niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 33

Amelia od czasu ostatniego ataku na nią i Izę spała każdej nocy z przyjaciółką. To wydarzenie bardzo zbliżyło dziewczyny do siebie. Podczas gdy Polki spał,y w tym samym momencie do Reusa przyszedł Mo.
-Musimy iść- stwierdził.
-Co?- zapytał zaspany blondyn.
-On potrzebuje naszej pomocy- oznajmił pokazując swój telefon.

***

Reus razem z Mo postanowili powiedzieć o tajemniczym smsie reszcie znajomym.
-Leo wyjechał z Rachel już tydzień temu. I nagle dostaję tą wiadomość.
-Jaką wiadomość? Na pocztę głosową?- zapytała Izka
-Tekstową. Patrz.

Na wyświetlaczu ukazała się informacja.

Glehn. Proszę przyjedźcie. Mam zaparcia.

-Chyba chciał napisać "potrzebuję wsparcia" ale koma mu padła- oznajmiła Mela.
-Czemu nie napisał "Potrzebuje pomocy"?- zapytała Anka
-Bo może ma zaparcia- odrzekł Mo
-Poszukam Glehn w sieci- zaproponował Marco.
-Hej- Lewa wzięła Izę pod ramię na bok- Jak sobie radzicie po ataku?
-Niektóre dni lepsze od innych. Pogarsza się w nocy.
-Co się dzieje? Z Leo w porządku?- zapytał Robert, który właśnie dotarł na miejsce.
-Nie wygląda na to- stwierdził Marco.
-Glehn. Proszę przyjedźcie, mam zaparcia?- czytał Lewy -Nie kapuję przecież pojechał z Rachel.
-Jeśli Leo ma kłopoty to ktoś z Nas musi tam jechać- stwierdził Mo.
-Myślę, że wszyscy powinniśmy. To nasz przyjaciel- odrzekł Robert.
-To około 150 kilometrów od Dortmundu, czyli dwadzieścia godzin jazdy- oznajmił Reus patrząc w nawigację.
-Leo na pewno nic nie jest więc to będzie świetna wycieczka- optymistycznie rzekła Mela wsiadając do mini vana.
-A jeśli nie to istnieją numery bezpieczeństwa- dopowiedział Mo dołączając do dziewczyny.
-Melanie zrobiła kanapki a ja wziałem chipsy i picie- stwierdził blondyn.
-A co z żujkami? Nie ma wycieczek bez żujek- biadolił Lewy ale nikt Go juz nie słuchał.
-Dobra jedziemy- oznajmiła wszystkim Mela.
-Wydajesz się być podekscytowana a Leo może być w niebezieczeństwie- Mo spojrzał dziwnie na dziewczynę.
-Wole myśleć, że jest dobrze.

***

Po pół godzinie drogi samochód zwyczajnie skapitulował. Stanął rozkraczony na drodze i nie miał zamiaru ruszyć.
-Nie powinniśmy jechać bocznymi drogami, nic tędy nie jeździ- stwierdził Lewy.
-Do teraz- oznajmiła Ania zauważając autobus.
Cała piątka zaczęła energicznie machać rękoma aby pojazd się zatrzymał.
Kierowca na szczęście był tak miły, że postanowił się zatrzymać.
-Może Pan nas podrzucić do Glehn?
-Glehn? Przejeżdżam akurat tam. Wsiadajcie
Autobus był prawie pusty. Tylko kilka nielicznych ludzi, którzy nawet nie zorientowali się kto właśnie wszedł do pojazdu.
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
-Oto i ono. Glehn.- stwierdził kierowca budząc przy tym pasażerów.
-Teraz musimy znaleźć Leo- oznajmił Moritz
-Na Waszym miejscu zapytałbym gliniarza.
-Racja. Podejdźmy na komisariat i spytajmy się- zaproponował Marco.
-Czemu nie, to mała miejscowość.

***

-Dzień Dobry. Przepraszam, szukamy naszego przyjaciela Leonardo Bittencourt.
-Leonardo Bittencourt!- krzyknął policjant do jednej z cel odkluczając ją.
Po chwili z celi wyszła zguba.
-Leo!- krzyknęła Mela przytulając przyjaciela
.
-Teraz jestem zawstydzony. Nie musieliście wszyscy przyjeżdżać.
-Ale chcieliśmy- rzekła Ania.
-Jestem idiotą. Aresztowali mnie za spanie w parku.
-Co?!- wszyscy wybałuszyli oczy.
-Gdzie jest Rachel?- zapytała Bells.
-To trochę długa historia. Chcę jechać do domu.
-Niestety samochód będzie gotowy jutro- Reus, który właśnie zakończył rozmowę telefoniczną z mechanikiem rozłożył ręce. -Są wolne miejsca w  motelu.
-Przepraszam Was- rzekł skruszony Leo.
-Nie przepraszaj, dobrze, że jesteś. Chcieliśmy przyjechać- Iza poklepała przyjaciela po ramieniu.
-Na pewno znajdziemy tutaj coś do roboty- zgodziła się Mela. -Pójdziemy na bal.
-Bal?- zapytała Lewa
-Tak bal w Glehn- Amelia pokazała wielki szyld, który wisiał na słupie.

***

Impreza trwała w najlepsze. Każdy mógł odetchnąć wydarzeniami z poprzednich dni. Taki wypad uświadomił każdemu, że warto mieć przy sobie prawdziwych przyjaciół. Tylko takich poznaje się w biedzie.

***************************************
Cześć mordeczki :*
Rozdział taki w sumie o niczym :D
 Marco i Leo <3
Masażyk hahahahah :D

Jak tam święta?
Zadowolone?
Wesołych :*
Do następnego :)
Kalina

8 komentarzy:

  1. Heh biedny Leoś...xd Przyjaźń jest najważniejsza.....Rozdział wspaniały. Już czekam na next....Pozdrawiam <3 Wesołych!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity *-* !
    Za krótki ! :* Chcę dłuuugie ! :D
    Czekam z niecierpliwością na następny ! :*
    Buziaki.♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam te Twoje rozdziały :)
    Bardzo fajny rozdział..Taki inny.
    Pokazuje co naprawdę w życiu ważne :)
    Och ten Leo przez te kobiety kiedyś w wariatkowie się znajdzie. Bo mniemam że Rachel Go wystawiła i pojechała w siną dal.
    Dobrze, że Go odnaleźli.
    Ahahahah zaparcia przede wszystkim < 3
    Pozdrawiam,
    Monika ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. OOOO jak dobrze mieć kogoś takiego u boku :)
    I jeszcze o imprezę zahaczyli :)
    Najbardziej mnie cieszy, że Iza i Mela są znów przyjaciółkami.
    Tyle na to czekałam...
    Świetny jak zawsze <3
    Kocham ♥
    Buźka:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny ♥
    Oj biedny Leoś musiał w więzieniu przebywać
    Dobrze, że Go tak szybko odnaleźli :)
    Czekam na nn :)
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię do Liebster Award :*
    Szczegóły u mnie :
    http://milosc-jest-jak-kosmos-bezkonca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. "Glehn. Proszę przyjedźcie. Mam zaparcia." haha xD Aż się popłakałam, serio. :D
    Tak w ogóle to hej. ;)
    Jestem tu nowa, ale Twój blog zasługuje na zainteresowanie.
    Zagłębię się w pozostałe posty, Tobie natomiast życzę weny. :3

    http://kolorowa-biel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. No cudo. Boże. Płacze i nie wiem co jeszcze.
    Świetny rozdział. Szkoda mi tylko trochę dziewczyn ;D
    Kocham !!! <3

    Nominuję do Liebster Award. :D Więcej info. u mnie :
    http://miloscjestwnaszychsercach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń