czwartek, 11 września 2014

Rozdział 56

Kocham Cię, uwielbiam, wielbię tak bardzo że sama nie wiedziałam że tak można i tak potrafię. Chcę mieć z Tobą dzieci, kota, psa, duże łóżko, kredyt na życie czy cokolwiek innego. Chcę się z Tobą zestarzeć, mieć zmarszczki, sztuczne zęby i razem leczyć reumatyzm. Chcę wszystko byle z Tobą.
Iza Malinowska razem z Marco z wielkim niepokojem oczekiwał Sary i Oliwii. Córek ich przyjaciół. Wszystko było przygotowane, ostre narzędzia były pochowane a laptop stał w dość niewidocznym miejscu. Zarówno brunetka jak i blondyn zdawali sobie sprawę, że mając w opiece tak małe pociechy trzeba mieć oczy dookoła głowy. Dziewczynki były bardzo energiczne i wszystko Je interesowało dlatego też musieli się zdobyć na najwyższe środki ostrożności. Oczekując więc na małe Polki usłyszeli dzwonek u drzwi. Izka szczęśliwa zerwała się z miejsca by odkluczyć drzwi. Lecz ku Jej niezadowoleniu nie zastała tam wyczekiwanych gości.
-Marco do Ciebie- bąknęła po czym rozsiadła się na kanapie nie mając zamiaru pomagać blondynowi wstać. Bądź co bądź był bardzo słaby i każdy najmniejszy ruch sprawiał Mu trudność. Nie obchodziło Jej w tej chwili, jak dla Niej wcale nie musiał wstawać a osoba stojąca w drzwiach mogłaby się rozpłynąć. Marco rozmyślając co też ugryzło Bellę i dlaczego nie wpuściła gościa do środka z trudem podreptał do drzwi.
-Jenny?- sam był niemało zdziwiony przybyciem blondynki do swojego domu.
***
Rozmowa Marco z Jego byłą zdawała się dla Izy nie mieć końca. Nie zamierzała podsłuchiwać w końcu muszą sobie ufać, prawda? Wiedziała też że gdyby znalazła się w zasięgu wzroku Jenny ,ta na pewno robiłaby Jej na złość i przymilała się do Reusa. Postanowiła więc zachować neutralną pozycję i oczekiwać przyjścia narzeczonego. Gdy usłyszała powolne kroki Marco podgłośniła telewizor by udać, że wcale Ją nie interesuje po co Jenny przyszła i co miała do powiedzenia. W rzeczywistości aż się gotowała od środka. Blondyn usiadł obok Niej na kanapie i wpatrywał się w telewizor. Iza gdy była zazdrosna zawsze przyjmowała bojową pozycję, taki też miała nastrój. Nie zamierzała być miła i wypytywać się o cokolwiek, jakiś honor jeszcze miała. Gdy blondyn położył rękę na Jej kolanie i zaczął głaskać Jej udo o mało co nie doprowadziło Jej to do furii. Czując na ciele gęsią skórkę strąciła rękę blondyna nadal nie odrywając wzroku od filmu. A Reus? Reus wcale nie był głupi wiedział co się dzieje ale wcale nie chciał dolewać oliwy do ognia. Wiedział kiedy lepiej się nie odzywać. Ale z drugiej strony pamiętał doskonale te wszystkie sytuacje gdy brunetka potrafiła nawet cały dzień się nie odzywać dlatego też postanowił zaryzykować i najwyżej oberwać od ukochanej w sumie za nic.
-Przyszła się pożegnać- oznajmił zerkając kątem oka na dziewczynę. Gdyby Iza mogłaby teraz wybuchnąć zrobiła by to na pewno. Jej twarz przybierała przeróżnych kolorów a na Jej usta cisnęły się różne słowa, niekoniecznie grzeczne. Nie odzywała się nadal powstrzymując się jak tylko mogła co wcale nie było łatwe.
-Jasna cholera Iza denerwujesz mnie! Nic złego nie zrobiłem! Ciągle muszę ulegać bo masz jakieś zastrzeżenia. Rozumiem Cię ale nie zamierzam się podlizywać tylko dlatego, że Jej nie lubisz.
