piątek, 19 września 2014

Rozdział 58

Mówią, że kiedy rodzi się człowiek- z nieba spada dusza i rozpada się na dwie części. Jedna część trafia do kobiety, a druga do mężczyzny. Sens życia polega na odnalezieniu tej drugiej połowy. Połowy swojej własnej duszy.


kilka tygodni później
Izabela Malinowska właśnie w tym momencie zdawała sobie sprawę, jak producenci są bezmyślni. Siedziała nad kartonem pełnym gwoździ i desek z którego według obrazka miało wyjść dziecięce łóżeczko. Najpierw tylko trzeba było Je złożyć. Wszytko by inaczej wyglądało gdyby instrukcję napisano w języku niemieckim ewentualnie angielskim lub polskim który też dobrze znała. Ślęcząc nad kartką papieru wydrukowaną w dialekcie włoskim po raz kolejny tego dnia próbowała rozgryźć instrukcję. Nic to nie dało, desek o przeróżnej grubości i wielkości było multum a Ona nawet nie wiedziała co do czego ma przyczepić. Zrezygnowana poszła spać gdyż będąc w ciąży coraz szybciej się męczyła.
***
Obudził Ją cichy szmer tuż przy uchu zwiastujący Reus'a.
-Nie wiesz, że ciężarnej kobiecie trzeba dać poleżeć?- zapytała gdy ciepła dłoń Marco ciągnęła Ją po korytarzu za sobą.
-Dobra idź sobie spać ale będziesz żałować tego gdy zobaczysz niespodziankę.- stwierdził Reus zatrzymując się przed pokojem, w których drzwi były zamknięte.
-Naprawdę? Czy Ona ma coś wspólnego z tym, że wczoraj w nocy nie przyszedłeś do łóżka. Złożyłeś to cholerne łóżeczko!- wykrzyknęła podskakując z radości.
-Może- oznajmił blondyn spoglądając na Izę, która pobladła nagle na twarzy. Wpatrując się w jeden punkt na ścianie podtrzymywała się narzeczonego głośno oddychając.
-Poranne mdłości?- zapytał niepewnie lecz brunetka już osunęła się na podłogę nie udzielając Mu satysfakcjonującej odpowiedzi.
Podźwignął więc ciało narzeczonej i niezwłocznie udał się do lekarza by sprawdzić czy na pewno wszystko w porządku.
***
Wizyta u medyka przeciągnęła się niesamowicie długo, z każdym wypowiadanym przez mężczyznę słowem para nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Opuścili szpital powolnym krokiem zmierzając do samochodu blondyna. Droga powrotna podobnie jak wizyta na oddziale dłużyła się niemiłosiernie. Reus nie mógł uspokoić drżących dłoni na kierownicy a Iza wpatrywała się tępo w jeden punkt za szybą trzymając się kurczowo pasa, który opinał Jej ciążowy brzuch. Gdy dotarli na posesję ani jedno ani drugie nie miało ochoty wysiadać. Bali się rozmawiać, bali się spojrzeć na siebie. Nadchodząca przyszłość wydawała się taka odległa. Skierowali się do wnętrza domu nie zdając sobie sprawy, że już za chwilę odbędzie się najważniejsza decyzja w ich życiu. Decyzja która może zaważyć na losie całej trójki ich rodziny.
-Lekarz kazał Ci się oszczędzać, powinnaś iść do łóżka- stwierdził Marco podążając za brunetką.
-Chcę zobaczyć niespodziankę- oznajmiła tak jakby nic się nie stało. A wydarzenia sprzed godziny nie miały jakiegokolwiek sensu.
-To nie jest zbyt dobry pomysł- odrzekł blondyn.
Nie słuchała już Go w tej chwili. Chciała po prostu wejść do pokoju i zobaczyć to cholerne łóżeczko z którym wczoraj nie mogła sobie poradzić. Lecz gdy nacisnęła złotą klamkę u drzwi ku Jej oczom ukazał się piękny widok. Nie tylko łóżeczko było złożone ale cały pokój był przygotowany do przyjścia na świat młodego potomka Reus. Wszystko było idealnie dopasowane do wnętrza pokoiku dziecięcego. Nad łóżeczkiem wisiały malutkie białe misie, które kręciły się na karuzeli przy delikatnym pociągnięciu sznureczka. Ściany były ozdobione kolorem zielonym, który zwiastował nadchodzącą nadzieję. Na białej komodzie tuz przy ścianie piętrzyły się małe pluszowe zabawki a w przewijaku, który stał pod oknem ułozone były śpioszki w małe słodkie pieski. Podchodząc bliżej dziewczyna złapała w obie dłonie miłe w dotyku body, na których napisane było "I love mom" po czym przyciągnęła Je do twarzy i rozkoszowała się delikatnym aromatem kwiatowego zapachu.
-Iza- odrzekł Marco doskonale widząc co się dzieje z Jego narzeczoną. Była rozbita, wewnętrznie i psychicznie. Gdy z Jej oczu zaczęły kapać słone łzy wybiegła z pokoju dając do wiadomości Reus'owi, że potrzebuje chwili.
***
-Nie wybraliśmy nawet imienia- rzekła tylko gdy usłyszała nadchodzące kroki blondyna do kuchni.
-Daj spokój. Potrzebujemy kilku dni by to przetrawić- stwierdził Marco.-Lekarz powiedział, że jeśli urodzisz możesz umrzeć. Nie musimy teraz podejmować tej decyzji, możemy wrócić tam za kilka dni.

