Jedynym ekscytującym zajęciem było liczenie książek na półce.
-Izka, przecież wiesz że musisz leżeć. Chyba dziecko jest najważniejsze prawda?
- zapytał blondyn spoczywając tuż obok dziewczyny.
-Ciągle Cię nie ma, godziny się strasznie dłużą a ja umieram z nudów. Czy muszę cały czas leżeć, czy naprawdę choć jeden dzień, jeden wieczór nie mogę zafunkcjonować jak normalny człowiek?- spojrzała na Marco tym swoim wzrokiem, który sygnalizował że Niemiec zmięknie i zrobi wzystko co zechce dziewczyna.
-Co znowu wymyśliłaś? Nie patrz sie tak na mnie bo na nic się nie zgodzę.
-Marcooooooo. Kochanie wiesz przecież że muszę coś zrobić bo oszaleję
- złapała chłopaka za materiał bluzy nie dając Mu jakiejkolwiek szansy odwrotu.
-To ja zaraz oszaleję wiesz? Co znów wykombinowałaś?
***
Dziewczyna promieniała na samą myśl, że choć na chwilę będzie mogła oderwać się od szarej rzeczywistości. Poprosiła Marco o gruntowne zakupy a sama podzwoniła po najbliższych przyjaciółkach by dotarły do Niej.
-Jestem, kupiłem wszystko co chciałeś mam nadzieję- odrzekł Marco wchodząc do pomieszczenia.
-Teraz masz wolne, chcę porozmawiać z dziewczynami, ok? Może ulotnić się na godzinkę?
-Tylko na godzinkę ok? Ani minuty dłużej, bo...
-Tak wiem, muszę leżeć-
stwierdziła słysząc dzwonek u drzwi.-Już idź sobie.
Gdy otwierała drzwi chciała pokazać swój wewnętrzy spokój aczkolwiek szargało Nią mnóstwo sprzecznych emocji. Jak wytłumaczyć przyjaciołom, że tak na prawdę może za parę miesięcy Cię nie będzie na tym świecie? Czy jest jakikolwiek sposób aby w miarę delikatnie móc to powiedzieć?
-Usiądźcie sobie- rzekła do dziewczyn prowadząc Je wprost do salonu. Wiedziała, że musi od razu im wszystko powiedzieć bo w przeciwnym razie odwaga Ją opuści i nic z tego nie wyjdzie.
-Chcę Wam coś powiedzieć- wstała krążąc nerwowo po pokoju. Towarzystwo natychmiastowo spojrzało na siebie zdając sobie sprawę, że coś poważnego musiało się stać. Tylko jedyna Mela wiedziała co przyjaciółka chciała Jej powiedzieć toteż podeszła do przyjaciółki łapiąc Ją za dłoń by dodać otuchy. -Jak już wiecie, co zresztą widać jestem w ciąży ale może to niekoniecznie jest wesoła wiadomość. Przynajmniej dla niektórych, Marco na początku wcale nie cieszył się z tej wiadomości ale jakoś Go przekonałam do tego by nie miał mi tego za złe. Słuchajcie, moja ciąża jest zagrożona, jest taka ewentualność, że może mnie zabraknąć po porodzie. Lekarze sugerowali mi usunięcie płodu ale ja tak nie umiem, jest bardzo mała szansa tego, że przeżyję dlatego chciałabym żebyście wiedziały to ode mnie niż potem...
-Nic takiego się nie zdarzy Bella- w zdanie brunetki wcieła się Amelia- Urodzisz to dziecko i wzystko będzie dobrze.
-Mimo wszystko chciałabym, żebyście mieli na Marco oko, chciałabym żeby to dziecko było szczęśliwe. Chciałabym móc Je wychowywać razem z Nim, zmieniać te śmierdzące pampersy i uczyć Je siadania na nocniku. Cieszyć się gdy powie pierwsze słowo i głaskać Go po małej główce by uspokoić Go przed snem ale nie mam pojęcia co z przyszłością. Nie mam bladego pojęcia.

Na wszystkich zebranych twarzach pojawiły się łzy rozpaczy, nie mogły wyobrazić sobie że mogłoby zabraknąć Izy. Zawsze była pełna życia i wszędzie było Jej pełno. Nie dało się Jej nie lubić, Ona po prostu była Izą.
***
-Cześć kochanie- od progu mieszkania zagadnął Reus upewniając się, że towarzystwo rozproszyło się do swych domów.-Co robisz?- zapytał gdy ujrzał swą narzeczoną głęboko osadzoną w fotelu z kartką i długopisem w ręku.
-Oszalałaś? Co Ty robisz? Do kogo ten list?- zapytał wyraźnie wzburzony czytajac pierwsze litery zdań.
-Wręczysz Go naszemu dziecku gdy skończy siedem lat. Myślisz, że to wystarczający wiek żeby cokolwiek zrozumiało?
-Iza przestań! Nie ma mowy o żadnym liście, może film jeszcze nakręcisz? Nie chcę słyszeć o żadnych takich ekscesach, przeżyjesz rozumiesz?-
ukucnął by złapać dłonie dziewczyny i ucałować ich wewnętrzną stronę.