-No tak bo Ty ją lubisz i to aż za bardzo! Wyraźnie powiedziała ostatnio jakie ma zamiary. Oznajmiła też, że niedługo wyjeżdża i jakby co to masz się z Nią spotkać w hotelu. Nie poszłeś więc oznaczało to, że nie masz ochoty. Co ona jest taka nienormalna czy głupia, że nie rozumie słowa nie?!
-Przestań! Nie musisz Jej obrażać- zakomunikował Marco podnosząc głos w górę.
-Nie wierzę Ty Jej jeszcze bronisz. No tak w końcu to była Twoja dziewczyna prawda?
-Nie zapominaj przez kogo musiałem szukać nowej dziewczyny!
Tkwiąc ze wzrokiem w brązowych tęczówkach Marco dziewczyna powoli przyswajała sobie co właśnie blondyn do Niej powiedział. Nie zastanawiając się długo ruszyła prawie, że biegiem z mieszkania nie zważając na wszystko dookoła. Jeszcze w drzwiach minęła się z Agatą i Ewą, które zdziwione weszły do posesji Marco.
***
Szła przed siebie nie spoglądając nawet na mijanych ludzi. Nie płakała, nie miała zamiaru. Dosyć w Jej życiu było momentów, które przysporzyły Jej cierpień. Nienawidziła Jenny od samego początku i nie miała zamiaru dawać Jej satysfakcji tego, że jest słaba. Dopadła się do mieszkania Meli po czym nie pukając weszła jak do siebie.
-Nie mam zamiaru z Nim mieszkać, nie mam zamiaru nic robić co byłoby związane z Jego osobą!- oznajmiła gdy tylko ujrzała sylwetkę przyjaciółki. Ta zdezorientowana stwierdziła, że zrobi herbaty, doskonale znała swoją przyjaciółkę i wiedziała, ze ta ma zacięty charakter. Gdy obie coś postanowi nie ma przebacz.
-Co się stało?- zapytała gdy zapach malinowej herbaty roznosił się już po salonie.
-W co ja się wpakowałam Mela co? Doskonale wiedziałam czym kończą się takie świeże związki. Przecież On ledwo co miał być mężem Jenny a już przyleciał do mnie? I najgorsze to, ze Ona zerwała ślub. On Ją kochał Mels. Gdyby nie to wszystko byliby małżeństwem a ja nie nosiłabym Jego dziecka w swoim brzuchu.
-O czym Ty mówisz Iza! Nie wolno Ci tak nawet myśleć... Na pewno teraz odchodzi od zmysłów gdzie Ty się podziewasz.
-Tak jasne a ja jestem arabską księżniczką. Niech robi co chce. Może sobie nawet iść do tej laluni. Droga wolna nie będę nikogo zatrzymywać!
Wywracając teatralnie oczami Mela prosiła w tej chwili Boga,. by gdy Ona zajdzie w ciąże nie była aż tak zazdrosna. Przecież to jest nie do wytrzymania.
***
Była już późna noc gdy dzwonek u drzwi zabrzmiał w uszach przyjaciółek.
-Nawet nie waż się mówić, że tu jestem bo pożałujesz...- złowrogim spojrzeniem Iza obdarowała Melę.
Spuszczając na dół wzrok blondynka wiedziała, że będzie tego żałować.
-Marco? Wejdź.
Myśląc już tylko o mordzie Iza nastroszyła ie niczym paw rozkładający skrzydła. Najpierw zabije Go a potem Ją.
Blondyn stał oparty o framugę drzwi z rękoma skrzyżowanymi na klatce wpatrując się w obraz wściekłej Izy. Mela niepostrzeżenie udała się na górę gdyż wcale nie miała zamiaru być świadkiem tej kolejnej awantury w związku tych dwojga.
-No i co się tak patrzysz jak sroka w granat. Będziesz tak stał do końca świata?!
-Szukałem Cię- odparł skruszony zdając sobie sprawę, że dziewczynie nadal złość nie przeszła co więcej nagromadziła się jeszcze głębiej.
-Niepotrzebnie. Możesz wracać do domu.