-Po aborcję- odrzekła dziewczyna. -Nie! Nigdy tam nie wrócimy! Nie po to Reus. Urodzę to dziecko!
-Nie urodzisz do cholery żadnego dziecka, rozumiesz!- chwytając dziewczynę za przegub dłoni kontynuował dalej -Jestem samolubny! Tak wyobraź sobie, że jestem. Jeśli mam Cię stracić nie dojdzie do żadnego porodu.
-Marco...To jest nasze dziecko. Słyszałeś Jego bicie serca. Nie możesz ot tak Je usunąć.
-Przestań, do cholery przestań pieprzyć. Jak mam pokochać to dziecko? Powiesz mi jak?! Umrzesz przez Niego!- te słowa wbiły się w mózg brunetki niczym szubienica skazanego na śmierć.
-Dlaczego tak o tym myślisz?- zapytała Bella dotykając ramienia blondyna.
-Możemy adoptować Iza ale na to się nie zgadzam rozumiesz!
-Jesteś palantem! I co robisz?!- krzyczała dziewczyna dążąc za narzeczonym który w furii zaczął rozkładać dziecięce łóżeczko do Jego pierwotnego stanu.
-Marco Reusie jeśli nie przestaniesz to oberwiesz! Przestań rozumiesz!- odciągając blondyna od drewnianego miejsca sypialnego starała się przemówić Mu do rozumu.
-Zobacz ile razem przetrwaliśmy. Naprawdę chcesz to zniszczyć? Damy jakiemuś lekarzowi na zepsucie naszego małego szczęścia? Nawet jeśli stanie się tak, że mnie zabraknie to wiem, że sobie poradzisz. Możesz kochać to dziecko to nie znaczy, że przestaniesz kochać mnie.

-Nie mogę żyć bez Ciebie.- odparł czując jak łzy spływają po Jego policzku.
***
Kochane moje mysie!
Musiałam przyspieszyć trochę akcję stąd taki nagły zwrot!
Ale po prostu już nie miałam pomysłu na tą sielankę i stwierdziłam, że jeszcze przed końcem zamieszam. Czy na pozytywnie czy negatywnie same się przekonacie:)
No i wiem, że prolog na nowym blogu miałam dodać jak tu skończę ale już jest! Zapraszam

Nowy blog


Kalina. ♥



11 komentarzy:

  1. Ojejku proszę Cię bardzo nie uśmiercaj Izy :((
    Tyle razem przeżyli z Marco! :(
    Rozdział mimio, że BARDZO smutny to mam nadzieję, że wszystko się skończy dobrze :)

    Pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział z resztą jak zawsze. BŁAGAM niech to się dobrze skończy niech Iza i dziecko przeżyją i niech będzie szczęśliwa rodzinka Reusów. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chcce aby ona przeżyła i żeby mieli dziecko.
    Nie lubię smutnych rozdziałów .
    Rozdział super
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No namieszałaś... :)
    Nie wiem czego można się po Tb spodziewać. :)
    Nie dziwię się reakcji Marco, ale tak samo nie dziwię się Izie..
    To jest taka sytuacja w której naprawdę nie wiadomo, co postanowić...
    Czekam na nn. :*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko :( :( :(
    Jejku no :(
    Ja wierzę, że jeszcze wszytko będzie dobrze :)
    Musi :)
    Pozdrawiam i zyczę weny :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Musi być dobrze! Niech ona żyje! Za bardzo się do niej przywiazałam! Proszę! <3 Jesteś genialna! *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaraz tutaj zawału dostanę !
    A to wszystko będzie Twoja wina noo. :/
    Po co im tka namieszałaś ty zła Kobieto !! <3
    Mam nadzieję że wszystko im się jakoś ułoży.
    Czekam na kolejny.

    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko! Aż mam łzy w oczach... A było tak pięknie! Iza nie może umrzeć! Nie może! Ma urodzić dziecko i żyć z Reusem długo i szczęśliwie...
    Nienawidzę smutnych zakończeń :(
    Błagam nie rób nam tego...

    Czekam na kolejny rozdział :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Matko.. Chce mi się płakać normalnie. :/ Iza może umrzeć?! Nie to arealne serio.. Ona musi żyć! Koniecznie, przecież Marco i ich bobasek. Muszą je wychować razem, koniecznie.
    Dużo weny ♥
    Czekam na kolejny, pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam Twoje opowiadanie. :)
    I inaczej byc nie moglo, wiec nomiowalam Cie do Liebster Award. :D
    Pozdrawiam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej!
    Uwielbiam jak piszesz. Lubię to powtarzać!
    Trochę i jedna i drugi stoją przed dylematem.
    Nie wiem co bym zrobiła na ich miejscu.
    Mam nadzieję, że dodasz szybko nn :D
    __________________________
    + Nominowałam cie do Liebster Award
    http://vidalundbvb.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń