Nadszedł
ten jakże ekscytujący dzień. Czym dla ludzi jest ślub? Dla wielu
kobiet zapewne małżeństwo jest sensem życia, realizowaniem samej
siebie, dążenia do doskonałości we dwoje, sprawianiem by świat u
boku drugiej osoby był coraz piękniejszy. To taki idealny
scenariusz gdy panna młoda spełnia swe najskrytsze marzenia
stawając na ślubnym kobiercu. Lecz Izabela Malinowska od samego
rana była pełna niepokoju, zdążyła to zauważyć Mela która
pełniła w tej chwili funkcję osobistej stylistki młodej Niemki.
-Iza?
Co jest? Od piętnastu minut się nie odzywasz wpatrując się tępo
przed siebie. Masz wątpliwości?- zapytała blondynka przerywając
na chwilę rozczesywanie długich włosów brunetki.
-Nie.
Po prostu to miał być idealny dzień. Taki jaki zawsze się śni
małym dziewczynkom po nocach. Książę oświadcza się księżniczce,
pobierają się i żyją długo i szczęśliwie. Czuję się źle,
naprawdę źle Mela.
Przyjaciółka
z niepokojem usiadła obok Belli by wysłuchać do końca Jej
wywodów. Już wiedziała, że wcale Jej się nie podoba sens
monologu przyszłej Pani Reus.
-Na
początku myślałam, że to dziecko....To najlepsze co Nas w życiu
może spotkać, broniłam Go z całego serca. Ale z perspektywy czasu
dopadają mnie wątpliwości. Marco jest młody, mógłby jeszcze
sobie ułożyć życie a ja zostawiam Mu noworodka.
-Izka
o czym Ty mówisz? Błagam nie możesz myśleć o sobie już tak
jakbyś była na tamtym świecie
-Ale
tak będzie Mela! Być może jutro, pojutrze może za parę tygodni
będę na tamtym świecie. I zarówno Ty jak i Marco musicie sobie
zdać z tego sprawę. On czuje taką cholerną presję, żeni się ze
mną tylko dlatego, że umieram- brunetka zaniosła się płaczem
psując cały swój dotychczasowy makijaż w mgnieniu oka.
-Bells
większych bzdur w życiu nie słyszałam. Przecież Cię kocha,
oświadczył Ci się zanim się dowiedziałaś o tym przykrym
incydencie.
-Ale
to nie miało być tak! Mieliśmy pobrać się jak normalni ludzie,
bez pośpiechu. Wyznaczając datę ślubu chcieliśmy oczekiwać jak
każda para młoda na swoja kolej.
-Izabelo
Malinowska oświadczam Ci, że masz się wziąć w garść gdyż ktoś
na Ciebie czeka- blondynka spojrzała wprost na drzwi w których
ukazał się blondyn. Zostawiła ich samych zamykając za sobą białe
drzwi.
-Co
Ty tu robisz? Nie powinieneś mnie oglądać przed ślubem. To
przynosi pecha.- odparła Iza ocierając kciukiem tusz, który
rozmazał się tuż pod powiekami dziewczyny.
-Musiałem
upewnić się, że nie zwiejesz sprzed ołtarza-podniósł podbródek
brunetki zmuszając Ją do uśmiechu.
Nastała
długa cisza, która ani trochę nie była krępująca. Nie musieli
rozmawiać by być ze sobą blisko. Gdy spotka się połówkę swego
serca po jednym spojrzeniu da się wywnioskować o czym myśli druga
osoba. Iza przygryzała wnętrze policzka spoglądając kątem oka na
blondyna, który nerwowo trzymał na kolanach ręce jak do modlitwy.
Tak bardzo Go kochała, aż za bardzo. Nie mogła znieść myśli, iż
będzie musiała Go zostawić i skrzywdzić po raz kolejny w życiu.
Tak bardzo chciała być silna, widziała jak Reus się denerwuje,
jak udaje twardziela chociaż wcale sytuacja nie jest łatwa.
Pragnęła Go pogłaskać po policzku dając do zrozumienia, że
zawsze będzie przy Nim i do końca życia będą razem. Ale nie
potrafiła, nie wiedziała jak ma spojrzeć Mu w oczy i zmierzyć się
z rzeczywistością. Odwróciła więc głowę w bok dając upust
swym łzom.
-Iza
co się dzieje?- zapytał nie otrzymując żadnej odpowiedzi.
Uklęknął więc przy dziewczynie łapiąc Ją za obydwie trzęsące
się z nerwów dłonie.
Niemka
nie mogła się uspokoić, zanosząc się szlochem wylewała z siebie
coraz więcej słonych łez. Blondyn postanowił Ją przytulić, gdyż
wiedział czego dziewczyna potrzebuje. Wsparcia, tak tego Jej było
trzeba. Czując niesamowita woń perfum Marco powoli dochodziła do
siebie.
-Jesteś
wspaniałym człowiekiem wiesz?- zapytała biorąc do ręki dłoń
narzeczonego.
- Zasługujesz na najlepsze...
-Izka...
-Daj
mi dokończyć Marco...- szepnęła blondynka prosto w usta
Niemca.-Kocham Cię i stanowczo za rzadko Ci to mówiłam. Zawsze
przy mnie byłeś wyciągając mnie z tarapatów. Nie było takiego
momentu w moim życiu w którym zwątpiłabym w Marco Reusa. On jest
stworzony do naprawdę wielkich rzeczy.
-Bells
jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Nie osiągnąłbym
tego wszystkiego bez Ciebie, uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za
mnie? Wszyscy już czekają.
***
Ceremonia
była wprost idealna, piękna dziewczyna w śnieżnobiałej sukni z
uroczym brzuszkiem, który jak najbardziej Jej służył. Obok Niej
stał blondyn, ubrany w skromny garnitur. Nie spuszczając z siebie
wzroku wypowiedzieli te słowa, które znaczyły tak wiele dla nich
obojga. Zabawy weselnej nie planowali, Iza powinna leżeć a nie
zabawiać się na parkiecie. Zarówno jedno jak i drugie marzyło o
hucznej imprezie aż do rana ale bezpieczeństwo było ważniejsze.
Przenosząc małżonkę przez próg klubowa jedenastka poczuła to
ciepło w sercu, które zawsze towarzyszyło w obecności partnerki.
-Postaw
mnie na ziemi bo nabawisz się przepukliny. Zapominasz, że ważę
trochę więcej niż jakieś parę miesięcy temu?- zapytała
brunetka śmiejąc się co chwila do rozpuku.
-Chcę
Ci coś pokazać więc nie psuj niespodzianki i bądź cicho.-
stwierdził blondyn zanosząc Izę wprost do ich wspólnej sypialni.
Ujrzała
płatki czerwonych róż rozłożone na białej pościeli, niby
tandetny chwyt ale jakże cudowny. Poczuła miły ucisk w sercu
rozpościerający całą klatkę piersiową. Stanęła w końcu na
upragnionej podłodze chwiejąc się na podmiękłych nogach z
zachwytu.
-Jak
tradycja nakazuje każde nowo poślubione małżeństwo odbywa taki
rytuał...- Niemiec plątał się w zeznaniach ukazując na twarz
swe nieśmiałe rumieńce.
-Nie
wierzę, Marco Reus ma w sobie niezlokalizowane pokłady wstydu-
uśmiechnęła się szeroko patrząc wprost w roziskrzone oczy swego
męża- Chcesz mi zaproponować cudowną noc poślubną?- zapytała
kokieteryjnie ciągnąc swego ukochanego za krawat tuż koło łóżka.
-Poczekaj
niewyżyta kobieto, zaraz wracam- zostawiając brunetkę w sypialni
skierował swe kroki do lodówki, w której chłodziły się lody
truskawkowe. Gdy podchodził spowrotem do miejsca upragnionego celu
poczuł w sercu dziwny niepokój. Zamarł stając w drzwiach......
***Tak wiem...Jetem okropna przerywając w takim momencie!
Rozbeczałam się jak głupia pisząc ten rozdział. Moja mama aż nieźle się zainteresowała co ja takiego robię w tym wordzie.
Da się zżyć z opowiadaniem?- DA SIĘ ♥
Pozdrawiam Was i zapraszam na mojego drugiego bloga: http://zakazany-romans.blogspot.com/
Hej ja też już płacze.
OdpowiedzUsuńJak można skończyć w takim momencie ?!
Teraz przez całą noc będę się zastanawiała co się stało.
Nie umieścisz Izy ? Prawda ?
Bo przecież Marco nie da sobie rady.
Rozdział świetny.
Czekam na kolejny o zapraszam do mnie.
Pozdrawiam :)
O matko ja tak samo płakałam! Zwłaszcza na początku.
OdpowiedzUsuńKobieto co Ty wymyśliłaś z tą końcówką?! Błagam nie rób im tego w dniu ich ślubu! Miej trochę serca...
Weź napisz, że z Izą wszystko dobrze, a końcówka tyczy się tego, że się przygotowała do nocy poślubnej :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) Ten wyszedł super! :)
Buziaki ;**
O nie...
OdpowiedzUsuńNie wiem, co napisać....
Nie dziwię się, że się popłakałaś, ja robię to samo...
Szczerze? Po cichu liczyłam na odrobinę szczęścia na koniec tego dnia... na taki zaskakujący happyend. Tyle się napłakała i nacierpiała...
A teraz nie mam pojęcia czy to już koniec czy może w niedalekiej przyszłości zobaczę kolejny rozdział. Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale wszystko potoczy się po drodze do szczęścia...
No kurde, ryczę jak bóbr. :'(
Ja też zżyłam się z tym blogiem.
Nie chce mi się wierzyć, że to już po woli koniec.
Tak czy inaczej, czekam na kolejny, świetny rozdział w Twoim wydaniu kochana. :*
Kocham i ściskam! <3
Nie, nie, nie, nie...
OdpowiedzUsuńProszę, nie rób Nam tego i nie kończ w taki sposób...
Jeżeli jednak, to już czuję ten potok łez..
Zżyłam się z tym opowiadaniem. Pamiętam jak zaczęłam je czytac jeszcze jak sama nic nie pisałam, a już za jakiś czas zakończysz to opowiadanie ... :(
No nic...pozostaje mi czekac na kolejny rozdział :(((
Życzę Ci serdecznie weny i pozdrawiam! <3
No nie ja się tu poryczę :'(
OdpowiedzUsuńNie możesz zakończyć tej historii tragedią, po prostu nie możesz :(
Wierzę, że jednak wszytsko ułoży się tak jak powinno :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę weny :***
Ależ nie wybaczę Ci, że w takim momencie przerwałaś... Coś złego się stało? NIE!!! Nie możesz !!! Przecież ma być happy end. My chcemy happy endu !!!
OdpowiedzUsuńPlease :)
Kochana Kalina ♥
OdpowiedzUsuńTylko Ona umie w takim momencie co zapiera dech w piersiach skończyć. Hahah ale wiesz, że Cię kocham nie?
Tak w ogóle to wracając do rozdziału, bo nie będę o mej miłości przecież rozmawiać na forum publicznym (pomaltretuję Cię na gadu) to ja nie mogę uwierzyć, iż to już koniec prawie. To było takie piękne. Jak dowiedziałam się, że Iza jest w ciąży to się poryczalam, a teraz?
Będę ryczeć i ryczeć jak coś pójdzie nie tak :c
Pozdrawiam :*
haha durna moja :*
UsuńO nie nie .!!
OdpowiedzUsuńNie Moja droga.!
Ja Cię zaraz znajdę i chyba zakopię w ziemi.
Jak mogłaś przerwać w takim momencie. Pytam się jak ?!
Ślub był na prawdę przepiękny, strasznie się cieszę że Iza poślubiła Reusa. Boże, nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że Izka nie przeżyje. A Ty, nie waż się, zrobić inaczej. I ona i dzidziuś będą piękne razem żyć z Marco. I mnie to guzik obchodzi ! :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny.! <3
Pozdrawiam ;*