Kocham
Cię, uwielbiam, wielbię tak bardzo że sama nie wiedziałam że tak
można i tak potrafię. Chcę mieć z Tobą dzieci, kota, psa, duże
łóżko, kredyt na życie czy cokolwiek innego. Chcę się z Tobą
zestarzeć, mieć zmarszczki, sztuczne zęby i razem leczyć
reumatyzm. Chcę wszystko byle z Tobą.
Iza
Malinowska razem z Marco z wielkim niepokojem oczekiwał Sary i
Oliwii. Córek ich przyjaciół. Wszystko było przygotowane, ostre
narzędzia były pochowane a laptop stał w dość niewidocznym
miejscu. Zarówno brunetka jak i blondyn zdawali sobie sprawę, że
mając w opiece tak małe pociechy trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Dziewczynki były bardzo energiczne i wszystko Je interesowało
dlatego też musieli się zdobyć na najwyższe środki ostrożności.
Oczekując więc na małe Polki usłyszeli dzwonek u drzwi. Izka
szczęśliwa zerwała się z miejsca by odkluczyć drzwi. Lecz ku Jej
niezadowoleniu nie zastała tam wyczekiwanych gości.
-Marco
do Ciebie- bąknęła po czym rozsiadła się na kanapie nie mając
zamiaru pomagać blondynowi wstać. Bądź co bądź był bardzo
słaby i każdy najmniejszy ruch sprawiał Mu trudność. Nie
obchodziło Jej w tej chwili, jak dla Niej wcale nie musiał wstawać
a osoba stojąca w drzwiach mogłaby się rozpłynąć. Marco
rozmyślając co też ugryzło Bellę i dlaczego nie wpuściła
gościa do środka z trudem podreptał do drzwi.
-Jenny?-
sam był niemało zdziwiony przybyciem blondynki do swojego domu.
***
Rozmowa
Marco z Jego byłą zdawała się dla Izy nie mieć końca. Nie
zamierzała podsłuchiwać w końcu muszą sobie ufać, prawda?
Wiedziała też że gdyby znalazła się w zasięgu wzroku Jenny ,ta
na pewno robiłaby Jej na złość i przymilała się do Reusa.
Postanowiła więc zachować neutralną pozycję i oczekiwać
przyjścia narzeczonego. Gdy usłyszała powolne kroki Marco
podgłośniła telewizor by udać, że wcale Ją nie interesuje po co
Jenny przyszła i co miała do powiedzenia. W rzeczywistości aż się
gotowała od środka. Blondyn usiadł obok Niej na kanapie i
wpatrywał się w telewizor. Iza gdy była zazdrosna zawsze
przyjmowała bojową pozycję, taki też miała nastrój. Nie
zamierzała być miła i wypytywać się o cokolwiek, jakiś honor
jeszcze miała. Gdy blondyn położył rękę na Jej kolanie i zaczął
głaskać Jej udo o mało co nie doprowadziło Jej to do furii.
Czując na ciele gęsią skórkę strąciła rękę blondyna nadal
nie odrywając wzroku od filmu. A Reus? Reus wcale nie był głupi
wiedział co się dzieje ale wcale nie chciał dolewać oliwy do
ognia. Wiedział kiedy lepiej się nie odzywać. Ale z drugiej strony
pamiętał doskonale te wszystkie sytuacje gdy brunetka potrafiła
nawet cały dzień się nie odzywać dlatego też postanowił
zaryzykować i najwyżej oberwać od ukochanej w sumie za nic.
-Przyszła
się pożegnać- oznajmił zerkając kątem oka na dziewczynę. Gdyby
Iza mogłaby teraz wybuchnąć zrobiła by to na pewno. Jej twarz
przybierała przeróżnych kolorów a na Jej usta cisnęły się
różne słowa, niekoniecznie grzeczne. Nie odzywała się nadal
powstrzymując się jak tylko mogła co wcale nie było łatwe.
-Jasna
cholera Iza denerwujesz mnie! Nic złego nie zrobiłem! Ciągle muszę
ulegać bo masz jakieś zastrzeżenia. Rozumiem Cię ale nie
zamierzam się podlizywać tylko dlatego, że Jej nie lubisz.
-No
tak bo Ty ją lubisz i to aż za bardzo! Wyraźnie powiedziała
ostatnio jakie ma zamiary. Oznajmiła też, że niedługo wyjeżdża
i jakby co to masz się z Nią spotkać w hotelu. Nie poszłeś więc
oznaczało to, że nie masz ochoty. Co ona jest taka nienormalna czy
głupia, że nie rozumie słowa nie?!
-Przestań!
Nie musisz Jej obrażać- zakomunikował Marco podnosząc głos w
górę.
-Nie
wierzę Ty Jej jeszcze bronisz. No tak w końcu to była Twoja
dziewczyna prawda?
-Nie
zapominaj przez kogo musiałem szukać nowej dziewczyny!
Tkwiąc
ze wzrokiem w brązowych tęczówkach Marco dziewczyna powoli
przyswajała sobie co właśnie blondyn do Niej powiedział. Nie
zastanawiając się długo ruszyła prawie, że biegiem z mieszkania
nie zważając na wszystko dookoła. Jeszcze w drzwiach minęła się z
Agatą i Ewą, które zdziwione weszły do posesji Marco.
***
Szła
przed siebie nie spoglądając nawet na mijanych ludzi. Nie płakała,
nie miała zamiaru. Dosyć w Jej życiu było momentów, które
przysporzyły Jej cierpień. Nienawidziła Jenny od samego początku
i nie miała zamiaru dawać Jej satysfakcji tego, że jest słaba.
Dopadła się do mieszkania Meli po czym nie pukając weszła jak do siebie.
-Nie
mam zamiaru z Nim mieszkać, nie mam zamiaru nic robić co byłoby
związane z Jego osobą!- oznajmiła gdy tylko ujrzała sylwetkę
przyjaciółki. Ta zdezorientowana stwierdziła, że zrobi herbaty,
doskonale znała swoją przyjaciółkę i wiedziała, ze ta ma
zacięty charakter. Gdy obie coś postanowi nie ma przebacz.
-Co
się stało?- zapytała gdy zapach malinowej herbaty roznosił się
już po salonie.
-W
co ja się wpakowałam Mela co? Doskonale wiedziałam czym kończą
się takie świeże związki. Przecież On ledwo co miał być mężem
Jenny a już przyleciał do mnie? I najgorsze to, ze Ona zerwała
ślub. On Ją kochał Mels. Gdyby nie to wszystko byliby małżeństwem
a ja nie nosiłabym Jego dziecka w swoim brzuchu.
-O
czym Ty mówisz Iza! Nie wolno Ci tak nawet myśleć... Na pewno
teraz odchodzi od zmysłów gdzie Ty się podziewasz.
-Tak
jasne a ja jestem arabską księżniczką. Niech robi co chce. Może
sobie nawet iść do tej laluni. Droga wolna nie będę nikogo
zatrzymywać!
Wywracając
teatralnie oczami Mela prosiła w tej chwili Boga,. by gdy Ona zajdzie
w ciąże nie była aż tak zazdrosna. Przecież to jest nie do
wytrzymania.
***
Była
już późna noc gdy dzwonek u drzwi zabrzmiał w uszach
przyjaciółek.
-Nawet
nie waż się mówić, że tu jestem bo pożałujesz...- złowrogim
spojrzeniem Iza obdarowała Melę.
Spuszczając
na dół wzrok blondynka wiedziała, że będzie tego żałować.
-Marco?
Wejdź.
Myśląc
już tylko o mordzie Iza nastroszyła ie niczym paw rozkładający
skrzydła. Najpierw zabije Go a potem Ją.
Blondyn
stał oparty o framugę drzwi z rękoma skrzyżowanymi na klatce
wpatrując się w obraz wściekłej Izy. Mela niepostrzeżenie udała się na górę gdyż wcale nie miała zamiaru być świadkiem tej
kolejnej awantury w związku tych dwojga.
-No
i co się tak patrzysz jak sroka w granat. Będziesz tak stał do
końca świata?!
-Szukałem
Cię- odparł skruszony zdając sobie sprawę, że dziewczynie nadal
złość nie przeszła co więcej nagromadziła się jeszcze głębiej.
-Niepotrzebnie.
Możesz wracać do domu.
-Iza!
Skończ już do jasnej cholery! Musiałem odprawić z kwitkiem Ewę i
Agatę bo co? Bo postanowiłaś sobie zrobić spacer. Jak miałem się
nimi zająć z tą nogą? Zaproponowałaś pomoc i zwiałaś. Jak się
miałem czuć?
-Ty?!
Ty jesteś skończonym idiotą! Jak ja się miałam czuć jak
powiedziałeś mi, że nasze zerwanie było tylko i wyłącznie moją
winą?- wstając z sofy dziewczyna obkładała chłopaka tym co Jej
tylko wpadło w ręce. Gazeta, pięści, poduszki. W ruch szło
wszystko co miała tylko pod ręką. -Jak miałam się czuć gdy
bronisz tej wywłoki, która o mało co nie została Twoją żoną
kretynie? Jestem w ciąży i nie mogę się denerwować! Ale przy
Tobie nie można inaczej! Zejdź mi z oczu bo chyba Cię zabiję!!!!-
krzyczała już rozwścieczona niczym lew dziewczyna.
***********************
Po burzliwej kłótni chciałam coś ogłosić.
Za jakieś parę rozdziałów niestety zakończę tego bloga.
Co się za tym wiąże--nowy blog powstał.
Narazie są tylko bohaterowie:) Prolog dodam jak tutaj dodam epilog:)
Ale już teraz serdecznie zapraszam:)
Nowy blog-LINK
Proszę , dawaj jak najszybciej następny! Jezuu kocham to!! <333333
OdpowiedzUsuńNastępny jak najszybciej! Proszęę!! <33 <33
OdpowiedzUsuńno nawet bardzoo burzliwa kłótnia :o nie dziwie się Izie, taki ma charakter i jeszcze ciąża... a Marco przesadził :( no ale mimo wszystko troche mi go żal jednak, ale liczę, że to przejściowe i wszystko się ułoży :) pozdrawiam i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńCzy ty ich musisz tak kłócić? ;) Jeju Iza to naprawdę dziewczyna z temperamentem. Ale cóż hormony buzują,Marco musi to jakoś przetrzymać! Ta Jenny niesamowicie mnie denerwują,pojawia się zawsze w nieodpowiednim momencie. Jestem ZAŁAMANA zbliżającym się końcem. Kocham twojego bloga,będę tęsknić. :( Nawet nie próbuj kończyć go bez happy-endu bo ... no nie wyobrażam sobie tego. Buziaki kochana,czekam na kolejny! ♥ ;*
OdpowiedzUsuńO kurcze...
OdpowiedzUsuńAle sie dzieje...
Iza postapila troszke samolubnie. Szukala winy tylko po stronie Marco. On tez nie byl bez winy, ale jednak...
Szkoda, ze tylko kilka rozdzialow... :c
Juz zagladam na nowego.czekam na kolejny rozdzial :)
Buziaki :*
W związku z tym, że bardzo podoba mi się Twój blog zostałaś nominowana do Liebster Award.
UsuńWięcej informacji:
http://footballismydope.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html
:*
O matko !
OdpowiedzUsuńJaki cudowny rozdział. <3
Strasznie dużo się dzieje, co mnie bardzo cieszy... :)
Rozumiem Izę, ale z drugiej strony rozumiem też Marco.
I sama nie wiem po co oni się kłócą :D
Jejku, jak to koniec.? :C
Nie wierzę...! I czekam na kolejny rozdział :***
Pozdrawiam <3
Ooooo nowy blog!!!!
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekać.!
szkoda mi tylko tych kłótni ;/
Ale w każdym związku są kłótnie.
Mam nadzieję, że zakończy się happy endem XD
rozdział świetny!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;D
No to sie porobiło :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko się pogodzą :)
Pozdrawiam i czekam na nexta :)
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńAle oni się dużo kłocą .
Mam nadzieje ze się pogodzą .
Czekam na kolejny i zapraszam do siebie
Pozdrawiam