-Ja tylko chcę, żeby mnie pamiętało, mojej mamy zbytnio nie pamiętam i wiem jakie to ważne.
-Wszystko będzie dobrze kochanie, nic sie nie stanie. Nie pozwolę na to.

Marco Reus chciał ochronić brunetkę przed całym światem ale zdawał sobie sprawy, że jest zbyt słaby na to. Wydałby całe pieniadze by ocalić dziewczynę ale nie jest Bogiem by cokolwiek zrobić w tej sprawie. Chciał jak najszybciej poślubić dziewczynę, nie wiadomo co przyniesie jutro.
***
Najszybciej napisany rozdział w moim zyciu:)
Jeszcze wczoraj miałam jakieś może 4 zdania napisane i brak jakiejkolwiek weny na resztę. Dzisiaj dodałam to:)

Do końca zostało jakieś 2 rozdziały, tymczasem zapraszam na mój drugi blog--->LINK

Na razie jest tylko jeden rozdział, ale niedługo ( jak mnie wena najdzie dodam coś kolejnego:)
Pozdrawiam, Kalina :*

12 komentarzy:

  1. Hmmm, nie wiadomo jaki plan masz na koniec tego bloga, a ja się boję, że moje obawy co do Twojego toku myślenia się sprawdzą :C
    Czekam, żeby dowiedzieć się co dalej :)
    Pozdrawiam i życzę weny :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku biedny Marco :( tak jest mi go szkoda :/
    Nie mogę sobie wyobrazić co on teraz czuje....
    mam nadzieję, że mimo wszytsko Iza przeżyję.
    Czekam na następny, który mam nadzieje, że dodasz szybciutko :)
    Pozdrawiam i życzę weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje życie już nigdy nie będzie takie same,jeśli ją uśmiercisz! :<
    Błagam cię,nie rób tego :c
    Wszystko wspaniałe,mnóstwo emocji,uczuć,tak mi szkoda Izy i Marco.
    To musi skończyć się dobrze. :)
    Czekam na kolejny!
    Buziaki kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. tak szybko koniec? ;-; szkoda, ale liczę na happy end :D mam nadzieję, że tak się ułoży :3 czekam na nn i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh... Rozdział jest wprost cudowny <3

    Iza musi przeżyć.... Nie wyobrażam sobie co stałoby się z Marco po jej śmierci.
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział, choć smutny. Iza bardzo świadomie podchodzi do tego co może się stać. Prawda jest taka, że trzeba wierzyć, ale i przygotować się w takim przypadku na gorszy scenariusz. Liczę jednak, że ta czarniejsza wizja się nie spełni i oczywiście Iza, Marco i ich dziecko będą żyli długo i szczęśliwie :)
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I teraz chce mi się płakać...
    Dobrze rozumiem Bellę, ale nie potrafię tego do siebie dopuścić. Iza i śmierć? Iza, która nie zobaczy swego dziecka? A co z Marco? Ja wiem, że on sobie poradzi, ale będzie mu niewiarygodnie ciężko...
    Jestem strasznie ciekawa jak to wszystko poturlasz do końca. :)
    Kocham i pozdrawiam! <3
    Buziaki :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja płacze !!
    Nie wierzę, jaki ten rozdział jest cudowny. <3
    Dobrze że Marco się tak troszczy o Izę. ;)
    Ona musi przeżyć. Proszę no... ;c
    Nie mogę się doczekać kolejnego, tak cudownego rozdziału jak ten.

    Pozdrawiam. <3 ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozumiem Izę i jej świadomość, że może umrzeć po porodzie i to, że chce zostawić list dla dziecka.
    Rozumiem też Marco, który nie dopuszcza do siebie tej myśli i będzie o nią walczył do samego końca.
    Jednak musi liczyć się z tą ewentualnością, że jego ukochanej może zabraknąć i powinien zrobić wszystko, aby otoczyć to malutkie niczemu winne dziecko miłością za obojga rodziców.
    Ja jednak do końca będę wierzyć, że wszystko się ułoży i Iza przeżyje :)

    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie Ci to wyszło :* Szkoda, że Izy może zabraknąć i nie mogę sobie wyobrazić, że coś moze jej się stac, jeju.. :( Ona musi urodzić to dziecko i zyć długo i szczęśliwie z Marco, inaczej być nie może! :*
    Czekam na następny :*
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały rozdział i się poryczałam .
    Szkoda mi Marco . Mam nadzieje że wszytsko się jednak dobre ułoży .
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejka jaki boski rozdział <3
    Popłakałam się, biedny Marco... licze że wszystko się ułoży.rozumiem też Ize która musi cierpieć, i dobrze żeby napisała ten list do dziecka :*
    P.S
    marcbartraandmarcoreus-cinderella.blogspot.com
    Zapraszam na nowy licze na komentarz ;*

    OdpowiedzUsuń