-Iza! Skończ już do jasnej cholery! Musiałem odprawić z kwitkiem Ewę i Agatę bo co? Bo postanowiłaś sobie zrobić spacer. Jak miałem się nimi zająć z tą nogą? Zaproponowałaś pomoc i zwiałaś. Jak się miałem czuć?

-Ty?! Ty jesteś skończonym idiotą! Jak ja się miałam czuć jak powiedziałeś mi, że nasze zerwanie było tylko i wyłącznie moją winą?- wstając z sofy dziewczyna obkładała chłopaka tym co Jej tylko wpadło w ręce. Gazeta, pięści, poduszki. W ruch szło wszystko co miała tylko pod ręką. -Jak miałam się czuć gdy bronisz tej wywłoki, która o mało co nie została Twoją żoną kretynie? Jestem w ciąży i nie mogę się denerwować! Ale przy Tobie nie można inaczej! Zejdź mi z oczu bo chyba Cię zabiję!!!!- krzyczała już rozwścieczona niczym lew dziewczyna.
***********************
Po burzliwej kłótni chciałam coś ogłosić.
Za jakieś parę rozdziałów niestety zakończę tego bloga.
Co się za tym wiąże--nowy blog powstał.
Narazie są tylko bohaterowie:) Prolog dodam jak tutaj dodam epilog:)
Ale już teraz serdecznie zapraszam:)

Nowy blog-LINK

10 komentarzy:

  1. Proszę , dawaj jak najszybciej następny! Jezuu kocham to!! <333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Następny jak najszybciej! Proszęę!! <33 <33

    OdpowiedzUsuń
  3. no nawet bardzoo burzliwa kłótnia :o nie dziwie się Izie, taki ma charakter i jeszcze ciąża... a Marco przesadził :( no ale mimo wszystko troche mi go żal jednak, ale liczę, że to przejściowe i wszystko się ułoży :) pozdrawiam i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ty ich musisz tak kłócić? ;) Jeju Iza to naprawdę dziewczyna z temperamentem. Ale cóż hormony buzują,Marco musi to jakoś przetrzymać! Ta Jenny niesamowicie mnie denerwują,pojawia się zawsze w nieodpowiednim momencie. Jestem ZAŁAMANA zbliżającym się końcem. Kocham twojego bloga,będę tęsknić. :( Nawet nie próbuj kończyć go bez happy-endu bo ... no nie wyobrażam sobie tego. Buziaki kochana,czekam na kolejny! ♥ ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurcze...
    Ale sie dzieje...
    Iza postapila troszke samolubnie. Szukala winy tylko po stronie Marco. On tez nie byl bez winy, ale jednak...
    Szkoda, ze tylko kilka rozdzialow... :c
    Juz zagladam na nowego.czekam na kolejny rozdzial :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W związku z tym, że bardzo podoba mi się Twój blog zostałaś nominowana do Liebster Award.
      Więcej informacji:
      http://footballismydope.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html
      :*

      Usuń
  6. O matko !
    Jaki cudowny rozdział. <3
    Strasznie dużo się dzieje, co mnie bardzo cieszy... :)
    Rozumiem Izę, ale z drugiej strony rozumiem też Marco.
    I sama nie wiem po co oni się kłócą :D
    Jejku, jak to koniec.? :C
    Nie wierzę...! I czekam na kolejny rozdział :***

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooooo nowy blog!!!!
    Nie moge sie doczekać.!
    szkoda mi tylko tych kłótni ;/
    Ale w każdym związku są kłótnie.
    Mam nadzieję, że zakończy się happy endem XD
    rozdział świetny!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. No to sie porobiło :(
    Mam nadzieję, że szybko się pogodzą :)
    Pozdrawiam i czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział.
    Ale oni się dużo kłocą .
    Mam nadzieje ze się pogodzą .
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń